Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

350 stron wyobraźni

Zbigniew TYCZYŃSKI

Grzegorz Michalec z Ostrowca Świętokrzyskiego ma za sobą 17 lat życia i pierwszą, liczącą blisko... 350 stron powieść fantasty. - Chciałem napisać o walce jednostki z normalnością. Mój bohater chce się wybić i uzyskać satysfakcję z życia, a jednocześnie działa w przekonaniu, że wszystko, co robi, jest dla dobra jego ojczyzny - mówi autor i prezentuje z dumą ważący blisko kilogram maszynopis swojej pierwszej powieści.

Półtora roku pisania

Pracę nad powieścią Grzegorz Michalec rozpoczął półtora roku temu, w ostatniej klasie gimnazjum. - Temat fantasty był wówczas rozbuchany - wspomina. - Wznawiano Tolkiena, sukcesy odnosił Harry Potter. Ale czuję, że mógłbym pisać na każdy temat.

Ostatecznie wybór padł na fantasty, ale nie jest ona, jak zapewnia młody autor, typową "przygodówką". - Staram się zwracać uwagę na kwestię moralności oraz problem jednostki na tle szarej masy - podkreśla. Powieść to blisko 350 stron nieustannej podróży przez niezwykły świat istot - ludzi, elfów czy krasnoludków. Kraina, która nie ma jeszcze nazwy, ale która jest ogromna i równoległa do naszej, powstawała długo. - Dwa tygodnie zajęło mi wykonanie samej mapy, wszystkich obliczeń i ustalenie odległości - tłumaczy Grzegorz Michalec i podkreśla, że każdy z tworów państwowych w jego świecie ma także swoją odrębną historię.

W sumie siedem grubych zeszytów. Tysiąc dwieście stron rękopisu. 350 stron maszynopisu. - Drukowałem czcionką dwunastką, a i tak jest blisko kilogram papieru - żartuje i upiera się, że na sukces w 90 procent składa się praca, a tylko w 10 procent talent.

Swój rozwijał systematycznie, pisząc niemal codziennie przez półtora roku. - Przychodziłem ze szkoły, siadałem i pisałem. Średnio w piętnaście minut stronę. Godzinę na cztery - tłumaczy, przyznając, że były tygodnie, w trakcie których nie napisał nic, a były dni, z których połowę poświęcał na pisanie. - Przez dwanaście godzin powstawało do dwudziestu stron tekstu - wspomina. - Pisanie to wielkie poświęcenie, ciężka praca i wytrwałość.

Dziś pisze już swoją kolejną powieść. Też fantasty. - Akcja rozgrywa się w tym samym świecie, tylko w jego innej części - dodaje.

Koledzy zmieniali nazwy, sąsiedzi służyli za modele

Pierwszymi recenzentami powieści byli koledzy i koleżanki ze szkoły. - Całości nie zna nikt, ale fragmenty czytali - przyznaje Grzegorz Michalec. - Chyba się podobało, bo zachęcali, by pisać dalej.

Za sugestią przyjaciół autor zmienił zresztą kilka nazwisk bohaterów. Hamid stał się Maćkiem, Ankharion - Arkadiuszem, a nazwy kilku ras: Szary Szpic czy Bystrooki, brzmią jakby bardziej swojsko. Największy jednak udział w powieści mają mieszkańcy ostrowieckiej ulicy Zygmuntówka, przy której mieszka Grzegorz Michalec. - Chciałem przenieść do książki własne doświadczenia i obserwacje - przyznaje. - Znajdą się zatem w powieści moi kumple oraz sąsiedzi. Każde osiedle, a nawet ulica mają swoją specyfikę, wytwarzają odrębne ludzkie charaktery, sposób komunikowania i to także chciałem pokazać, by postawić na odrębność i indywidualność. Ludzie zbyt często się porównują. Do kogoś starają się dołączyć, komuś dorównać. Tymczasem powinni zająć się rozwijaniem swoich talentów. Tylko tacy mogą mieć wpływ na historię - dodaje z przekonaniem.

Chciał się odróżnić

Grzegorz Michalec mówi o przynajmniej trzech powodach, dla których zajął się pisaniem powieści fantasy. - Przede wszystkim chciałem się odróżnić - wylicza. - Po drugie dla satysfakcji, po trzecie, by mieć zajęcie, a nie zabijać czasu głupotami, po czwarte, żeby zmienić swoje życie i po piąte, by zarobić pieniądze.

Ma za sobą kilka spotkań w Klubie Literackim "Aspekt" i marzy o kontakcie z wydawnictwem, które byłoby zainteresowane drukiem jego powieści.

Nie ma natomiast żadnego mistrza, na którym chciałby się wzorować. - Bez Tolkiena nie byłoby fantasty, to on mnie nakierował, ale generalnie chciałbym iść własną drogą - podkreśla i dodaje, że wciąż jest na dorobku. - Pierwszych kilkaset stron skreśliłem. Były do niczego. Z czasem podreperowałem styl i chciałbym pisać coraz lepiej - zapewnia.

W szkole, I LO im. Stanisława Staszica w Ostrowcu Świętokrzyskim, omawia właśnie romantyzm. - "Giaur" zrobił na mnie duże wrażenie, na równi z romantycznym kultem jednostki, która jest osamotniona i zbuntowana wobec świata - zaznacza. - Podoba mi się również bardziej współczesna proza Borowskiego. Mój bohater także osiąga cel i płaci za to równie gorzką cenę - dodaje i zapewnia, że zamierza się poświęcić pisaniu powieści.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie