Tragedia w miasteczku akademickim Politechniki Świętokrzyskiej rozegrała się około godziny 11.30. Z relacji kierownika miasteczka Józefa Wzorka wynika, że na korytarzu ostatniego - ósmego piętra jednego z akademików, doktorantka zauważyła młodą dziewczynę siedzącą na parapecie. Dziewczyna miała nogi za oknem. Torebkę położyła obok siebie.
- Potem spadła. Nie chcę przesądzać, czy to wypadek, czy też targnęła się na swe życie - mówi Józef Wzorek.
Dziewczyna runęła na półokrągły daszek nad drzwiami z boku budynku, a potem zsunęła się w krzaki. To nieco zamortyzowało upadek.
- Po upadku ruszała rękami. Otarła krew z twarzy. To straszne, co się stało. Myślałem o zakratowaniu okien na korytarzach, strażacy nie wyrazili jednak zgody ze względu na bezpieczeństwo przeciwpożarowe - relacjonuje kierownik miasteczka.
Na miejsce wezwano pogotowie. Medycy zabrali dziewczynę do wozu. Po kilkunastu minutach karetka odjechała na sygnale. Niedługo później podjechali bliscy dziewczyny. Jak się okazało 23-latki z okolic Staszowa, która podobno dopiero co z wyróżnieniem skończyła studia na kieleckiej politechnice i przyjechała, aby odebrać dyplom. We wtorkowy wieczór nie wróciła do domu, a bliscy nie mogli się z nią skontaktować. Po godzinie 23 mama dziewczyny zaalarmowała policjantów o jej zaginięciu.
W środę bliscy szukali 23-latki na stancji, którą wynajmowała w Kielcach, potem przyjechali do miasteczka akademickiego. Słyszeli sygnał karetki. Na miejscu pojawili się krótko po tym, jak odjechała do szpitala. Tuż po godzinie 17 policjanci informowali, że dziewczyna zmarła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?