Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapadł wyrok w sprawie zabójstwa na sandomierskiej skarpie. Dlaczego 18-letni Krystian musiał zginąć?

Elżbieta ZEMSTA [email protected]
Kilka dni po tragedii na sandomierskiej skarpie, w miejscu gdzie doszło do zabójstwa paliły się znicze. Przy wypalonym ognisku, przy którym rozegrał się dramat zatrzymywali się znajomi i przyjaciele 18-letniego Krystiana.
Kilka dni po tragedii na sandomierskiej skarpie, w miejscu gdzie doszło do zabójstwa paliły się znicze. Przy wypalonym ognisku, przy którym rozegrał się dramat zatrzymywali się znajomi i przyjaciele 18-letniego Krystiana. Michał Leszczyński
To było jak w klasycznym trójkącie. On kochał ją, ona jego już nie, pojawił się ten trzeci. A później nóż, krew i śmierć. Teraz wszyscy uczestnicy dramatu, jaki rozegrał się rok temu na sandomierskiej skarpie muszą układać życie od nowa.

To nie było zabójstwo w afekcie

To nie było zabójstwo w afekcie

Sąd Okręgowy w Kielcach skazał na 10 lat 22-latka oskarżonego o zabójstwo 18-letniego Krystiana i usiłowanie zabójstwa dwóch młodych kobiet. Oskarżonemu groziło nawet dożywocie. Przed ogłoszeniem wyroku sąd uprzedzał o możliwości zmiany kwalifikacji czynu w sprawie 22-latka z Sandomierza z zabójstwa na zabójstwo dokonane w silnym wzburzeniu, dokonane w afekcie, które zagrożone jest niższą karą. Sąd uznał jednak, że nie ma wystarczających do tego przesłanek.

14 maja 2011 roku. Sobotnie przedpołudnie w Sandomierzu. Do sklepu z pamiątkami wchodzi 21-letni wtedy człowiek. Jest grzeczny, spokojny. Pyta właściciela stojącego za ladą o nóż z gablotki. Właściciel sklepu mówił później w sądzie, że znał chłopaka z widzenia. - Czasem wraz z dwiema dziewczynami i innym chłopakiem przychodzili do sklepu, czasem coś kupili. Wtedy w sobotę chciał zobaczyć nóż z wymienianymi ostrzami. Kupił nóż i dwa wisiorki - opowiadał przed sądem mężczyzna.

"WYCHOWAM JĄ JAK WŁASNE DZIECKO"

Czy już wtedy w głowie 21-latka wykluła się myśl, aby użyć noża? Śledczy ustalili, że około godziny 15.30 mężczyzna poszedł na skarpę na sandomierskich błoniach. To ustronne miejsce, z dala od domów. 21-latek dobrze znał drogę. Zobaczył tam trzy osoby. Jedną z nich była 18-latka, matka jego kilkumiesięcznej córeczki. Jeszcze kilkanaście dni wcześniej mieszkali razem. Przy ognisku siedzi ona. Nie sama. Jest tam też 18-letni Krystian i koleżanka tej dwójki - 17-latka. Później na sali rozpraw padną słowa o tym, że partnerka 21-latka i 18-latek wtedy się przytulali, całowali.

Według ustaleń policyjnych, pomiędzy czwórką młodych ludzi wywiązała się rozmowa. O uczuciach i ich braku. Trójka, która była przy ognisku piła alkohol. Późniejsze badania wykazały, że mieli go powyżej dwóch promili w organizmie. 21-latek był trzeźwy. Podczas godzinnej dyskusji padły ostre słowa. 17-letnia uczestniczka tych wydarzeń opowiadała później w sądzie, że we trójkę zaczęli szydzić i wyśmiewać się z 21-latka. Jak przyznawała, nie wiedziała, że on i 18-latka byli parą. Zorientowała się, gdy partnerka 21-latka oświadczyła mu, że między nimi koniec, że się wyprowadza i zabiera dziecko. Po tych słowach 18-letni Krystian, miał powiedzieć, że wychowa małą córeczkę 21-latka jak swoje własne dziecko.

DOPÓKI NIE WYPADŁO OSTRZE...

Te słowa, jak się wydaje, były przysłowiową kroplą przepełniająca czarę. Z ustaleń procesu wynika, że 21-latek sięgnął po nóż. Najpierw ciosy otrzymał Krystian. Został dziesięciokrotnie ugodzony w tors, brzuch i ręce. Później 21-latek rzucił się na swoją byłą dziewczynę. Ranił nożem jej klatkę piersiową, ręce, którymi próbowała się zasłaniać oraz brzuch. Na koniec dogonił uciekającą 17-latkę. Otrzymała ciosy w klatkę piersiową i plecy, miała rany na rękach. Zdaniem policjantów 21-latek uderzał nożem do momentu, aż nie wypadło ostrze. Później odszedł od ogniska z myślą, że wszyscy nie żyją. Założył kolejne ostrze i ranił się w nadgarstek i szyję. Potem mówił, że chciał odebrać sobie życie. Wyszedł z lasu w stronę ulicy. Tam natknął się na przechodnia, który później w sądzie tak relacjonował przebieg spotkania:

- Szedłem na zakupy do pobliskiego sklepu. W pewnej chwili zatrzymałem się, żeby odpalić papierosa. Gdy podniosłem głowę zobaczyłem młodego mężczyznę, który słaniając się szedł w moją stronę. Ręce miał szeroko rozłożone, z jednej skapywała krew. Dostrzegłem także krew na jego szyi. Chłopak oparł się o barierkę i zaczął się po niej osuwać na ziemię. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do żony, aby ta powiadomiła pogotowie. Podszedłem do chłopaka, a on zaczął charczeć i mówić: "pomocy, ratunku".

Na miejsce przybyła karetka, jej lekarz zeznawał, że gdy zespól wyjeżdżał do tego zgłoszenia, dyspozytor informował o kolejnym, również dotyczących osób poranionych nożem. W sądzie lekarz mówił: - Dotarliśmy na miejsce, wstępnie opatrzyliśmy rannego i umieściliśmy w karetce. W czasie drogi do szpitala zapytałem, czy wie coś na temat innych poranionych osób. Potwierdził i wskazał ręką miejsce, gdzie mogły się znajdować. Po tym, jak odwieźliśmy go do szpitala wróciliśmy karetką w miejsce wskazywane przez oskarżonego. W lesie wyłączyliśmy sygnały dźwiękowe i zaczęliśmy pytać, czy ktoś tu jest. Odezwał się kobiecy głos. Kilkaset metrów dalej, przy ognisku zobaczyłem leżącego mężczyznę, już nie żył. Do 50 metrów dalej w zaroślach leżały dwie kobiety. Obie miały rany. Zabrałem jedną z nich, a zespół innej karetki drugą dziewczynę - opowiadał lekarz pogotowia.

DLACZEGO?

W pierwszej fazie leczenia stan obu dziewczyn lekarze określali jako ciężki. Pogrzeb Krystiana odbył się kilka dni po tragedii. Uczestniczyły w nim setki osób. 21-latka oskarżono o zabójstwo Krystiana i usiłowanie zabójstwa dwóch dziewczyn. W procesie, gdzie na pierwszej rozprawie przyznał się do winy, przepraszał rodzinę nieżyjącego 18-latka i dwie poranione dziewczyny. Ci nie przyjęli skruchy oskarżonego.

Dlaczego to zrobił? - Był jednym z moich najlepszych uczniów - łamiącym się głosem wyznawała przed sądem wychowawczyni oskarżonego z Technikum Informatycznego. - To był przeciętny uczeń, natomiast kulturą osobistą przewyższał wielu kolegów. Nigdy nie zaobserwowałam u niego przejawów agresji. Był koleżeński, miał świetny kontakt z rówieśnikami.

Pracodawca 21-latka nie szczędził dobrych słów i gestów pocieszenia dla oskarżonego. 21-latek zatrudniony był w jednej z sandomierskich firm na stanowisku grafika komputerowego. Jak podkreślał jego szef, chłopak był niezwykle pracowity i sumienny. - Miał duży potencjał, chciał się uczyć. Zdyscyplinowany. Niemal codziennie rozmawialiśmy na temat jego córki. Opowiadał o niej, cieszył się nią. Dzień przed zdarzeniem mówiłem, że dam mu podwyżkę, bo dobrze sobie radzi - wspominał pracodawca.

MIŁOSNY TRÓJKĄT

Przed feralnym dniem młody mężczyzna nosił długie blond włosy. Słucha różnych gatunków metalu. Sam tworzył muzykę. Na sali rozpraw pojawił się inny człowiek. Krótko ścięte, ciemne włosy. Rany na szyi i nadgarstkach. Nie zmieniła za to jego była dziewczyna, która na rozprawach w sądzie pojawiła się kilka razy. Włosy pofarbowane na rudo, ostry makijaż, ciemne gotyckie stroje, ćwieki i gorset. W sądzie pod swym adresem usłyszała wiele gorzkich słów. Jej przyjaciele odwrócili się od niej. W sądzie jedna z osób mówiła: - Widziałam, jak jakieś dwa tygodnie po wyjściu ze szpitala całowała się na koncercie z innym chłopakiem. Na początku myślałam, że cierpi. Po śmierci Krystiana mówiła, że go kocha. Teraz już tak nie myślę - opowiadała była już przyjaciółka 18-latki.

W procesie, z zeznań świadków wyłania się obraz miłosnego trójkąta.

Za to, co działo się między 22-letnim teraz oskarżonym, a matką jego dziecka, 17-letni Krystian zapłacił najwyższą cenę. Teraz za jego śmierć odpowie 22-latek. W środę Sąd Okręgowy w Kielcach skazał go na 10 lat więzienia. Czy dekada za kartkami zabliźni ranę w duszy rodziców Krystiana, który był ich jedynym dzieckiem. Czy w tym czasie życie dwóch dziewczyn powróci na dobre tory? I czy w końcu 22-latek sam sobie wybaczy? Czy to da się wybaczyć?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zapadł wyrok w sprawie zabójstwa na sandomierskiej skarpie. Dlaczego 18-letni Krystian musiał zginąć? - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie