Życiorys kapitana Eugeniusza Siwca przedstawila Katrzyna Wrona, kierownik dzialu historio muzuem.
(fot. Barbara Koś)
Na spotkanie do muzeum przyszli czlonkowie Klubu Seniora z Glinic, którzy dobrze znają Euegniusza Siwca, który często opowiada im o swoich przeżyciach. W sali Jacka Malczewskiego prezentowano ofiarowane sztandary. Na stole ułożone były także albumy i publikacje z II wojny światowej na Ziemi Radomskiej, zgromadzone eprzez ofiarodowcę.
- Jest nas już coraz mniej ale o historii musimy pamiętać - tłumaczył Eugeniusz Siwiec, który w czasie wojny jako "Jurand" walczył w Armii Krajowej na terenie regionu radomsko-kozienickiego.
Życiorys "Juranda" jest bogaty. Katarzyna Wrona, kierownik dzialu historii muzuem z koneicznosci czasowej musiała przedstawic jedynie najważniejsze fakty.
W latach okupacji Siwiec jako mlody chłopak wstąpił do oddzialu partyzanckiego, który formował się w okolicach Skaryszewa. Kiedy ukończył kurs podchorązych przydzielono go do 1 kompanii 72 pp AK, nadając pseudonim "Jurand.". Był to oddział Inspektoratu Radomskiego AK, który nawiązywał w swojej nazwie do tradycji stacjonującego w latach międzywojennych w Radomiu 72 pp. im.,. D. Czachowskiego.
Młody partyzant miał potem na swoim koncie wiele odważnych i bohaterskich czynów jak, na przykład, uratowanie życia ciężko rannemu dowódcy. Za to awansował do stopnia podporucznika.
Jego oddział w kwietniu 1944 r. w okolicach wsi Molendy stoczył swoją największą bitwę. - Nas było stu dwudziestu, a Niemców ponad tysiąc. I nie daliśmy się - mówił z Eugeniusz Siwiec.
Dla niego wojna nie skończyła się w maju 1945 roku. - Tak naprawdę to dopiero wtedy zaczęły się problemy - twierdzi "Jurand".
Razem z grupą partyzantów, którzy postanowili się ujawnić, został wysłany do Kielc, gdzie miał być karnie wcielony do wojska. Stamtąd uciekł w towarzystwie dwóch kolegów. Jego towarzysze zostali jednak złapani i rozstrzelani.
Przez dwa lata ukrywał się w podradomskich wioskach i na Ziemiach Odzyskanych. Nawet po odwilży w 1956 roku ubecy nie dawali mu spokoju. Prześladowali go i całą jego rodzinę. Ojciec wiele miesięcy siedzuał w kazamatch UB.
Dzisiejszy dzien Polski nie jest latwy.
- Dlatego my, starzy żołnierze, musimy cały czas uświadamiać młodym pokoleniom, że są wartości nieprzemijające, o które zawsze warto walczyć - mówil Eugeniusz Siwiec.
Kiedy w 1991 roku wraz ze swoim dowódcą z partyzantki, Stanisławem Gołąbkiem - "Lechem" założył Stowarzyszenia Kombatantów w Kraju. Federacja Światowa i przez wiele lat był jego prezesem, skupiało ponad 500 osob.
.
- Dziś zostałem ja jeden - mówił gość. Dlatego ostatni z żyjących czlonkow Stowarzyszenia przekazal już wcześniej dokumenty do Archiwum Państwowego a dwa sztandary do muzeum.
Prezentowała go Katarzyna Wrona, Pierwszy to sztandar Stowarzyszenia Kombatantów w Kraju. Federacja Światowa. A drugi - też Stowarzyszenie, oddział Odechów.
- Historii nie wolno zapominać- mówił Eugeniusz Siwiec.
(fot. Barbara Koś)
Eugeniusz Siwiec ma bardzo bogaty wojenny życiorys.
(fot. Barbara Koś)
Spotkanie prowadzila Katarzyna Wrona.
(fot. Barbara Koś)
Katarzyna Wrona prezentuje piewrszy sztandar Stowarzyszenia Kombatantów w Kraju. Federacja Światowa oddział Radom.-
(fot. Barbara Koś)
A to sztandar oddziału Stowarzyszenia w Odechowie.
(fot. Barbara Koś)
Uczestnikami spotkania byli członkowie Klubu Seniora na Glinicach.
(fot. Barbara Koś)
Członkowie Klubu Seniora zwiedzili też akutualne wystawy w muzeum.
(fot. Barbara Koś)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?