W Stalowej Woli powódź nie będzie mieć najmniejszego wpływu na wynik wyborów, bo miasto i powiat przeszły przez kataklizm niemal suchą nogą. Niemniej jednak emocje powinny być spore, bo ludzie się rozkołysali politycznie przy wyborach na głowę państwa i te emocje nie opadną.
Od kilku miesięcy co jakiś czas pojawia się pytanie, kto w Stalowej Woli zostanie prezydentem. Co prawda jeszcze za wcześnie na poważne dywagacje, ale już można śledzić pewne ruchy kandydatów na to stanowisko.
UNIKA ODPOWIEDZI
Prezydent Andrzej Szlęzak pytany o swoje kandydowanie na trzecią kadencję, tradycyjnie uśmiecha się kwaśno i zapewnia, że wszystko jest możliwe, ale nic nie jest postanowione i przesądzone. Ci, którzy znają Szlęzaka, wiedzą, że po ośmiu latach rządów chciałby sobie odmienić stanowisko.
Kim chciałby zostać teraz? Można się było przekonać podczas wizyty w Stalowej Woli kandydata na prezydenta RP szefa Wolności i Praworządności Janusza Korwina-Mikke. Pojawił się przy nim Andrzej Szlęzak i zadeklarował poparcie. To, co mówił Mikke na konferencji, wywoływało u Szlęzaka błogi uśmiech. Nie krył zauroczenia tym człowiekiem i jego hasłami w stylu "nie kradnij, rząd nie znosi konkurencji".
BARWNA POSTAĆ
Wydaje się, że Andrzej Szlęzak miałby ochotę startować na posła z tego ugrupowania. Niestety, Mikke dostał 2,5 proc. głosów. Jeśli taki wynik osiągnęliby ci, którzy startowaliby do parlamentu z jego ugrupowania, nie dostaliby się do gmachu na Wiejską. Szlęzak nie krył zawodu, gdy ogłoszono wyniki pierwszej tury.
W tej sytuacji staje się niemal pewne, że Andrzej Szlęzak wystartuje w jesiennych wyborach na prezydenta Stalowej Woli.
Jego bój o "reelekcję" jednak nie będzie łatwy. Dlaczego? Jak już o tym pisaliśmy, Szlęzak należy do najbarwniejszych i najbardziej wyrazistych postaci w mieście. Nie ma w sobie za grosz dbałości o to, co nazywa się "poprawnością polityczną". Jest sobą i bardzo sobie ceni niezależność. Potrafi dopiec swoim rywalom ciętym językiem i dosadnymi określeniami, jakich nikt inny nie ośmieliłby się użyć.
Wszedł w ostry spór z księżmi, kiedy bez jego zgody postawili krzyż i kapliczkę na miejskiej działce.
Gładko przeszło mu przez gardło, że stosują bolszewickie metody. Jedni się tym gorszą, inni zachwycają. Odmówił nawet spotkania z nowym biskupem, dając warunek, że najpierw musi usunąć bezprawie, jakim jest nielegalne jego zdaniem postawienie krzyża na kokoszej górce. Wymyśla od głupków radnym z Prawa i Sprawiedliwości.
MOŻE STAROSTA
Murowanym kandydatem na prezydenta miasta wydaje się być starosta Wiesław Siembida, związany z Prawem i Sprawiedliwością. Jest przeciwieństwem Andrzeja Szlęzaka - spokojny, bardzo ugodowy, nie otwiera frontów walki. Jednak, jeśli ktoś będzie chciał z nim walczyć, to starosta ułatwił mu zadanie. Ostatnio obsadził dwa stanowiska w starostwie ludźmi, mocno kojarzonymi z PiS. Tym samym nie przysporzył sobie zwolenników wśród mieszkańców Stalowej Woli.
Siembida, związany niegdyś z regionalną Solidarnością, z Prawem i Sprawiedliwością, ma już poparcie Solidarności Huty Stalowa Wola, która w ubiegłym roku wydała oświadczenie, że tylko on gwarantuje miastu spokojne i dobre rządy w obecnej sytuacji. Pytany, czy będzie kandydował mówi, że to zarząd wojewódzki Prawa i Sprawiedliwości podejmie decyzję, a ta zapadnie jeszcze w lipcu.
- Niemniej jednak odczuwam sympatię wielu osób, które namawiają mnie do kandydowania na urząd prezydenta. Co ma być to będzie. Osobiście nie pragnę zostać prezydentem, ale jeśli chodzi o pełnienie służby, to jak najbardziej jestem gotowy. Chciałbym się sprawdzić, zrobić coś dobrego dla środowiska - usłyszeliśmy wyznanie starosty.
ZAGADKA PLATFORMY
Większą zagadką jest to, kogo wystawi na kandydata Platforma Obywatelska. Poseł Renata Butryn poinformowała, że na to stanowisko mają już trzech kandydatów - dwóch jest członkami Platformy Obywatelskie, jeden nie. Ten trzeci, to na pewno nie Andrzej Szlęzak - zastrzegła (Szlęzak poparł obecną poseł, kiedy kandydowała do Sejmu).
Sojusz Lewicy Demokratycznej wystawi swojego kandydata, albo wskaże na kogoś spoza swoich szeregów, ale związanych z lewicą, na przykład Porozumienia Lewicy - powiedział szef powiatowego zarządu lewicy Bronisław Tofil. - Teraz za wcześnie, żeby o tym mówić. Wszystko zdecyduje się po wyborach na prezydenta Polski - powiedział. Nikt by się nie zdziwił, gdyby kandydatem właśnie był Tofil.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?