MKTG SR - pasek na kartach artykułów

KANDYDAT z drugiego szeregu

Andrzej SAŁATA
Kandydat z rodziną: córką Małgorzatą i żoną Krystyną.
Kandydat z rodziną: córką Małgorzatą i żoną Krystyną. A. Sałata

Lubi podglądać pszczoły na swojej działce. Można się od nich wiele nauczyć. Na przykład tego, że wszyscy powinni pracować dla wspólnego dobra. Albo, że każdy powinien znać swoje miejsce w szeregu i robić to, co umie najlepiej.

Zenon Krawczyk do tej pory znał swoje miejsce w radomskim Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Pierwsze skrzypce grali inni, on stał z tyłu. Chociaż był radnym, to raczej się nie wychylał. Tylko wtedy, kiedy było to niezbędne i kiedy sprawa dotyczyła tematu, na którym się zna. W przeciwnym razie wolał się nie ośmieszać.

Teraz wychodzi z cienia. Zgodził się kandydować w wyborach na prezydenta miasta. Kilkoma głosami wygrał z Januszem Cichym, dyrektorem Radomskiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli.

- Zdecydowało chyba większe doświadczenie Zenka - uważa Bohdan Karaś, szef klubu radnych Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Janusz Cichy może jeszcze poczekać.

Trzy kadencje w radzie

Wysoki, postawny mężczyzna przed sześćdziesiątką, uczesany na jeża. Mówi raczej wolno, z namysłem. Spokojny, opanowany, rzadko podnosi głos.

- Rozsądny, zrównoważony, potrafi tonować konflikty - rekomenduje go Bohdan Karaś. - Przy tym niezwykle uczciwy. Wobec niego nigdy nie było żadnych zarzutów, co dla nas, partii po przejściach, jest niezwykle ważne.

Dlaczego zgodził się kandydować?

Zenon Krawczyk: - Bo trzeba być konsekwentnym.

Zawsze powtarzał, że lewica powinna wystawić jednego kandydata. Inaczej o wygranej może tylko pomarzyć. Jeśli został zgłoszony nie mógł odmówić. Zwłaszcza teraz, kiedy wielu dawnych liderów przeszło do Socjaldemokracji Polskiej Marka Borowskiego.

Nie zamierza też być przesadnie skromny. Uważa, że jest przygotowany do tego, żeby zostać prezydentem. Zna problemy miasta jak mało kto. Przez kilka lat był dyrektorem szkoły, już trzecią kadencję jest radnym, w dodatku wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej. Uczestniczy w pracach dwóch komisji rady: Budżetowej i Gospodarki. Wcześniej był przewodniczącym Komisji Gospodarki Miejskiej.

- Na pewno jest kandydatem kompetentnym w sprawach gospodarki - przyznaje Janusz Wieczorek, przewodniczący konkurencyjnego wobec SLD, lewicowego klubu radnych Rozważny Radom. - Jako człowiek kieruje się zdrowym rozsądkiem, potrafi logicznie wyciągać wnioski. Jest przy tym raczej spolegliwy, skłonny do kompromisu. I za to go cenię.

Lewica od zawsze

Pochodzi spod Sienna. Rodzice mieli tam dwudziestohektarowe gospodarstwo.

Miał zaledwie 16 lat, kiedy zrobił maturę. Na polskiej wsi w połowie lat sześćdziesiątych był to prawdziwy ewenement.

- Zapał do nauki przekazała mi mama, która sama chciała być nauczycielką - opowiada. - Z każdego jarmarku przywoziła mi książkę, którą potem czytała mi na głos. Kiedy miałem pięć lat umiałem czytać i pisać.

Z lewicą związany jest prawie od zawsze. Do partii wstąpił w 1967 roku. Miał 19 lat. Przyjechał wtedy za pracą do Radomia. Był młodym nauczycielem matematyki i fizyki, absolwentem Studium Nauczycielskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim.

- Dlaczego akurat lewica? Może dlatego, że w swojej rodzinnej wsi napatrzyłem się, jak ludziom ciężko się żyje - tłumaczy.

W partii Zenon Krawczyk nigdy wielkiej kariery nie zrobił. Wprawdzie na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych był instruktorem w komitecie miejskim do spraw oświaty, ale nigdy nie sprawował żadnej kierowniczej funkcji. Podobnie było w Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Dopiero na ostatnim zjeździe - dwa tygodnie temu - wszedł do Rady Miejskiej Sojuszu.

"Solidarność" przywitał z nadzieją, jako związek zawodowy, który chce wziąć robotników w obronę. Potem jednak zaczęło się straszenie, że partyjni będą wisieć na latarniach, więc stan wojenny przyjął, jako coś koniecznego - żeby nie doszło do rozlewu krwi.

W 1983 roku uzyskał absolutorium z ekonomii w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy Komitecie Centralnym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Pracy magisterskiej nie obronił, bo promotorka wyjechała do Anglii. Został dyrektorem Szkoły Podstawowej numer 15 przy ulicy Kruczej.

- Zawsze lubiłem pracować z młodzieżą - podkreśla. - Teraz trochę mi tego brakuje, bo młodzi są zazwyczaj bardzo prostolinijni, a ja cenię ludzi, którzy mówią wprost, a nie każą czytać między wierszami.

Ze szkoły do spółdzielni

Przełom w 1989 roku przyjął już bez strachu. Wiedział, że system jest niewydolny ekonomicznie, a z drugiej strony - nikt nikogo nie będzie już wieszał. Przeciwnie - obie strony chcą się dogadać.

Zmiany w oświacie dotknęły go dopiero w 1993 roku. Wcześniej nie miał żadnych konfliktów z "Solidarnością". Wystąpili przeciwko niemu ci, których przyjął z poręki znajomych. Poszło o błahostkę, ale musiał odejść ze stanowiska dyrektora szkoły przy ul. Kruczej.

- Na szczęście mogłem przejść na emeryturę, która do dziś daje mi pewną niezależność - podkreśla.

Potem był przypadek. Poszedł na zebranie członków Spółdzielni Mieszkaniowej "Budowlani". W pewnym momencie zastąpił prowadzącego obrady, którego oskarżano o sprzyjanie dotychczasowym władzom spółdzielni. Zastępstwo wypadło na tyle dobrze, że na tym samym zebraniu wszedł do rady nadzorczej spółdzielni. Kilka miesięcy później, w 1994 roku został wiceprezesem spółdzielni. Jest nim do dziś, odpowiada za sprawy techniczne. Jak były nauczyciel daje sobie z tym radę?

- Nie ma problemu, bo technika to moje hobby - zapewnia.

Bardzo lubi majsterkować. Właściwie nie ma w domu usterki, której nie potrafiłby sam usunąć. Techniką zaraził go ojciec. Zresztą, na wsi trzeba było sobie samemu radzić. Większość uli na działce w pobliżu Muzeum Wsi Radomskiej to też jego dzieło. Kilka odziedziczył po rodzicach, którzy propagowali pszczelarstwo w okolicach Sienna. Kiedyś miał ich ponad dwadzieścia, teraz zostało siedemnaście. Pięć postanowił sprzedać, bo ma coraz mniej czasu, żeby doglądać swoje ukochane pszczoły.

Pistolety ze Wspólnoty

Kiedy zapytać Zenona Krawczyka, jakie są jego silne strony, odpowiada - upór, dążenie do celu, umiejętność wyciągania wniosków i pracy w zespole.

- Lepiej zapytać o zdanie dziesięć osób niż podjąć decyzję, a potem pytać - przedstawia swoje credo.

Problem w tym, że to, co zwykle jest zaletą, w polityce może być odbierane wręcz odwrotnie - jako wada. Zdaniem radnego Janusza Wieczorka, kandydat Sojuszu jest chwilami zbyt spolegliwy i jako wiceprzewodniczący Rady Miejskiej dał się zdominować przez przewodniczącego Tadeusza Derlatkę.

- Jeśli prowadzi obrady, to krótko i zwykle w końcowych punktach - zauważa szef klubu Rozważny Radom.

Radny Ryszard Fałek ze Wspólnoty Samorządowej wypomina Krawczykowi, że jako radny wykazuje za mało inicjatywy. Jego zdaniem brakuje mu również silnej osobowości - niezbędnej do tego, żeby przekonać do siebie wyborców.

- Cenię go, jako człowieka, bo jak coś jest białe, to nie mówi, że jest czarne. I nie zabiera głosu w sprawach, na których się nie zna. Ale z drugiej strony jest mało kreatywny. Rzadko przedstawia własne propozycje, częściej odnosi się do już przedstawionych. Dlatego, jako kandydatowi na prezydenta nie daje mu większych szans. To raczej bardzo dobry kandydat do przegrania, wystawiony dla pozoru, żeby nie zabrał zbyt wielu głosów prezydentowi Marcinkowskiemu. Bo Sojusz Lewicy Demokratycznej niby go krytykuje, ale tak naprawdę jest z nim w koalicji - twierdzi Fałek.

W obronie kandydata swojej partii staje nowy przewodniczący radomskiego Sojuszu Marian Popis. Przyznaje, że choć Krawczykowi brakuje trochę politycznej charyzmy, to może to nadrobić doświadczeniem i merytorycznym przygotowaniem.

- W kampanii będzie się liczyć nie tylko jak, ale przede wszystkim, co się mówi. W poprzednich wyborach mieliśmy kandydata (Adama Włodarczyka - red.), który w końcowej fazie kampanii dał pokaz charyzmy i wiadomo, czym się to skończyło. Ludzie nie tolerują bowiem w polityce chamstwa i obrażania innych.

Zenon Krawczyk: - Zawsze mówiono o mnie - niespotykanie spokojny człowiek. Wiem, że dla polityka nie musi to być komplement, ale ja nie umiem i nie potrafię mówić pod publiczkę. Kiedy widzę, jak czterech "pistoletów" ze Wspólnoty Samorządowej wyskakuje przy każdej okazji na mównicę, to mi ręce opadają. Boję się, żebym nie był tak samo śmieszny jak oni!

Prezydent na trójkę

Prezydenta Zdzisława Marcinkowskiego ocenia niejednoznacznie, w skali szkolnej - na trójkę. Podczas niedawnego głosowania nad udzieleniem absolutorium wstrzymał się od głosu. Inaczej niż dwa pozostali radni Sojuszu Lewicy Demokratycznej - Bohdan Karaś i Marcin Noga. Za plus uznał zmniejszenie deficytu budżetowego i budowę mieszkań socjalnych. Te ostatnie powinny być jednak budowane taniej i przyznawane tym, którym rzeczywiście się należą.

Jako prezydent Zenon Krawczyk chciałby przede wszystkim walczyć z bezrobociem, zwłaszcza wśród młodzieży. Zamierza także dbać o czystość miasta i rozwój infrastruktury - w pierwszej kolejności dróg.

- Wiem, że na walkę z bezrobociem nie ma cudownych recept, ale prezydent może kreować wizerunek Radomia, jako miasta przyjaznego dla inwestorów - podkreśla.

Gdyby wygrał chciałby łączyć, a nie dzielić - być prezydentem wszystkich radomian, bez względu na przekonania polityczne. A jeśli się nie uda? Co wtedy?

- Powiem: trudno - odpowiada.

Rozpaczać nie będzie, bo na szczęście ma co robić. Jest spółdzielnia, jest nowy dom, o który trzeba zadbać. Jest wreszcie działka, którą ostatnio jakby trochę zaniedbał.

Będzie miał wtedy więcej czasu, żeby zająć się pszczołami.

Zenon Krawczyk

Ma 58 lat, z wykształcenia nauczyciel fizyki i matematyki. Od 12 lat jest wiceprezesem Spółdzielni Mieszkaniowej "Budowlani" w Radomiu, w tej kadencji samorządu był wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej w Radomiu. Żona Krystyna jest emerytką. Córka Małgorzata studiuje marketing i zarządzanie na Politechnice Warszawskiej. Syn Marcin ma 31 lat, mieszka w Warszawie, jest absolwentem informatyki na Politechnice Warszawskiej.

Będziemy ich prezentować

Zenon Krawczyk jest pierwszym oficjalnie zgłoszonym kandydatem na prezydenta Radomia. Kolejnych będziemy prezentować w miarę odkrywania wyborczych kart przez pozostałe partie i stowarzyszenia.

Kto stanie do wyborów?

Inne partie poza Sojuszem Lewicy Demokratycznej na razie zwlekają z ogłoszeniem swoich kandydatów na prezydenta. Jednak prawie na pewno o następną kadencję będzie się ubiegał dotychczasowy prezydent Zdzisław Marcinkowski. Platforma Obywatelska zgłosi byłego prezydenta, znanego architekta Wojciecha Gęsiaka lub poseł Ewę Kopacz, Socjaldemokracja Polska - także byłego prezydenta Adama Włodarczyka. Kandydatem Wspólnoty Samorządowej będzie zapewne jeden z radnych - Krzysztof Sońta, Jan Rejczak lub Ryszard Fałek. Samoobrona przymierza się do wystawienia Dariusza Jesiotra, który w ostatnich wyborach do Senatu osiągnął trzeci wynik w regionie radomskim. Nadal nie wiadomo, kto będzie reprezentował Prawo i Sprawiedliwość. Na przedwyborczej giełdzie pojawia się nazwisko poseł Marzeny Wróbel. Nie jest też przesądzone, co zrobi eurodeputowany Zbigniew Kuźmiuk. Jak zapowiedział tydzień temu w wywiadzie dla "Echa", wystartuje tylko wtedy, kiedy będzie stała za nim licząca się koalicja, ale na razie na to się nie zanosi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie