Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci bawiły się na niezabezpieczonym parku linowym

Redakcja
Krzysztof Gębczyński
Brak wyobraźni dorosłych, mógł spowodować tragedię w niepowstającym parku linowym przy zalewie na Borkach. Nasz czytelnik przysłał zdjęcia, na których dzieci bawią się na niezabezpieczonym obiekcie, który tak naprawdę nie jest jeszcze dopuszczony do użytkowania. Sprawdziliśmy, kto zaniedbał swoje obowiązki.

Jedną z nowych atrakcji kąpieliska na radomskich Borkach, będzie park linowy. Dzieci będą mogły pod okiem instruktorów i po zaliczeniu odpowiedniego szkolenia, pokonywać przeszkody zawieszone na wysokości do 4 metrów. Konstrukcje powstają z wykorzystaniem tamtejszego drzewostanu.

Jeżeli aura będzie sprzyjać za dwa tygodnie, będzie można ruszyć na trasę. Wtedy, bowiem zakończą się wszystkie prace i nastąpi odbiór obiektu. Tymczasem w skutek zaniedbań, tylko w ostatni weekend na torze pojawiły się dzieci, których być tam nie powinno. To spore szczęście, że nie doszło do poważnego wypadku.
Dzieci na wysokości

- W ostatnia niedzielę o godzinie 17 byłem na spacerze z narzeczoną w okolicy zalewu na Borkach gdzie zobaczyłem widok, który mnie przeraził - relacjonuje Krzysztof Gębczyński mieszkaniec Radomia. Na terenie powstającego parku linowego na platformach umieszczonych na znacznych wysokościach, bez żadnego zabezpieczenia bawiła się grupka dzieci. Zastanowiło mnie to, że nikt tego nie kontroluje. Postanowiłem zrobić kilka zdjęć, na których widać jak niespełna 10 - letnie dzieci spokojnie wspięły się na kładki i platformy. Nie wiem, kto do tego dopuścił.

Właściciel zapłacił pracownikowi MOSiR

Właściciel parku linowego firma Gekon nie widzi swojej winy - Park jeszcze nie jest dopuszczony do użytkowania - mówi współwłaścicielka firmy Gekon Ewa Gumula. Zamieściliśmy odpowiedniej treści tablice informujące o zakazie korzystania z wszelkich urządzeń do momentu inauguracji. Prace zaczęliśmy dwa tygodnie temu i od tego czasu zabezpieczeniem obiektu zajmował się pracownik radomskiego MOSiR opłacany z naszej kieszeni. Będę wyjaśniać, jak doszło do takiej sytuacji, że niepowołane osoby znalazły się na torze. Od dnia dzisiejszego na obiekcie pojawi się całodobowa ochrona - deklaruje współwłaścicielka firmy Gekon.
MOSiR nic nie wie

Marek Kutkiewicz, kierownik ośrodka wypoczynkowego na Borkach, nic nie wiedział o zaistniałej sytuacji w ostatnią niedziele. W rozmowie z nami, długo przekonywał, że pracownik MOSiR-u był na miejscu i pilnował porządku. Najwidoczniej pilnujący nie wywiązał się ze swoich obowiązków, skoro dzieci bez najmniejszych problemów bawiły się na wysokości, bez odpowiedniego dozoru i sprzętu. Zdjęcie czytelnika nie kłamie. Niestety nie mogliśmy bezpośrednio zapytać dozorującego w te dni pracownika, bowiem wziął dwa dni urlopu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie