Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leopold Gierek - portret agenta

Piotr KUTKOWSKI
Tajny współpracownik "Boniecki” był głównym narzędziem prowokacji w parafii w Zbroszy Dużej. Został tam sfotografowany przez esbeków, żeby nie wzbudzać podejrzeń opozycjonistów.
Tajny współpracownik "Boniecki” był głównym narzędziem prowokacji w parafii w Zbroszy Dużej. Został tam sfotografowany przez esbeków, żeby nie wzbudzać podejrzeń opozycjonistów. archiwum Instytutu Pamięci Narodowej
Leopold Gierek jest dziś uważany za "szczególnie szkodliwego" współpracownika dawnej Służby Bezpieczeństwa. Opisujemy jego historię.

Tak było

Tak było

Wnioski Służby Bezpieczeństwa z operacyjnego rozpoznania (kryptonim "Kanał II"): członkowie Komitetu Obrony Robotników, między innymi Jan Lityński i Henryk Wujec najchętniej stosują do przerzutu dużej ilości prasy do Radomia operacyjnie kontrolowany przez nas kanał Tajny Współpracownik "Aster" i "Cesarz"; z ilości przejmowanej prasy, jak również z systematyczności jej przerzutu wynikało, że członkowie Komitetu Obrony Robotników uważają ten kanał za pewny i nadal będą z niego korzystać; każdorazowe przejęcie prasy w dużej ilości kontrolowanym przez nas kanałem wymagało podjęcia szeregu przedsięwzięć operacyjno-profilaktycznych, mających na celu odpowiednie przykrycie naszych Tajnych Współpracowników biorących udział w grze operacyjnej z ośrodkiem Komitetu Obrony Robotników w Warszawie i wywołanie odpowiedniego echa, iż faktycznie taki kolportaż miał miejsce.

Cztery pseudonimy tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa i jedno nazwisko. Według Instytutu Pamięci Narodowej był nim Leopold Gierek. Za to co robił, miał brać pieniądze. To, co zrobił, skrzywdziło wielu ludzi. Nikogo nie przeprosił, nadal mieszka w Radomiu.

"Leopold Gierek, urodzony w 1952 roku - represjonowany za udział w wydarzeniach czerwcowych 1976 roku w Radomiu, współpracownik KOR, KSS KOR, członek redakcji "Robotnika", działacz NSZZ Solidarność, członek Komisji Rehabilitacji Czerwiec 1976, w stanie wojennym internowany" - tak zaczyna się krótka nota biograficzna w wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej książce "Początki niezależnego ruchu chłopskiego 1978-1980".

BILI GO ZA NAZWISKO

Komitet Obrony Robotników powstał w 1976 roku po wydarzeniach w Radomiu i Ursusie. Leopold Gierek za udział w nich dostał rok więzienia w zawieszeniu i grzywnę. Nazwisko zbieżne z nazwiskiem I sekretarza PZPR nie było jego atutem. Kiedy milicjanci pytali go o nie, odpowiadał zgodnie z prawdą, ale oni myśleli, że z nich kpi i zwykle go bili.

Zofia Romaszewska, która wraz mężem Zbigniewem Romaszewskim odpowiadała za pomoc z ramienia KOR ludziom z Radomia, swoje pierwsze kroki skierowała właśnie do Leopolda Gierka. - Wciąż miał sine plecy, trząsł się cały - wspominała później w "Rzeczpospolitej" w artykule autorstwa Beaty Reszko i Pawła Kopyta.

ZEZNAWAŁ W PROCESIE

Według nich w 1983 roku Leopold Gierek zeznawał w procesie Komitetu Samoobrony Społecznej KOR. "W pierwszym zdaniu powiedział, że w 1976 roku przyszła do niego pani. Powiedziała, że ma na imię Zosia, położyła pieniądze na grzywnę i wyszła. Potem mówił już same złe rzeczy, że celem Romaszewskich »było łamanie praworządności w Polsce, niesienie pomocy finansowej osobom będącym w konflikcie z władzami, co nie przeszkadzało im w czerpaniu korzyści finansowych dla siebie«. Gierek wspomniał, że w ich domu widział zagraniczne artykuły żywnościowe, że ubierali się w zagraniczne ciuchy i przyjmowali ludzi mówiących »w językach zagranicznych«".

Leopold Gierek dziś

Leopold Gierek dziś

Leopold Gierek obecnie prowadzi firmę porządkową. Na jej stronie internetowej znajdują się słowa: "To co nas wyróżnia spośród grona innych firm porządkowych - to przekonanie, że od sprzątania ważniejsze jest należyte utrzymanie czystości. Każdy obiekt jest inny, wymaga odrębnego traktowania oraz nakładów odpowiednich sił i środków. Nasze indywidualne podejście sprawia, że zawsze oferujemy usługi w pełni odpowiadające potrzebom i oczekiwaniom Klientów".
Leopold Gierek na pytanie, czy współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa, nie odpowiada wprost: - Mam czyste sumienie, nie mam sobie nic do zarzucenia. Powołuje się na swoje zasługi dla opozycji i Solidarności. Obiecuje dłuższą rozmowę za dwa tygodnie, po powrocie do Radomia, jednak pod warunkiem zadania kilku kłopotliwych pytań tym działaczom związku, którzy teraz publicznie go pomawiają. Przyznaje jednak: - Tak naprawdę, nie mam ochoty babrać się w tym bagnie.

OWOCNA DZIAŁALNOŚĆ

Instytut ustalił, że Leopold Gierek już grudniu 1976 roku był tajnym współpracownikiem. W archiwach zachował się pokaźny zbiór dokumentów, świadczący o jego agenturalnej działalności. Wynika z nich, że występował pod czterema pseudonimami: "Aster", "Boniecki", "Jabłońska", "Radomiak".
Historyk Andrzej Frischke, pisząc o historii niezależnego pisma "Robotnik", stwierdził: "Paradoksalnie niemal martwy był ośrodek radomski, choć już jesienią 1977 roku utworzono tu komórkę pisma, a do redakcji wszedł robotnik z tego miasta Leopold Gierek. Niestety, Gierek był agentem SB, które zdołało spenetrować i poddać kontroli grupę radomskich odbiorców pisma".

"Aster"-"Boniecki" spotykał się też z liderami KOR, odbierał od nich ulotki, gazety, plakaty. Trafiały one najpierw w ręce esbeków, a ewentualnie potem w małej części do odbiorców. Jan Tkaczyk był jednym z nich, zajmując się też kolportażem "bibuły".
- O współpracę podejrzewałem go już wtedy, bo pierwsze moje zatrzymanie w związku z KOR miało miejsce po tym, jak przyniósł mi ulotki i widział, że chowam je w albumie na szafie - wspomina. - Esbecy, którzy potem mnie odwiedzili, od razu sięgnęli po ten album. Tyle tylko, że znajdowały się tam już inne ulotki, bo tamte zdążyłem rozprowadzić.

RAZEM Z KSIĘDZEM

Jedną z największych zasług "Bonieckiego" była operacja skonfiskowania powielacza w parafii w Zbroszy Dużej. "Bezpieka" wiedziała, że powstają na nim nie tylko druki kościelne, ale również nielegalne wydawnictwa. Przez długi czas nie mogła tego udowodnić księdzu Czesławowi Sadłowskiemu. Udało się to dopiero podczas akcji w nocy z 31 stycznia na 1 lutego 1979 roku, kiedy ksiądz i "Boniecki" drukowali odezwy w obronie Edmunda Zadrożyńskiego. Działania te poprzedziły jednak staranne przygotowania, w których główną rolę grał "Boniecki". Kazimierz Śledź, podpułkownik SB, uznając jego zasługi i wyliczając poniesione przez "Bonieckiego" koszty, wnioskował w październiku 1979 roku o "uzupełnienie wynagrodzenia miesięcznego do wysokości 6 tysięcy złotych".

Przed akcją jeden z esbeków otrzymał zadanie znalezienia wśród znanych księdzu Sadłowskiemu mieszkańców Zbroszy rodziny, wśród której byłaby osoba chora. "Jest to konieczne do prawidłowego wykonania zadania, polegającego na wywołaniu księdza przez »córkę chorej«, do której ma się udać. Wywołanie księdza ma umożliwić wejście grupy operacyjnej do pomieszczeń i nakrycie księdza na gorącym uczynku" - brzmiało uzasadnienie. Plan prawie w pełni się udał.

TAJNA OPERACJA L

1 lutego 1980 roku, zaraz po zakończeniu akcji, funkcjonariusze raportowali: "Informujemy, iż realizując kombinację operacyjną (...) przystąpiliśmy dzisiejszej nocy do likwidacji bazy poligraficznej pozostającej w dyspozycji ks. Sadłowskiego, a którą otrzymał od KSS KOR w końcu 1978 r. W tym celu od maja ub. roku sytuację wypracował t.w. ps. »Boniecki« ustalając lokalizację pomieszczeń poligrafii.

Jednocześnie w dniu dzisiejszym z udziałem t.w. ps. »Boniecki« oraz przy pomocy odwodowego zabezpieczenia załóg posterunków w Promnej i Jasieńca, przy użyciu operacyjnie opracowanego pretekstu, działając z zaskoczenia, uchwyciliśmy na gorącym uczynku ks. Sadłowskiego i t.w. ps. »Boniecki« jak w części mieszkalnej »pomieszczeń stanicy oazowej« powielali oświadczenia KSS KOR i redakcji »Robotnika« z dn. 13.01.80 r. w obronie Zadrożyńskiego, które zgodnie z zaleceniami czł. KSS KOR Jana Lityńskiego i Witolda Łuczywo miały być rozkolportowane w Radomiu i na terenie województwa tuż przed procesem Zadrożyńskiego. W toku przeprowadzonego szczegółowego przeszukania od godz. do godz. 3.45 (działaliśmy za zgodą Dep. IV) i na podstawie nakazu rewizji prokuratora wojewódzkiego - zakwestionowano 1 powielacz produkcji czeskiej, około 1100 wyżej wymienionych oświadczeń, 3 puszki farby drukarskiej, 51 ryz papieru, i inne wydawnictwa bezdebitowe. W momencie naszego wejścia ks. Sadłowski zdążył jeszcze ukryć powielacz pod choinką przed ołtarzem głównym kościoła. W czasie przeszukania wykonano szczegółową dokumentację fotograficzną wszystkich materiałów. Ks. Sadłowskiego zatrzymano przewożąc go do KWMO w Radomiu celem złożenia wyjaśnień w dniu dzisiejszym. Zagrywamy przy tym zatrzymanie t.w. ps.»Boniecki« na okres 48 godzin".

RELACJA KSIĘDZA

W obronie księdza Sadłowskiego wystąpili parafianie, ostatecznie kapłan został zwolniony. Wkrótce potem w rozgłośni "Wolna Europa" odczytano jego oświadczenie: "W czwartek 31 stycznia późnym wieczorem odwiedził mnie Leopold Gierek. Wkrótce potem jacyś ludzie - kobieta z mężczyzną szukali księdza do chorego. Kobieta płakała i mówiła, że ojciec jej jest umierający. Gdy otworzyłem drzwi ujrzałem milicjanta w mundurze i więcej niż 10 nieznanych osobników.

Wezwanie do chorego okazało się kamuflażem. Jeden z cywilów chwycił mnie za gardło, drugą ręką zasłonił mi usta. W trakcie szarpaniny uderzono mnie w twarz i zerwali mi guzik. Zatrzymano mnie na schodach prowadzących do zakrystii. Przez dwie godziny trwała rewizja w kościele górnym i dolnym i w części mieszkalnej. Rewizja odbywała się w nocy, bez światła. W tym czasie pilnowany byłem przez mundurowego funkcjonariusza Milicji Obywatelskiej w zakrystii. Pokazano mi z daleka jakieś pismo, rzekomo z prokuratury radomskiej. Pracownicy Służby Bezpieczeństwa odebrali mi klucze od kościoła. Chodzili w czapkach po kościele mimo, iż zwracałem im uwagę na niewłaściwe ich zachowanie. Następnie chłopcy ze Służby Bezpieczeństwa zawieźli mnie do Radomia, gdzie poddany byłem próbom przesłuchania. Zdjęto mi odciski palców, zrobiono zdjęcia, kilkakrotnie dokonywano rewizji, skontaktowano z dwoma lekarzami, abym mógł się poskarżyć, że byłem bity. Powiedziano, że to wszystko to jeszcze zabawa w porównaniu z tym, co będzie. Kiedy odmówiłem podpisu, oficer śledczy zelżył mnie. Powiedzenie - ty szmato - należało do delikatniejszych. Przesłuchiwano mnie jako świadka, później przewieziono mnie z Komendy Wojewódzkiej MO do Prokuratury gdzie przesłuchiwał mnie zastępca prokuratora Sokołowski. Grożono mi odpowiedzialnością karną do 3 lat więzienia za rzucanie oszczerstw na ustrój PRL. Nie skorzystałem z propozycji współpracy"

NAGRODA ZA WSPÓŁPRACĘ

22 lutego 1980 roku Kazimierz Śledź wystąpił do komendanta wojewódzkiego MO w Radomiu o wyróżnienie "Bonieckiego" nagrodą specjalną. W uzasadnieniu napisał "TW »Boniecki« od początku maja 1979 roku stopniowo wypracowywał sytuacje umożliwiające wykonanie naszych działań bez których nasze działania z wynikiem pomyślnym byłyby niemożliwe. Wykazał przy tym wiele uporu, osobistej odwagi i inwencji". W archiwach zachowało się też własnoręcznie napisane i podpisane przez "Bonieckiego" pokwitowanie odbioru 5 tysięcy złotych za "dobrą pracę w sprawach »Poligrafia« i »Kanał«".

Andrzej Frischke we wstępie do książki o KOR Jana Józefa Lipskiego uznał Leopolda Gierka - TW "Aster" za szczególnie szkodliwego agenta. Według instytutu współpracował on z SB pod różnymi pseudonimami do 1986 roku, wykonując różne zadania. Jego odtajnione nazwisko pojawia się w dokumentach wielu osób uznanych przez instytut za pokrzywdzone. Żadna z nich nie usłyszała słowa "przepraszam".

Ksiądz Czesław Sadłowski dowiedział się o tym, kto ukrywał się pod pseudonimem "Boniecki" już kilka lat temu. Twierdzi, że jako kapłan jest od wybaczania, a nie osądzania. Jan Tkaczyk do dziś czuje żal do Leopolda Gierka: - Ja mu uszyłem garnitur za pół ceny, a on na "szył" dla mnie kłopoty...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie