Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radomskie obchody rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Uczestnicy wydarzeń sprzed 42 lat składali kwiaty pod pomnikiem

Janusz Petz
Janusz Petz
Wideo
od 12 lat
Krótkimi wystąpieniami, modlitwą i złożeniem kwiatów pod pomnikiem Ludzi Skrzywdzonych w Związku z Robotniczym Protestem w 1976 roku uczczono 42 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.

Radomskie obchody 42 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego

Przed pomnikiem zebrali się byli i obecni działacze Solidarności, osoby internowane. Był obecny poseł Marek Suski oraz przedstawiciele władz miasta. Modlitwie przewodniczył Juniper Ostrowski, gwardian klasztoru Bernardynów w Radomiu. Mówił w swoim wystąpieniu o ofiarach stanu wojennego. Byli to nie tylko ludzie, którzy stracili życie od kul funkcjonariuszy komunistycznych, ale także na przykład osoby, do których nie dojechała karetka, bo władza komunistyczna myślała wówczas jedynie o wojnie z Polakami zapominając o zapewnieniu podstawowych potrzeb dla obywateli.

Głos zabrał poseł Marek Suski, który powiedział, że oddajemy dzisiaj hołd pamięci ludziom, którzy walczyli o wolność i niepodległą Polskę. - Oni tedy mieli odwagę stanąć przeciwko komunistycznej zarazie, która opanowała Polskę przy współudziale wojsk sowieckich. Dzięki tym ludziom, którzy zostali skrzywdzeni, internowani, a niektórzy zamordowani odzyskaliśmy wolną Polskę – powiedział Marek Suski.

Noc z 12 na 13 grudnia 1981 roku wspominali internowani w tamtym czasie najważniejsi działacze lokalnej radomskiej Solidarności – Andrzej Sobieraj i Jan Rejczak. - Byłem na posiedzeniu Komisji Krajowej Solidarności. Już 11 grudnia mieliśmy informacje o ruchach wojsk, ale też Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej. 12 grudnia, kiedy atmosfera byłą napięta przyszła Alina Pieńkowska na posiedzenie Komisji Krajowej i mówi: „coś się dzieje, wzywają lekarzy i pielęgniarki na ścisły dyżur, są niesamowite ruchy wojsk”. Wałęsa stwierdził, że kończymy obrady i może jeszcze się spotkamy. Dojechaliśmy z Janem Rulewskim do Grand Hotelu w Sopocie. Wtedy dostałem telefon: „Andrzej uciekaj”. Wypadłem na korytarz, ale tam już było ZOMO, wepchnęli mnie do pokoju – opowiada Andrzej Sobieraj, wówczas lider lokalnej Solidarności. Wraz z czołowymi postaciami związku został uwięziony w więzieniu w Strzeblinku, skąd po świętach wszyscy helikopterami zostali przetransportowani do Białołęki pod Warszawą. W więzieniu był przez rok.

Dramatyczne okoliczności towarzyszyły uwięzieniu Jana Rejczaka, ówczesnego wiceszefa lokalnej Solidarności. Jan Rejczak był wówczas pracownikiem naukowym Wyższej Szkoły Inżynierskiej, ale też członkiem Rady Prymasowskiej. Jeszcze 12 grudnia rozmawiał z kardynałem Józefem Glempem, prymasem Polski na temat strajku na radomskiej uczelni, potem – już wieczorem – spotkał się ze strajkującymi studentami i pracownikami naukowymi WSI. Do domu na ulicy Moniuszki dotarł po 23. Funkcjonariusze komunistycznej bezpieki zaczęli forsować drzwi jeszcze przed północą. Myślał, że to bandycki napad, z drugiej strony ulicy była siedziba władz lokalnej Solidarności, tam usiłował znaleźć pomoc, ale w okolicznych bramach były już całe zastępy umundurowanych i nieumundurowanych komunistycznych bandytów. - Najbardziej obawiałem się o swoją mamę, która chciała coś mi jeszcze podać przed wyprowadzeniem, ale potraktowano ją gazem. Nie wiedziałem przecież w jakim stanie ją pozostawili i dokąd zabierają mnie – powiedział Jan Rejczak. Akt internowania dostał dopiero w więzieniu w Kielcach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie