Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrócili z taaakimi rybami! (Zobacz zdjęcia)

/jp/
Wyprawy na łowy w jeziorach skandynawskich to już tradycja, której hołduje grupa zaprzyjaźnionych wędkarzy z naszego miasta. Wśród nich są znani przedsiębiorcy oraz lekarz.
Andrzej Pokusa, właściciel radomskiej odlewni aluminium, z sandaczem ważącym prawie 7 kilogramów.
Andrzej Pokusa, właściciel radomskiej odlewni aluminium, z sandaczem ważącym prawie 7 kilogramów.

Andrzej Pokusa, właściciel radomskiej odlewni aluminium, z sandaczem ważącym prawie 7 kilogramów.

Wędkarska ekipa to: Stanisław Gruszecki, ordynator od-działu urologii szpitala przy ulicy Tochtermana, Henryk Pysiak, właściciel firmy Trafika, a także przedsiębiorcy Andrzej Czubak i Andrzej Pokusa. Okazji do łowienia w czystych szwedzkich jeziorach nie przepuszczają też ich znajomi: Michał Czekalski, Zbigniew Mordak, Waldemar Baran, a także Andrzej Syzek, zwany "porucznikiem" z racji zamiłowania do porządku oraz przywódczych zapędów w przywracaniu ładu niezbędnego pod-czas wędkowania.

OD RANA DO WIECZORA

Plan wypraw jest nieskomplikowany: mieszkają nad jeziorem, wypożyczają łodzie i po prostu łapią ryby przez cały dzień, z niewielkimi przerwami na posiłki. Tym razem już po raz kolej-ny z rzędu zapaleńcy wybrali jezioro Fegen niedaleko Goeteborga.

- Szwedzkie jeziora są obfite w wielkie ryby. Woda jest do tego stopnia czysta, że pompuje się jest wprost do sieci wodo-ciągowej, która zasila domki. Wędkowanie w takich warunkach to naprawdę czysta przyjemność - mówi uczestnik wyprawy Henryk Pysiak.

Stanisław Gruszecki, ordynator oddziału urologii szpitala miejskiego w Radomiu, jest specjalistą w łapaniu węgorzy. Jego łupem padł teraz okaz o wadze
Stanisław Gruszecki, ordynator oddziału urologii szpitala miejskiego w Radomiu, jest specjalistą w łapaniu węgorzy. Jego łupem padł teraz okaz o wadze 1,8 kilograma.

Stanisław Gruszecki, ordynator oddziału urologii szpitala miejskiego w Radomiu, jest specjalistą w łapaniu węgorzy. Jego łupem padł teraz okaz o wadze 1,8 kilograma.

SZWEDZKIE RYBY, POLSKA KUCHNIA

Złowione okazy od razu trafiały na patelnię.

- Wszyscy przed wyjazdem liczą na to, że stracą kilka kilogramów z racji monotonnego menu, czyli ryby, ryby i jeszcze raz ryby. Okazuje się, że po powrocie wszyscy ważyliśmy więcej - śmieje się pan Henryk.

Być może wzięło się to z tego, że wszyscy są doświadczonymi kucharzami i specjalizują się w przyrządzaniu ryb. W szwedzkim menu był między innymi tatar z sandacza, sandacz z pomidorami albo w śmietanie. Węgorze smażono po prostu na patelni. Ponieważ w okolicznych lasach było pełno grzybów, których mieszkańcy tego kraju zwyczajnie nie zbierają, radomianie wzbogacili swoją dietę również o ten przysmak.

Wspólne zdjęcie ekipy łowców z Radomia.
Wspólne zdjęcie ekipy łowców z Radomia.

Wspólne zdjęcie ekipy łowców z Radomia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie