Pedro Henrique sportowym pechowcem roku? Napastnik Zielonych na ustach całej Polski. Wystarczyła jedna połowa meczu z Cracovią
Obejrzyj skrót meczu i niewykorzystane sytuacje Henrique:
- To jest wręcz niewytłumaczalne. To nie miało się prawa wydarzyć – mówili kibice, eksperci i sami zawodnicy, będący świadkiem pojedynku Radomiaka Radom z Cracovią. Każdy z nich odnosił się wyłącznie do wydarzeń mających miejsce w tylko pierwszej połowie gry. Na ustach było jedno nazwisko – Pedro Henrique...
Pierwsza poprzeczka
Zawodnik z Brazylii, który wygrał rywalizację w składzie z Leonardo Rochą swoją przydatność do zespołu potwierdził w sparingu z Omonią Nikozja i Górnikiem Zabrze, gdy nie tylko zdobywał gole, ale i popisał się asystą. W Poznaniu przeciwko Lechowi, dużo walczył, biegał, ale w zasadzie koledzy nie stworzyli mu klarownej sytuacji. Zupełnie inaczej było w sobotę na obiekcie Radomskiego Centrum Sportu. Była dokładnie 12 minuta pojedynku, kiedy Roberto Alves dośrodkował piłkę w pole karne do znajdującego się Henrique. Ten wygrał walkę o futbolówkę z rywalem, ale zamiast do bramki, trafił jedynie w poprzeczkę.
Cztery minuty później…
Radomiak nie zwalniał tempa i zawzięcie dążył do zdobycia upragnionego gola. Właśnie w 16 minucie Lisandro Semedo z końcowej linii boiska dośrodkował pikę do Henrique, ale ten i tym razem nie zdołał pokonać Sebastiana Madejskiego. Wszystko dlatego, że golkipera od straty bramki uchroniła poprzeczka. Już wtedy komentujący spotkanie Krzysztof Sendecki powiedział. - To coś niesamowitego. Brazylijczyk w ciągu czterech minut mógł strzelić dwa gole, a dwa razy piłka odbiła się od poprzeczki – mówił.
Do trzech razy sztuka? Nie w tym przypadku
W 31 minucie Zieloni przegrywali, ale co chwila atakami starali się odwrócić losy rywalizacji. Ponownie piłkę z prawej strony w pole karne dośrodkował Semedo, a tam wyskoczył do niej najwyżej Brazylijczyk. Napastnik trafił w nią głową, ale po jego strzale ta trafiła w poprzeczkę!
Henrique! No coś niesamowitego. Po raz trzeci trafia w poprzeczkę. Jakby się chciał zapytać, co tu się dzieje? Dlaczego ten nowy stadion jest dla mnie taki pechowy?
- komentował Sendecki
Po tej akcji sfrustrowany napastnik, o mały włos, a z nerwów, nie rozerwałby koszulki! Ta na szczęście wytrzymała.
To wręcz niemożliwe!
Jeśli kibice myśleli, że limit nieszczęścia zawodnik Radomiaka wykorzystał już na kilka następnych meczów, a może i na całą rundę – to byli w błędzie. W piątej minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy Henrique otrzymał piłkę w narożniku pola karnego i precyzyjnym strzałem postarał się zaskoczyć Madejskiego. Ku jego, jak i ponad ośmiu tysięcy fanów niezadowoleniu piłka trafiła w słupek! - Coś niewyobrażalnego, jak to się stało. Henrique po trzech poprzeczkach, obija jeszcze słupek – podsumował Sandecki.
Brazylijczyk pomimo frustracji dokończył mecz, ale zarówno on, jak i koledzy bramki nie zdobyli, choć oddali aż 26 uderzeń! Historia największego pechowca sezonu PKO Ekstraklasy zapisała się więc już podczas trzeciej kolejki w Radomiu.
Więcej o meczu Radomiaka z Cracovią w tekstach poniżej
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?