79 lat temu zginął partyzant ziemi świętokrzyskiej Jan Piwnik „Ponury”
Jan Piwnik urodził się 31 sierpnia 1912 roku w Janowicach w gminie Waśniów w powiecie ostrowieckim. W rodzinnej miejscowości pobierał pierwsze nauki w szkole powszechnej, a następnie w ostrowieckim gimnazjum imienia Joachima Chreptowicza. Tam też zdał maturę w 1932 roku. Jego dalsze losy związane były ze służbą na rzecz międzywojennej Polski. Służył w Policji Państwowej.
Cichociemny
We wrześniu 1939 roku dowodził jedną z kompanii policyjnych, wchodzącej w skład szybkiej grupy zaporowej ochraniającej przeprawy przez Pilicę. Postępująca ofensywa niemiecka, zmusiła Piwnika do ucieczki na Węgry, gdzie został internowany. Nie trwało to jednak długo. Uciekł ze specjalnego ośrodka odosobnienia, by przez Jugosławię i Włochy dotrzeć do Francji. Niepomyślna sytuacja na froncie w Europie Zachodniej uniemożliwiła walkę, a cała jednostka w której służył, zmuszona została do ewakuacji na teren Wielkiej Brytanii.
W tym okresie przeszedł specjalne szkolenie dla cichociemnych. Ta droga nie była łatwa. Piwnik ukończył liczne kursy między innymi zaprawy dywersyjno-minerskiej, walki konspiracyjnej, łączności, spadochronowy oraz szkolenie z bytowania w terenie.
Był bardzo dobrze oceniany przez instruktorów. Przy jego nazwisku napisano: „mocny, spokojny, niezawodny”. Sam podkreślał, że jest gotowy do walki przeciwko niemieckiemu lub sowieckiemu okupantowi. Od 1 listopada 1941 roku czekał na operację przerzutową. Został zrzucony w ramach operacji „Ruction”. Zaczęła się ona 7 listopada 1941 roku z lotniska Linton-on-Ouse koło Yorku.
W Górach Świętokrzyskich
Po aklimatyzacji w Warszawie, „Ponury” ponownie znalazł się na Kielecczyźnie, gdzie w czerwcu 1943 roku objął funkcję szefa dywersji Okręgu Radomsko-Kieleckiego Armii Krajowej. Był niezwykle aktywnym żołnierzem i dowódcą, jednocześnie przystępując do organizacji oddziałów partyzanckich. Formacja utworzona pod dowództwem Jana Piwnika stanowiła element szerszego planu polegającego na powstaniu silnych i zwartych oddziałów niepodległościowej konspiracji zbrojnej.
W krótkim czasie Zgrupowania Partyzanckie „Kedywu” Okręgu Radomsko-Kieleckiego Armii Krajowej „Ponury” liczyły od 300 do 350 osób. Zasłynęły one z przeprowadzenia szeregu brawurowych akcji zbrojnych, ponosząc niewielkie straty własne. Miejscem pobytu żołnierzy stał się Wykus – w Puszczy Jodłowej w Górach Świętokrzyskich, oddalony o około 10 kilometrów na południe od Wąchocka. Po pracach organizacyjnych, w lipcu 1943 roku rozpoczęto prowadzenie właściwych działań bojowych. Pierwszymi było uderzenie na pociągi relacji Warszawa-Kraków. Jeden zaatakowano niedaleko Suchedniowa, następny w Łącznej. Obydwie zakończyły się sukcesem.
Obecność „Ponurego” w okolicach Wykusu, skutkowała nie tylko podejmowaniem szeregu akcji zbrojnych, ale zapewniała także względny spokój ludności cywilnej. Z całą surowością karano wszelkie przejawy bandytyzmu, złodziejstwa oraz innego rodzaju pospolite przestępstwa. Wyroki śmierci wykonywano także na konfidentach.
Aktywny partyzant
Niemcy jednak nie zamierzali odpuścić „Ponuremu”. Partyzanci byli w ciągłym odwrocie, a duże siły okupanta sukcesywnie przeczesywały skarżyskie lasy. Zgrupowaniom liczącym wówczas około 300 osób, niezwykle trudno było skutecznie ukryć przed obławami. „Ponury” podjął decyzję, że zostaną one podzielone, na trzy niezależne od siebie zgrupowania. Pierwsze, dowodzone przez porucznika Eugeniusza Kaszyńskiego „Nurta” oraz trzecie podporucznika Stanisława Pałaca „Mariańskiego” nie prowadziły początkowo akcji zbrojnych. Inną drogę przyjął Waldemar Szwiec „Robot”, który rozpoczął działalność na ziemi koneckiej.
Z inspiracji „Ponurego” została zapoczątkowana w Suchedniowie konspiracyjna produkcja pistoletów maszynowych Sten. Cichociemny położył olbrzymie zasługi na rzecz rozbudowy konspiracji w okupowanej Polsce oraz rozsiewał strach pośród niemieckich okupantów. W zasadzce pod Ożarowem, w sierpniu 1943 roku udało się zabić nawet generała Kurta Rennera.
Wszystkie tego typu działania „Ponurego” lub jego podkomendnych musiały budzić wściekłość okupanta niemieckiego. Nic więc dziwnego, że kontynuował on, zakrojone na szeroką skalę akcje pacyfikacyjno-poszukiwawcze. Brały w nich udział tysiące żandarmów, wojska i SS, wspieranych czołgami oraz lotnictwem. Skuteczność niemieckich pacyfikacji i obław była spowodowana także tym, że w szeregach Zgrupowań działał agent Gestapo podporucznik Jerzy Wojnowski „Motor” o pseudonimach „Garibaldi” oraz „Mercedes”.
„Był wzorowym dowódcą partyzanckim. Podkreślam to, gdyż byli tacy, którzy nawyki ze swojej przedwojennej służby przenosili na zupełnie inną służbę – partyzancką. Był dobrym organizatorem. Zapewniał niezbędne potrzeby życiowe. Zorganizował szwalnie mundurów, pracownie szewskie, magazyny żywnościowe, warsztaty rusznikarskie. Traktował nas wyłącznie jak towarzyszy broni” – wspominał „Ponurego” Modest Bobowicz „Wircz”.
Bohaterska śmierć
U boku Jana Piwnika walczyli żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowej Organizacji Wojskowej, członkowie Batalionów Chłopskich i Armii Krajowej, a nawet partyzanci komunistycznej Gwardii Ludowej. W oddziałach można było spotkać przedstawicieli takich narodowości jak Rosjanie, Gruzini oraz Żydzi. Jak podkreśla Wojciech Königsberg autor biografii Jana Piwnika, oddziały „Ponurego" stanowiły największą w tym czasie grupę partyzancką w tej części Europy.
Zintensyfikowanie działań przeciwko okupantowi nie pozostało bez znaczenia na relacje „Ponurego” ze swoimi przełożonymi. Konflikt z dowództwem Armii Krajowej sprawił, że Piwnik został odwołany ze swojej funkcji, którą pełnił odtąd inny cichociemny, porucznik Eugeniusz Kaszyński „Nurt”. Nowym przydziałem „Ponurego” był Okręg Nowogródzki Armii Krajowej na wschodnich rubieżach II Rzeczpospolitej. Piwnik poległ 16 czerwca 1944 roku w Bohdanach pod Jewłaszami. Śmierć „Ponurego” nie oznaczała jednak końca jego niezwykłej historii. Po zakończeniu II wojny światowej część jego żołnierzy walczyła w podziemiu antykomunistycznym. Inni wyjechali na Zachód lub wrócili, w miarę możliwości, do cywilnego życia w powojennej Polsce. Legenda, pomimo starań komunistycznej propagandy, przetrwała kolejne lata i była pielęgnowana przez żołnierzy z jego oddziałów partyzanckich oraz zafascynowanych niezwykłymi losami bohatera z Kielecczyzny.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?