Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zderzenie, ucieczka i... bulwersujący wyrok

Piotr KUTKOWSKI [email protected]
600 złotych grzywny za wypadek, po którym sprawca zwiał, a ofiara do dziś ma problemy zdrowiem? Tak właśnie było w Radomiu.

Na grzywę w kwocie 600 złotych radomski sąd skazał pracownika PKS w Radomiu. Nie dość, że jechał autobusem bez uprawnień, to jeszcze wjechał w samochód nauki jazdy. - To skandal, uważa instruktor, który został wtedy ranny i do dziś przebywa na świadczeniu rehabilitacyjnym.

Paweł (nazwisko do wiadomość redakcji) jest instruktorem nauki jazdy z Radomia, 28 grudnia 2011 roku prowadził zajęcia z kursantką na placu manewrowym na terenie PKS przy ulicy 1905 Roku. Niespodziewanie w przód auta uderzył cofający autobus, którego kierowca sprawdzał po naprawie stan hamulców.

- Kursantce na szczęście nic się nie stało, ale mnie odnowiła się zaleczone schorzenie kręgosłupa. Z bólem wyczołgałem się z auta. Kierowca ledwo trzymał się na nogach, ale miał jeszcze na tyle sił, by uciec. Gdy przyjechała policja, już go nie było - opowiada Paweł.

LECZENIE

Instruktor okupił całe zdarzenie długim leczeniem i w czerwcu operacją kręgosłupa. Do dziś przebywa na świadczeniu rehabilitacyjnym.

O sprawcy wypadku dowiedział się, że będąc mechanikiem, nie miał jednocześnie uprawnień do kierowania autobusem. - Zostałem przesłuchany na policji, przesłuchano tam też kursantkę, która w pełni potwierdziła to, co mówiłem. Byłem przekonany, że kierowca autobusu zostanie oskarżony o spowodowanie po pijanemu wypadku, bo tak traktowana jest ucieczka, a także o prowadzenie samochodu bez uprawnień. Spodziewałem się procesu, tymczasem 23 sierpnia dowiedziałem się, że wyrok zapadł już 31 maja i jest to wyrok nakazowy, czyli za popełnienie wykroczenia. I w dodatku wyrok prawomocny, bo nikt nie składał apelacji. To, że tego pana skazano na 600 złotych grzywny to absolutna kpina, z którą mnie, jako kierowcy i instruktorowi trudno jest się pogodzić. Jaka to jest przestroga dla innych? - nie kryje oburzenia Paweł.

Według Janusza Speliny, prezesa radomskiego PKS sprawca wypadku rzeczywiście nie miał uprawnień do kierowania autobusem. Za to co zrobił, został ukarany dyscyplinarnie, stracił też funkcję brygadzisty. - Obecnie pracuje jako zwykły mechanik - powiedział nam prezes przedsiębiorstwa.

SĄDOWE UZASADNIENIE

Jak twierdzi Joanna Kaczmarek - Kęsik, rzecznik Sądu Okręgowego w Radomiu obrażenia, jakich doznał poszkodowany - zdaniem lekarzy - nie kwalifikowały się do leczenia powyżej siedmiu dni, stąd też zdarzenie zakwalifikowano jako wykrocznie i sprawa toczyła się w trybie nakazowym.

- Pokrzywdzony nie kwestionował opinii lekarzy, natomiast 8 marca odebrał zawiadomienie, że może być oskarżycielem posiłkowym. Nie skorzystał z takiej możliwości - mówi rzecznik.

- Jak mogłem skorzystać, kiedy leżałem przykuty do łóżka i czkałem na operację. A żadnej opinii lekarskiej nie widziałem - polemizuje Paweł i zapowiada, że na tym nie zamierza zakończyć sprawy.

Joanna Kęsik-Kaczmarek, rzecznik Sądu Okręgowego w Radomiu: - Wyodrębnione zostało do oddzielnego prowadzenia postępowanie dotyczące prowadzenia przez kierowcę autobusu, pomimo tego, że takie uprawnienia zostały mu już wcześniej odebrane. Pokrzywdzony ma jeszcze możliwość dochodzenia roszczeń na drodze cywilnej.

Janusz Spelina, prezesa radomskiego PKS: - Potwierdzam, że to nasz pracownik i takie zdarzenie faktycznie miało miejsce. Wobec niego wyciągnęliśmy już konsekwencje służbowe. Stracił stanowisko brygadzisty, został zwykłym mechanikiem. Ukarany został też dyscyplinarnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie