Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wywiad bez cenzury z Kazimierzem Greniem, dzałaczem PZPN: - Trupy siedzą (jeszcze) w szafie

Piotr SZPAK [email protected]
Pod wodza nowego zarządu PZPN piłka nożna w naszym kraju ma odzyskać blask.
Pod wodza nowego zarządu PZPN piłka nożna w naszym kraju ma odzyskać blask. Piotr Szpak
Komunizm w polskiej piłce upadł - twierdzi Kazimierz Greń, prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej, jeden z najbardziej znanych i najskuteczniejszych działaczy.

Prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej Kazimierz Greń jest obecnie jednym z najbardziej rozpoznawalnych piłkarskich działaczy w naszym kraju. Jedni chcą stawiać mu pomniki za rozbicie betonu w Polskim Związku Piłki Nożnej, inni przeklinają, że naruszył to, co funkcjonowało przez wiele lat.

Greń był tym, który cztery lata temu był szefem sztabu wyborczego Grzegorza Lato, który został prezesem. Drogi obu panów szybko się jednak rozeszły. Teraz był odpowiedzialny za kampanię wyborczą Zbigniewa Bońka, który także został prezesem. Uważamy jest, więc za specjalistę od wyborów na sternika polskiego piłkarstwa. Rozmawialiśmy z jednym z najpopularniejszych i prawdopodobnie najskuteczniejszym piłkarskim działaczem naszego kraju.

Stwierdził pan, iż w październiku ubiegłego roku podczas zjazdu Polskiego Związku Piłki Nożnej komunizm w polskiej piłce upadł

Kazimierz Greń: - Bo taka jest prawda. Powiedzmy sobie szczerze, że do niedawna w Polskim Związku Piłki Nożnej było wielu jeszcze milicjantów, a nie policjantów, ubeków, esbeków, ale już ich tam nie ma. Nie chcę mówić o nazwiskach, bo musiałbym wymienić listę ponad 20 osób. Zresztą nie w tym rzecz by wymieniać te nazwiska. Nie ma już tych ludzi. Przyszli inni, kompetentni i nie uwikłani w różne układy.

By jednak nowych przyjąć, trzeba było kogoś zwolnić, a tych zwolnień ponoć jest i było za dużo.

- My zwalniamy ludzi, którzy byli niekompetentni i pracowali w jak to ktoś żartobliwie ujął w departamencie synów i córek. Zmiany były konieczne i jeszcze będą. Zmiana działaczy to tylko jeden element nowej działalności Polskiego Związku Piłki Nożnej. Otwieramy się do ludzi, ale nie po to by nas głaskali. Chcemy by zmiany w polskim piłkarstwie były daleko idące.

Ponoć zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej ma przygotowanych jeszcze kilka niespodzianek, pilnie zresztą strzeżonych. Zaszokują opinię publiczną?

- Na początku naszej pracy w związku chodziliśmy po polu minowym i tylko wyciągaliśmy zawleczki. Powiedzieliśmy tylko o niektórych minach, ale nie chcemy ciągle do tego wracać. Niektórzy w rozmowach ze mną przyznają, że chcieliby być kierowcą w Polskim Związku Piłki Nożnej podczas minionej kadencji. Odpowiadam im nie do końca żartobliwie, że musieliby być z Mielca, wtedy mogliby liczyć na premię w wysokości 100 tysięcy złotych. Po wyborach niektórzy ludzie zatrudnieni w poprzedniej kadencji w Polskim Związku Piłki Nożnej "pouciekali" na chorobowe i brali po osiem, dziesięć i piętnaście tysięcy złotych miesięcznie za to, że po prostu byli w tym związku. Ale nie chcemy cały czas żyć przeszłością i mówić tylko o tym, co Grzegorz Lato zrobił złego. Musimy realizować to, co ludziom obiecaliśmy w przypadku wyboru na funkcję prezesa Zbigniewa Bońka.

Kibiców interesują jednak kwestie związane na przykład z budową nowej siedziby Polskiego Związku Piłki Nożnej, która miała niebawem ruszyć. Faktycznie miała kosztować aż 50 milionów złotych?

- Mówiło się, że siedziba kosztowałaby 50 milionów złotych. Moim zdaniem byłaby to cena dwukrotnie wyższa. Tą sprawą, także jakimiś tam działkami zajmują się już odpowiednie służby. Nie nasza rolą jest ustalanie czy ktoś wziął czy nie wziął. Od tego są odpowiednie organa.

Jak pan ocenia minione cztery lata podkarpackiej piłki?

- Były to cztery lata stracone nie tylko dla podkarpackiej, ale i dla polskiej piłki.

Były już prezes związku Grzegorz Lato może spać spokojnie?

- Wiem, ze ja mogę spać spokojnie, ale to czy Grzegorz Lato może spać spokojnie to już on sam o tym najlepiej wie. Ja po roku prezesowania tego pana zrezygnowałem ze współpracy z nim. Mówiłem o wielu sprawach, które teraz wychodzą na jaw i o tych trupach, które z szafy już powypadały.

Dużo jeszcze tych trupów?

- Oj, jeszcze troszkę jest, ale powoli z tym tematem, bo jakby tak wszystkie nagle powypadały to zrobiłby się cmentarz. Kiedy o tych trupach mówiłem przez trzy lata, to niektórzy się śmiali i pytali co ten Greń opowiada. Grzegorz Lato dawał wnioski na wydział dyscypliny, gdzie mnie karali po dwa, trzy tysiące złotych, a wszystko za prawdę, o której mówiłem. Dzisiaj ta prawda wyszła na jaw, wygraliśmy wybory i dziś wszyscy o wielu rzeczach wiedzą, a jeszcze się troszkę dowiedzą. Taśmy prawdy, które wypłynęły na światło dzienne ponad rok temu udokumentowały i uwiarygodniły fakt, że Kazimierz Greń mówił prawdę.

Dwanaście lat temu z prezesa Grenia śmiali się ci, którzy kupczyli meczami, dziś pan może się z nich śmiać. Tak autentycznie wierzył pan w zwycięstwo? Dziś łatwo jest powiedzieć, że wygrałem, ale przecież stanął pan przed ścianą złożoną ze skorumpowanych ludzi.

- Oj, ta ściana to była beton. Pamiętam ten początek rozbijania betonu, ale na szczęście miałem sojuszników, wśród których było "Echo Dnia". Pamiętam, jakie dostawałem od was wsparcie i wiem, że łatwo wtedy o tych sprawach pisać nie było. Byłem i jestem wam za to wdzięczny. Oczywiście, że wierzyłem w pokonanie sprzedawczyków, ale skłamałbym gdybym stwierdził, że nie miałem chwil zwątpienia. Były nawet momenty, kiedy chciałem zrezygnować.

O walce z układami mówił przed czterema laty na początku swojej kadencji Grzegorz Lato, szliście do wyborów z hasłem walko z korupcją i uzdrowienia polskiej piłki. Wyszło nie najciekawiej.

- Grzegorz Lato przed wyborem jego osoby na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej mówił, że będzie walczył z patologią. Mówił, że będzie walczył o daleko idące zmiany. I zmienił, ale przede wszystkim stan swego konta. Na plus Grzegorz Lato trzeba zapisać to, że walczył z bezrobociem. Liczba zatrudnionych w Polskim Związku Piłki Nożnej osób zwiększyła się z 42 do 104 osób, więc walka z bezrobociem faktycznie była. Teraz w związku też będę ludzie na etatach, ale będą to ludzie młodzi, ambitni, a przede wszystkim kompetentni, którzy wiedzą, o co w piłce chodzi, a nie tylko po to by zatrudnić syna, córkę, wujka czy kuzynkę.

Pamiętam jak przed zjazdem w Warszawie zapewniał pan, że Zbigniew Boniek zostanie prezesem. Był pan tego aż tak pewny, czy udawał?

- I jedno i drugie. Na pewno na sto procent nie wiedziałem czy się uda. Wierzyłem, że jednak, że będzie dobrze, bo ludzie w terenie mieli już dość betonu w Polskim Związku Piłki Nożnej, ale przecież ludzie są przekorni a nawet ułomni. I chwała tym, którzy nie dali się złamać obiecankami stanowisk, wysokich premiami i innymi.

Do historii polskiej piłki przejdzie moment podczas głosowania na zjeździe, kiedy nie dopuścił pan podczas jego trwania do przerwy.

- Gdyby ta przerwa została ogłoszona, to wtedy dopiero zaczęłoby się kupczenie stanowiskami. Na szczęście do tego nie doszło. Kiedy wniosek o ogłoszenie przerwy w obradach przepadł zrozumiałem, że komunizm w polskiej piłce się skończył.

Czy na polskich stadionach wraz z inauguracją rundy wiosennej skończyć się śpiewanie słynnego już, ale niezbyt pochlebnego "utworu" o PZPN?

- To już zależy od samych kibiców, a to kibice są sponsorami klubów i naszego związku. Jeśli będą niezadowoleni to pewnie będą śpiewać tak jak im się podoba. Chodzi o to by zauważyli zmiany i by te zmiany im się spodobały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie