Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczne wołanie o pomoc - Ratunku! Wpadłem do dołu, nie mogę wyjść i nie wiem gdzie jestem

ik
- Chciałabym podziękować policjantom, którzy pomogli w tamtą mroźną noc - mówi Beata Wiśniewska. Na zdjęciu z córką Roksaną.
- Chciałabym podziękować policjantom, którzy pomogli w tamtą mroźną noc - mówi Beata Wiśniewska. Na zdjęciu z córką Roksaną.
Po tym telefonie kontakt się urwał. Zaczęły się poszukiwania radomianina.
- Myśle, że każdy na naszym miejscu zachował się tak samo. Musieliśmy szukać tego człowieka - mówi starszy sierżant Mirosław Pudzianowski.
- Myśle, że każdy na naszym miejscu zachował się tak samo. Musieliśmy szukać tego człowieka - mówi starszy sierżant Mirosław Pudzianowski.
Izabela Kozakiewicz

- Myśle, że każdy na naszym miejscu zachował się tak samo. Musieliśmy szukać tego człowieka - mówi starszy sierżant Mirosław Pudzianowski.

(fot. Izabela Kozakiewicz)

Wszystko wydarzyło się w nocy z soboty na niedzielę. 30 - latek wybrał się na imprezę urodzinową do klubu przy ulicy Staromiejskiej w radomiu. Około godziny 2 nad ranem zadzwonił do brata i prosił o pomoc.

ZABŁĄDZIŁ NA ŁĄKACH

Nie ma, co ukrywać, że mężczyzna był po kilku głębszych. Wyszedł z klubu i pomylił drogi. Jak się później okazało zawędrował na Piotrówkę. Tam wpał do jakiegoś rowu i nie mógł się wydostać.

- On nie wiedział, gdzie jest - opowiada jego szwagierka Beata Wiśniewska. - Przeraziliśmy się, bo on rzadko pije, nie zdarzają mu się takie historie. Pojechaliśmy go szukać, na dworze był straszny mróz.

Pani Beata i jej mąż wsiedli do samochodu i ruszyli na ratunek. Po drodze zatrzymała ich drogówka do rutynowej kontroli. Kiedy opowiedzieli, co się stało policjanci wsiedli do radiowozu i razem z nimi pojechali na Piotrówkę.

SZUKALI DO RANA

Policjanci przez pięć godzin razem z rodziną zaginionego przeczesywali teren Piotrówki. W końcu znaleźli mężczyznę. Jak się okazało z rowu się wydostał, ale nie miał już siły iść.

- Policjanci go znaleźli i wezwali pogotowie. Na szczęście szwagrowi nic złego się nie stało, doszedł do siebie - opowiada Beata Wiśniewska. - Gdyby nie oni to mogłoby się wszystko bardzo źle skończyć. Chcielibyśmy tym panom bardzo podziękować.

Pani Beata spisała nazwiska policjantów. To młodszy aspirant Jacek Kuliowski i starszy sierżant Mirosław Pudzianowski. Obaj pracują w ruchu drogowym radomskiej policji.

- Myślę, że każdy na naszym miejscu zachowałby się tak samo. Nie wyobrażam sobie innej reakcji. Zatrzymaliśmy to małżeństwo do kontroli drogowej, kiedy opowiedzieli, co im się przydarzyło ruszyliśmy z nimi. Kiedy znaleźliśmy tego młodego mężczyznę był już bardzo wyziębiony i wyczerpany - mówi starszy sierżant Mirosław Pudzianowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie