Ci z wczorajszego dnia to prawdziwi rekordziści - jeden z nich miał 4, kolejny 5 promili alkoholu w organizmie…
Zazwyczaj to te same, czerwone z przepicia twarze. Odór zdradza, że zamiast na mydło delikwent wydał pieniądze na alkohol. Leżał na trawniku, ktoś powiadomił policję, funkcjonariusze - dyspozytora pogotowia ratunkowego. Bo to człowiek. Tak jest w każdym mieście.
- Kiedyś, gdy były znane imieniny, osób zbieranych z miasta było znacznie więcej, niż w inne dni. Teraz właściwie nie ma różnicy. Ale osoby znajdowane w stanie upojenia zazwyczaj są nam już doskonale znane - mówi policjant z tarnobrzeskiej "patrolówki".
ZACISKAJĄ ZĘBY I MYJĄ
Radiowozy i ambulanse często robią za taksówki zamroczonych alkoholem obywateli. Zanim pacjent zostanie dowieziony do szpitala, często zdąży zanieczyścić samochód. Zalane moczem, zabrudzone kałem i wymiocinami wnętrza radiowozów muszą czyścić policjanci.
- Zaciskają zęby, ale muszą zakasać rękawy i posprzątać radiowóz. Przecież ten, który zabrudził, nie umyje - przekonuje policjantka ze stalowowolskiej komendy.
Z ambulansami jest podobnie. Tyle tylko, że w karetce człowiek w stanie upojenia alkoholowego ma bezpośredni dostęp do ratowników. Na wyzwiska od k… i ch… ratownicy już nawet nie reagują, czasem muszą jednak używać siły, żeby obezwładnić agresywnego pacjenta demolującego wyposażenie karetki i rzucającego się z pięściami na lekarzy. Po brudnym pacjencie karetkę trzeba umyć i zdezynfekować. Podobnie salę, na której przebywa.
- Tylko w październiku mieliśmy 17 wyjazdów do osób w stanie upojenia alkoholowego ze 130 wszystkich interwencji - wylicza Wojciech Wąsik, dyrektor szpitala w Tarnobrzegu. - Wśród osób przebywających na łóżkach Szpitalnego Oddziału Ratunkowego średnio co piąty pacjent to człowiek przywieziony w stanie upojenia alkoholem.
ROBAKI Z RANY
Jeśli porozmawia się z lekarzami i ratownikami pracującymi w pogotowiu, można doznać małego szoku. Przekonują, że zarzygane i umazane kałem łóżka to wcale nie najgorsze, z czym się zetknęli. To codzienność. A bywa znacznie gorzej. Bardzo często gośćmi oddziałów ratunkowych są bezdomni, a wraz z nimi pchły i wszy.
Jeden z tarnobrzeskich lekarzy wspomina pacjenta, który przywieziony został w stanie zamroczenia alkoholowego. Człowiek z marginesu miał wielką ranę nogi, w której wdała się gangrena. Medyk wspomina, jak po zdjęciu delikwentowi spodni z gnijącej i ropiejącej rany zaczęły wysypywać się na podłogę białe robaki…
- Miesięcznie wydatki na opiekę nad pacjentami przywiezionymi z powodu upojenia alkoholowego, to od kilku do kilkunastu tysięcy złotych - dodaje dyrektor Wąsik. - Dostajemy co prawda ryczałt na ratownictwo podstawowe, ale to nie pokrywa nawet w połowie wydatków na takich pacjentów.
Szansa wyegzekwowania od delikwenta pieniędzy na pokrycie kosztów opieki i sprzątania, jest praktycznie równa zeru. Rozwiązaniem byłyby po części izby wytrzeźwień, ale na ich budowę nikt nie ma pieniędzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?