Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Są na plakatach, na spotkaniach i w internecie. Kampania wyborcza nabiera tempa

Tomasz DYBALSKI, [email protected]
archiwum
Choć do wyborów parlamentarnych pozostał niecały miesiąc, to kampania wyborcza w Radomiu przebiega nad wyraz spokojnie. Jeśli chodzi o jej widoczne elementy, królują wyborcze plakaty.

Marcin Kłys, zajmuje się marketingiem politycznym

Spotkania polityków "twarzą w twarz" z wyborcami powoli odchodzą do lamusa z dwóch powodów. Po pierwsze, znaczna część kampanii przenosi się do internetu. Tam politycy kontaktują się z ludźmi młodymi. Poza tym kampanie wyborcza się tabloidyzuje. Ludzie wolą oglądać w telewizji polityczne awantury na szczeblu centralnym niż przychodzić na spotkania z lokalnymi politykami.

Czy kandydaci na posłów spotykają się osobiście z wyborcami?

Czy kandydaci na posłów spotykają się osobiście z wyborcami?

Krzysztof Sońta, PiS: Tak, chociaż zmienia się formuła takich spotkań. Teraz z radomianami rozmawiam głównie przy okazji jakichś wydarzeń, jak na przykład w sobotę po meczu siatkarek. Na spotkaniach w wynajętych salach, na które kiedyś przychodziły tłumy, dziś pojawia się nawet 20 osób.
Marek Wikiński, SLD: Właśnie wracam z Kazanowa, uczestniczyłem w odsłonięciu tablicy poświęconej Kazimierzowi Napierajowi. Bardzo długo rozmawiałem z mieszkańcami miejscowości, mieli wiele pytań do mnie. Mimo, że coraz częściej wyborcy kontaktują się ze mną przez internet, uważam, że kontakt osobisty jest potrzebny.
Radosław Witkowski, PO: Uważam, że najważniejsze jest, żeby poseł był autentyczny. Dlatego spotykam się z wyborcami, chociaż najczęściej w małych grupach. Lubię po prostu wyjść na ulicę, porozmawiać z ludźmi o ich problemach. Mnóstwo ludzi kontaktuje się też ze mną przez internet. W tej chwili ludzie czerpią chyba więcej informacji o polityce z internetu niż z telewizji.

Przyzwyczailiśmy się już do tego, że w trakcie kampanii wyborczych politycy, także na szczeblu lokalnym "obrzucają się błotem", kłócą i wzajemnie oskarżają o nieudolność.

Takich przypadków w aktualnej kampanii jest bardzo mało. Kandydat Platformy Obywatelskiej Andrzej Łuczycki zarzucił władzom miasta nieudolność w sprawie kamienicy przy ulicy Reja (pisaliśmy o tym w sobotnim wydaniu "Echa") a Marek Suski z Prawa i Sprawiedliwości, pokazując ulotkę Ewy Kopacz sprzed czterech lat, rozliczał minister zdrowia ze złożonych obietnic i oskarżał o brak zaangażowania w sprawach ważnych dla Radomia.

Była jeszcze sprawa zrywania plakatów i bilbordów posłów PiS. - Ale traktuję tę sprawę jako chuligański wybryk, czy akt wandalizmu, a nie działanie któregoś z moich konkurentów - zastrzega Krzysztof Sońta, którego plakaty zniszczono.

AWANTURY W STOLICY, NIE W RADOMIU

Na tym etapie poprzednich kampanii wyborczych podobnych zarzutów było zdecydowanie więcej. Skąd więc ten spokój?

- Polityka się tabloidyzuje. Ludzie chętnie przyglądają się politycznym awanturom. Jednak to, co dzieje się na szczeblu ogólnopolskim sprawia, że lokalne przepychanki nie mają szans przebicia się do świadomości wyborców. Z tego, co zauważyłem, nawet radomskie media zaczęły traktować je z przymrużeniem oka - mówi Marcin Kłys, socjolog zajmujący się marketingiem politycznym.

Mniej słyszy się także o spotkaniach polityków z wyborcami. Jeszcze kilka lat temu kandydaci wynajmowali sale na uczelniach, w szkołach i domach kultury, a na takie spotkania przychodziły tłumy.

- Teraz zdarza się, że na takim spotkaniu pojawia się zaledwie dwadzieścia osób - opowiada Krzysztof Sońta. - Ludzie wolą oglądać konferencje, debaty w telewizji - uważa poseł, potwierdzając tym samym słowa socjologa.

SPOTKANIA W NOWEJ FORMULE

Marek Wikiński z Sojuszu Lewicy Demokratycznej mówi, że zmieniła się formuła spotkań z wyborcami. - Spotykam się z mieszkańcami często, ale przede wszystkim przy okazji jakichś wydarzeń. Wiele osób ma wtedy do mnie pytania, rozmawiamy bardzo długo.

To samo mówi Krzysztof Sońta, dodając, że takich spotkań może być nawet kilka w ciągu dnia.

KAMPANIA W INTERNECIE

Kampania wyborcza przenosi się także do internetu. Politycy obecni są na portalach społecznościowych, mają swoje strony internetowe, prowadzą blogi. Zarówno Wikiński jak i Sońta stwierdzają zgodnie, że coraz więcej osób kontaktuje się z nimi przez internet. - Internet staje się dla wyborców większym źródłem informacji niż telewizja - uważa Radosław Witkowski, poseł Platformy Obywatelskiej.

- Politycy wiedzą, co robią - komentuje Marcin Kłys. - Internet to domena młodych, a pamiętajmy, że przed każdymi wyborami parlamentarnymi pojawia się pokaźna grupa młodych ludzi, którzy w ciągu ostatnich czterech lat skończyła osiemnaście lat i będą głosować po raz pierwszy. Oni są w większości niezdecydowani i warto "przeciągnąć" ich na swoją stronę.

- Tak naprawdę kampania dopiero startuje - uważa Radosław Witkowski. - Do wyborów został miesiąc, rozlosowane zostały listy, niedługo zaczniemy spotkania programowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie