Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok za handel tabletkami wywołującymi poronienia

Marcin Radzimowski [email protected]
Oskarżeni od samego początku procesu odpowiadali z wolnej stopy, stosowano wobec nich poręczenia majątkowe.
Oskarżeni od samego początku procesu odpowiadali z wolnej stopy, stosowano wobec nich poręczenia majątkowe. Marcin Radzimowski
Ta sprawa dotyczyła kilkudziesięciu pokrzywdzonych z całej Polski, jednak to po wydarzeniach na Podkarpaciu ujrzała światło dzienne. Dokładnie w lutym 2010 roku, kiedy to mieszkaniec Stalowej Woli zgłosił się do miejscowej komendy policji. Poinformował, że wbrew jego woli jego konkubina usunęła ciążę, zażywając tabletki kupione poprzez ogłoszenie znalezione w gazecie.

Oskarżony 51-letni mężczyzna winny większości zarzucanych mu czynów i skazany na karę dwóch lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania na pięć lat, przepadek około 50 tysięcy złotych korzyści uzyskanych z przestępstwa i zapłata 6 tysięcy złotych grzywny.

Oskarżona 41-letnia kobieta winna zarzucanych jej czynów i skazana na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, przepadek 3 tysięcy złotych uzyskanych korzyści oraz 4 tysiące złotych grzywny. Taki wyrok usłyszała we wtorek przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu para z okolic Bydgoszczy, która kilkudziesięciu kobietom z całego kraju sprzedała tabletki wywołujące poronienia.

- Orzeczenie to jest nieprawomocne i stronom przysługuje wniesienie apelacji do sądu odwoławczego - przypomina sędzia Zygmunt Dudziński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.

Dla Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, która oskarżała w tym procesie, taki wyrok może nie być satysfakcjonujący. Oskarżeni bowiem chcieli dobrowolnie poddać się karze bez procesu, jednak prokurator nie wyraził zgody na wymierzenie przez sąd kar z warunkowym zawieszeniem wykonania. Teraz, mimo trwającej wiele miesięcy sprawy, oskarżeni i tak dostali "zawiasy".

Mężczyzna i jego życiowa partnerka zostali oskarżeni o handel tabletkami wywołującymi poronienia, poprzez umieszczanie ogłoszeń w Internecie oraz w prasie. Według wyliczeń, sprzedali środki kilkudziesięciu kobietom z całej Polski, za jedną dawkę pobierając od 800 do 1100 złotych. W większości przypadków klientki zażyły tabletki i w efekcie poroniły - tabletki te to leki na różne schorzenia, jednak nie mogą być zażywane przez kobiety w ciąży.

Oskarżeni konsekwentnie nie przyznawali się do winy. Przed sądem składając wyjaśnienia twierdzili, iż wysyłali przesyłki do różnych osób na prośbę stomatologa. To miała być jedynie przysługa, a oni nie znali zawartości przesyłek. Miejsca pobytu rzekomego lekarza nie zdołali ustalić ani policjanci, ani prokurator, oskarżeni też nie znali miejsca jego pobytu...

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu TARNOBRZESKIEGO

PRZYPOMNIJMY. Po nitce do kłębka

Policjanci wszczęli postępowanie po zgłoszeniu mężczyzny ze Stalowej Woli. Prowadząc je, zaczęli odkrywać kolejne karty układanki. Okazało się bowiem, że ogłoszenia z ofertą "wywoływania miesiączki" ukazały się na terenie całego kraju. Było prawie pewne, że na anons odpowiedziało więcej kobiet, niż tylko mieszkanka Stalowej Woli. Śledczy zdołali ustalić osoby używające numery telefonów wykorzystywanych do kontaktu z klientami, a także osoby, które odpowiedziały na ogłoszenie i kupiły środki wywołujące poronienia. Często tabletki kupowały kobiety będące w trudnej sytuacji finansowej, dla których ciąża i dziecko było zbyt dużym obciążeniem. Klientkami były też młode dziewczyny, które nie planowały jeszcze zakładania rodziny. Tak było w przypadku 21-latki z Lubelszczyzny.

Nie powiedziała o ciąży

- Córka studiowała w Lublinie i mieszkała na stancji. Przyjeżdżała do domu, ale nie zauważyliśmy, by była w ciąży - zeznawała później przed sądem kobieta. - Często chorowała i brała różne leki, dlatego nawet jej złe samopoczucie nie wzbudzało moich podejrzeń. Pojechała do Lublina, tam urodziła córkę i przyjechała do domu. Widziałam, że dziwnie się zachowuje, a dopiero dwa albo trzy dni później wyznała prawdę i powiedziała o dziecku.

Dziecko urodziło się w grudniu 2010 roku, około 25 tygodnia ciąży i gdyby nie pobyt w inkubatorze, szanse jego przeżycia byłyby równe zeru. Moda matka, która pierwotnie chciała usunąć ciążę, zaraz po porodzie zrozumiała swój błąd. Żałowała, że kupiła tabletki wywołujące poronienia.

Nie wszystkie zażyły

Jak wyliczyła w trakcie śledztwa tarnobrzeska prokuratura, oprócz 21-latki tabletki, których zażycie skutkowało wywołaniem poronienia, kupiło jeszcze blisko 60 kobiet. Według ustaleń 44 kobiety zażywając kupione środki usunęły ciążę, niektóre kobiety kupiły, lecz nie zażyły tabletek, bowiem po zakupie okazało się, że nie są jednak w ciąży.
Proces przed sądem przedłużał się, a to z powodu odległych miejsc zamieszkania pokrzywdzonych od Tarnobrzega i problemów logistycznych z dojazdem, a to znowu z powodu stanu zdrowia oskarżonego, który w pewnym okresie przebywał w szpitalu.

Wysyłali, ale nie wiedzieli

Przed sądem oskarżeni nie przyznali się do winy. Zaprzeczyli, jakoby handlowali tabletkami poronnymi. W zasadzie przyznali się jedynie do tego, co było oczywiste. Na przykład 51-latek przyznał się do wysyłania przesyłek na poczcie, ale przecież... został zatrzymany na gorącym uczynku, gdy nadawał paczkę.

Zarówno on, jak również jego życiowa partnerka tłumaczyli, że wysyłali paczki na prośbę pewnego lekarza stomatologa. Jak twierdzili, to była przysługa za to, że ów lekarz miał planować wynajmowanie od oskarżonego kamienicy na potrzeby swojego gabinetu.
- Byłem przekonany, że w przesyłkach są jakieś materiały stomatologiczne - przekonywał sąd oskarżony.

Lekarz widmo

Rzekomego lekarza o personaliach podawanych przez oskarżonych nie odnalazł ani prokurator, ani policjanci. Lekarz o takich danych nie istnieje. Jego miejsca pobytu nie znali też oskarżeni...

Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydając we wtorek wyrok, nie miał wątpliwości, że oskarżeni są winni, a na handlu tabletkami zarobili łącznie ponad 50 tysięcy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie