7 sposobów na szczęście. W świecie modnych filozofii i idei [GALERIA]
To chyba jedna z najbardziej znanych opisanych tu filozofii. Co ciekawe minimalizm jest filarem i lagomu, i ikigai, i slow life. Można go w skrócie określić jako hołdowanie zasadzie: mniej, znaczy lepiej. Zwolennicy minimalizmu przekonują, że będziemy dużo szczęśliwsi, gdy przestaniemy gromadzić rzeczy i zagracać nasze mieszkania, a co za tym idzie również życie. Odpoczywanie w pokoju, w którym nie walą się sterty zbędnych rzeczy, a w którym znajdują się tylko potrzebne nam i miłe naszemu oku rzeczy, sprawia, że z miejsca stajemy się radośniejsi i spokojniejsi.
Można wręcz mówić o rzeczozmęczeniu, o którym pisze James Wallman w książce „Rzeczozmęczenie. Jak żyć pełniej, posiadając mniej” (wyd. Insignis, 2017). Czytamy: „Rzeczozmęczenie to historia jednego z najbardziej dotkliwych schorzeń współczesności, którego istnienie dopiero zaczynamy sobie uświadamiać. Opowiada o tym, jak wy, ja i całe społeczeństwo, zamiast czuć się bogatsi dzięki przedmiotom, które posiadamy, czujemy się nimi przytłoczeni. Więcej nie oznacza już dla nas, tak jak kiedyś, czegoś pozytywnego; więcej oznacza więcej kłopotów, więcej obowiązków, więcej powinności. W naszym zabieganym, przeładowanym bodźcami świecie więcej nie znaczy już lepiej”.
Kluczem do sukcesu jest więc „odgracenie” życia. Powoli i stopniowo: zaczynając od jednej szafy, przechodząc do całego pokoju, aż w końcu do całego mieszkania, co przełoży się na „odgracenie” naszego życia. Będzie ono z kolei polegać na ustalaniu priorytetów, zrywaniu kontaktów z toksycznymi ludźmi czy porządkowaniu własnych myśli i potrzeb. A to, jak przekonują minimaliści, da nam harmonię i spokój. I upragnione szczęście.