Dyrekcja Szkoły Podstawowej imienia Księdza Jerzego Popiełuszki w Krajnie zgłosiła organom ścigania, że podejrzewa szkolną intendentkę, że wyniosła i próbowała ukryć dokumentację żywieniową. Od kilku dobrych dni w Krajnie rozpętała się prawdziwa burza.
Sprawa wyszła na jaw, gdy podczas jednej z kontroli prowadzonej przez Samorządowe Centrum Oświaty w Górnie, wizytujący szkołę stwierdził, iż niektórzy pracownicy z obsługi kuchni mają bardzo brudną odzież ochronną oraz, że są sprzedawane uczniom bułki drożdżowe bez zachowania przepisów sanitarno-epidemiologicznych. Na to nie pozwalają przepisy. Po ujawnieniu tego procederu, szkolna intendentka poszła na zwolnienie lekarskie, a razem z nią także jedna z kucharek. Dyrektor Szkoły Podstawowej w Krajnie Ewa Lach informuje, że intendentka w pracy była ostatni raz 19 marca.
Pani dyrektor dodaje , że pomimo polecenia wydanego intendentce o przekazaniu jej dokumentacji żywieniowej, ta zabrała ją ze sobą. - Bez tych dokumentów trudno, żeby kuchnia normalnie funkcjonowała - mówi pani dyrektor, która o swoich podejrzeniach zawiadomiła policję.
- Kuchnia działa jednak normalnie, mamy w tej chwili dwie kucharki, jedna z kucharek wróciła po zwolnieniu, na kuchni pracuje też druga pani w charakterze pomocy kuchennej. Dzieci nie głodują, spełniamy wszystkie normy żywieniowe i dostosowujemy się do przepisów - dodaje dyrektor szkoły.
- Do komisariatu Policji w Daleszycach wpłynęła interwencja dotycząca kradzieży w jednej podkieleckich szkół w gminie Górno. Policjanci ustalili, że chodziło o przywłaszczenie dokumentacji dotyczącej żywienia dzieci. Policjanci odzyskali dokumentację, postępowanie jest w toku - informuje starszy sierżant Małgorzata Pędzik z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Sprawa trafiła też do Prokuratury Rejonowej Kielce Wschód. - Dochodzenie zostało wszczęte 22 marca. Sprawa dotyczy ukrywania dokumentów, o którym mówi artykuł 276 kodeksu karnego. Trwają intensywne czynności, dla dobra śledztwa nie możemy powiedzieć o szczegółach. Za przestępstwo z tego artykułu grozi kara grzywny, ograniczenia wolności, lub pozbawienia wolności do lat dwóch - mówi prokurator Jarosław Sarba z Prokuratury Okręgowej w Kielcach. Sprawę bada też Sanepid.
Intendentka, której dotyczy sprawa wczoraj była nieuchwytna.
Co na to wójt gminy Górno Przemysław Łysak? - Dla mnie najważniejsze jest dobro dzieci. Nie może być zagrożenia ich zdrowia i życia. Dziwie się niektórym osobom, że chcą tą sprawę zamieść pod dywan i nie chcą, by została wyjaśniona. Na to zgody nie ma. Rodzice muszą być pewni, że oddają dzieci do bezpiecznej placówki - mówi wójt gminy Górno Przemysław Łysak.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: Flesz. Regionalny Puchar Polski, Król Twittera w V lidze, Odra bardziej hiszpańska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?