Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Badacze Arktyki spotkali się z mieszkańcami Kozienic. Pokazali niezwykłe zdjęcia

Kamil Zapora
Małżeństwo Dagmara i Piotr Andryszczakowie pracowali na Spitsbergenie oraz w Polskiej Stacji Antarktycznej.
Małżeństwo Dagmara i Piotr Andryszczakowie pracowali na Spitsbergenie oraz w Polskiej Stacji Antarktycznej. archiwum prywatne
W piątek, 26 stycznia, w Centrum Kulturalno-Artystycznym w Kozienicach można było posłuchać niesamowitej opowieści Dagmary i Piotra Andryszczaków, zwykłych ludzi, którzy pewnego dnia postanowili zrobić coś niezwykłego i wysłali zgłoszenie na wyprawę polarną.

Pierwszą część spotkania poprowadził Piotr Andryszczak. Była ona poświęcona wyprawie w latach 2012-2013 do Polskiej Stacji Polarnej w Hornsundzie na Spitsbergenie.

Przedstawił on zwierzęta żyjące w Arktyce i wiele, często zabawnych historii i ciekawostek związanych z takimi gatunkami, jak niedźwiedzie polarne, lisy czy foki. Przebywając w takim miejscu trzeba mieć świadomość tego, że kiedy wejdziemy do kuchni możemy stanąć oko w oko z niedźwiedziem polarnym stojącym za naszym oknem.Należy pogodzić się również z myślą, że nasze kontakty z resztą świata będą ograniczone do minimum, ponieważ jedynym narzędziem komunikacji są telefony satelitarne, wykorzystywane tylko w nagłych przypadkach.

Spitsbergen to świat, który drastycznie różni się od tego w Polsce. Zorze polarne są tam standardem, ciemność zapada na kilka miesięcy, a pierwszy wschód słońca po nocy polarnej jest małym świętem.

O drugiej wyprawie, tym razem na zupełnie inną stronę świata, czyli na Wyspę Króla Jerzego w archipelagu Szetlandów Południowych opowiedziała Dagmara Andryszczak. Razem z mężem spędziła prawie rok od września 2015 do października 2016 roku w Polskiej Stacji Antarktycznej imienia Henryka Arctowskiego.

Zgromadzona publiczność również usłyszała wiele ciekawostek związanych z tym miejscem. Zapewne nikt nie spodziewał by się, że na Antarktyce można dostać poparzeń słonecznych. Jak mówiła Dagmara Andryszczak jest to spowodowane szczególnym kątem padania promieni słonecznych na tej szerokości geograficznej, dlatego bez okularów i filtru przeciwsłonecznego można zapomnieć o dłuższych spacerach w pogodne, „letnie” dni.

Z jednej strony taka wyprawa wiąże się z długotrwałą rozłąką z najbliższymi, ale jest to również okazja to do nawiązania nowych znajomości, być może nawet na całe życia, ponieważ nasi towarzysze wyprawy to jedyne osoby, z którymi przebywamy na stacji, a takie doświadczenia potrafią zbliżać do siebie ludzi.

- W czasie prawie czterdziestodniowego rejsu zaprzyjaźniliśmy się z naszą grupą zimującą, tym razem było to 8 osób w tym trzy kobiety, co nawet wyszło wszystkim na dobre. Nie kłóciłyśmy się z koleżankami, wszyscy do tej pory żyjemy w pełnej zgodzie i często się ze sobą spotykamy - mówiła Dagmara Andryszczak.

Cała prezentacja była bogata w mnóstwo filmów i zdjęć z obu wypraw. Zorze polarne, antarktyczne niebo, zapierające dech w piersiach krajobrazy z ośnieżonymi szczytami i lodowcami oraz całe mnóstwo zwierząt.

Mimo wielu walorów turystycznych jakie posiadają koła podbiegunowe, Piotr i Dagmara Andryszczak nie pojechali tam na wakacje, ale do pracy. W Hornsundzie byli pracownikami Polskiej Stacji Polarnej, gdzie badano m.in. pole magnetyczne Ziemi, a w Antarktyce były prowadzone badanie nad tamtejszą fauną w tym nad pingwinami, a właśnie filmy z ich udziałem cieszyły się największą aprobatą ze strony publiczności.

Cała opowieść na tyle rozbudziła wyobraźnię słuchaczy, że nie zabrakło wielu pytań o szczegóły wypraw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie