MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szczyt absurdu, czy wszystko zgodnie z prawem?

ik
- Chodnik jest podniesiony, teraz nie można nawet otworzyć furtki – pokazuje Franciszek Angrot.
- Chodnik jest podniesiony, teraz nie można nawet otworzyć furtki – pokazuje Franciszek Angrot. Tadeusz Klocek
- Wszyscy nas lekceważą, odcięli nas od drogi i zostawili samych sobie - żalą się mieszkańcy ulicy Słowackiego. Mają tam dom, ale nie mogą do niego dojechać. Drogowcy wybudowali wysoki chodnik, a urzędnicy nie widzą problemu.
Bartosz Rutkowski, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu: Nie można było wybudować wjazdu do posesji przy ulicy Słowackiego
Bartosz Rutkowski, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu: Nie można było wybudować wjazdu do posesji przy ulicy Słowackiego 204, bo na wprost, na skrzyżowaniu z ulicą Malenicką jest sygnalizacja świetlna. Do tej pory jej tam nie było, a została wybudowana na wniosek okolicznych mieszkańców. Chodziło o poprawę bezpieczeństwa.

Bartosz Rutkowski, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu: Nie można było wybudować wjazdu do posesji przy ulicy Słowackiego 204, bo na wprost, na skrzyżowaniu z ulicą Malenicką jest sygnalizacja świetlna. Do tej pory jej tam nie było, a została wybudowana na wniosek okolicznych mieszkańców. Chodziło o poprawę bezpieczeństwa.

Teresa i Franciszek Angrotowie mieszkają przy ulicy Słowackiego, przy skrzyżowaniu z ulicą Malenicką. Dom i działkę kupili w 1977 roku. Problemy zaczęły się wraz z planami przebudowy arterii.

MIELI ZASTRZEŻENIA

- W 2007 roku dostaliśmy pismo z Ministerstwa Infrastruktury, że droga będzie budowana i że możemy składać swoje wnioski - opowiada Franciszek Angrot.

Małżonkowie odpowiedzieli na pismo. Bali się, ze ich drewniany dom nie wytrzyma natężenia ruchu i sąsiedztwa ciężkich maszyn budowlanych. Ich zdaniem to pismo zaważyło na późniejszych decyzjach radomskich urzędników.

- Ciągle słyszeliśmy, żeby wycofać skargę i wycofać skargę, do tej pory nam o niej przypominają - mówi Teresa Angrot. - Przez to nas tak traktują.

Państwo Angrotowie nie mogą zrozumieć, dlaczego tylko oni wśród sąsiadów nie mają zjazdu na posesję z ulicy Słowackiego. Wybudowali nowe ogrodzenie z bramą, ale od jezdni ich posesje oddziela wysoki chodnik.

- Nawet furtki nie można normalnie otworzyć - pokazuje Franciszek Angrot. - Napisałem pismo do Urzędu Miejskiego. Odpowiedzieli, żeby furtke przestawić, żeby otwierała się w drugą stronę.

TŁUMACZĄ SIĘ PRZEJŚCIEM

Pism z Urzędem Miejskim i Miejskim Zarządem Dróg i Komunikacji Angrotowie wymienili dziesiątki. Chodzili na spotkania, prosili. Wszystko na nic.

W Miejskim Zarządzie Dróg i Komunikacji tłumaczą, ze takie są przepisy. Jeśli naprzeciwko posesji jest przejście dla pieszych z sygnalizacją nie może być wjazdu.

- Wystarczy przejechać kawałek dalej, tam jest taka sama sytuacja, a podjazdy ludzie mają - odpowiada Franciszek Angrot.

Rzeczywiście, niedaleko jest skrzyżowanie z ulicą Idalińską. Vis a vis szeroki wjazd. Kawałek dalej ulica Skaryszewska, sytuacja się powtarza.

- Powiedzieli mi, że jak od przejścia jest 10 metrów to nie zrobią wjazdu - opowiada pan Franciszek. - Wszystko pomierzyłem, zależy, czy mierzyć od początku, czy od końca przejścia, do mojej bramy wychodzi 14,5, albo 10,5 metra. Nie narusza to żadnych przepisów.

ŚNIEZNA TO NIE ULICA

Zarząd dróg twierdzi, ze Angrotowie powinni zrobić wjazd na posesję od zaplecza posesji przy ulicy Śnieżnej. Na to małżeństwo nie chce się zgodzić. Po pierwsze, dlatego, że ulica Śnieżna ulicą, do tego ślepą, jest tylko z nazwy.

- Jaka to jest ulica, to deptak, do tego kończący się ścieżką - mówi Franciszek Angrot.
Poza tym na posesji dom chce wybudować córka państwa Angrotów. - Nie może dostać pozwolenia na budynek mieszkalny, tylko na mieszkalno - usługowy. Właśnie o to wystąpiła, ma już warunki zabudowy z Urzędu Miejskiego - opowiada Teresa Angrot. - Pawilon ma stanąć od strony ulicy Słowackiego. Jak prowadzić działalność, kiedy nie ma dojazdu? Od drugiej strony nikt nie przyjdzie, bo to zaułek.

- Już nie wiemy, co robić. Potrzebujemy pomocy, a wszyscy się od nas odwracają - mówi Franciszek Angrot. - Nie śpimy po nocach, ja się z tego wszystkiego rozchorowałem, musze iść na operację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie