- Jesteśmy parą - podkreślają Ola - Aleksandra Bednarz i Krzysztof - Krzysztof Prałat, kiedy przedstawienie rozpoczyna się.
W scenariuszu bohaterowie noszą miana On i Ona. Używanie własnych aktorskich imion to dobry zabieg: ma uwiarygodnić przeżycia granych postaci. Ola i Krzysztof siedzą na krzesłach i opowiadają nam o swojej miłości.
Naszym nowym znajomym tylko pozazdrościć. Są razem od pewnego czasu, nie zwracają się do siebie inaczej jak "skarbie", Ola czasami mówi do Krzysztofa per "Szczurku" i chociaż nie pobierają się urzędowo, żyją w szczęściu i miłości jako mąż i żona.
Pierwszy zgrzyt w ich dialogu nie świadczy o rozpadzie związku. Ale w miarę trwania miłosnego story wychodzą na jaw smutne rzeczy.
Nie to nawet, że Krzysztof jest żonaty. Po prostu para nabrała nas na swą miłość. Tej miłości już nie ma. Zamiast żaru pozostał popiół i żal. Dlaczego?
Rewolucji nie ma nawet w miłości
- W powieści "1984" George'a Orwella - podpowiada autor - miłość zabiera system totalitarny. A co zabiera nam ją dziś? Co sprawia, że w miejsce wielkich uniesień pojawia się pustka?
Pełna wdzięku, młodziutka Ola i starszy, bardziej doświadczony, Krzysztof, próbują znaleźć odpowiedź na to pytanie.
I znajdują : ich pokolenie nie przeżyło nic mocnego. Wojny, rewolucji. Nie przeżyło właściwie nic. Są, jak mówią w pewnym momencie -pokoleniem słów.
- Komfortowe warunki nie sprzyjają miłości - podpowiada im znów Siegoczyński. - Bo, na przykład, stan zagrożenia, staje się dla związku cementem…
A tu rewolucji nie ma nawet w miłości.
Przedstawienie zrobiono bardzo starannie
To kameralne przedstawienie zrobione jest bardzo starannie i nowocześnie. Prowadzony dialog bohaterowie uzupełniają monologami mówionymi do mikrofonu i partiami śpiewanymi, a na ścianie - ekranie rzucane są multimedialne prezentacje. Finałowa scena rozstania wypada naprawdę pięknie.
Chociaż autor zaznaczył, że nie adresuje tego spektaklu do określonego widza, widz nasuwa się jest jeden : trzydziestolatek. Cóż, jak większość autorów jego generacji Siegoczynski pisze o rówieśnikach i dla rówieśników. Bohaterowie "2084" porozumiewają się kodem zrozumiałym tylko dla swego pokolenia i nie chodzi tu tylko o zwrot "zajebisty".
Stąd młodzi widzowie wychodzili z teatru zachwyceni. Starsi jakby mniej. Ale spektakl najlepiej jest zobaczyć samemu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?