Akademia Małego Rekruta na Rejowie

Atrakcji było dużo - maluchy z zaciekawieniem słuchały historii o polskich rycerzach i niedźwiedziu Wojtku - żołnierzu II Korpusu generała Andersa, wykonywały papierowe furażerki, kolorowały wojskowe orły, które potem doklejały do czapek. - Pamiętajcie, orzełka trzeba szanować - podkreślała Katarzyna Ziomek z muzeum, prowadząca zajęcia plastyczne. Skupiono się jednak na fizycznej zaprawie i elementach szkolenia. - Ćwiczenia fizyczne prowadził jogin, dzieci ugotowały wojskową zupę ze wszystkiego, co znalazły w parku. Samodzielnie zbudowały szałas, ścieżkę zdrowia (po szyszkach, igliwiu i patykach trzeba było przejść boso - red.)oraz pułapkę na wroga. Szukały skarbu (w wojskowej skrzyni znalazły się hełmy i menażki). Pokazujemy, czym jest patriotyzm - mówi Monika Kowalczyk - Kogut, dyrektor Muzeum im. Orła Białego. W parku pokazano też prace plastyczne - makiety pola bitwy wykonane przez skarżyskie przedszkolaki. - O, Tygrys „dwójka” - pokazywał tacie model jeden z chłopców. Przy ruinach wielkiego pieca zapłonęło ognisko. Można było sobie upiec kiełbaskę, pod warunkiem, że przyniosło się ją ze sobą z domu. Nie zabrakło wspólnego śpiewania piosenek żołnierskich. Dzieci bawiły się świetnie, bo i pomysł na uczczenie święta wojska był ciekawy. Organizacja festynu pozostawiała jednak co nieco do życzenia. Aż prosiło się, by zaprezentować skarżyskich rekonstruktorów historycznych w polskich mundurach, pokazać i pozwolić wziąć do ręki uczestnikom, kilka karabinów i pistoletów, jak to zwykle czynią skarżyscy historycy. A i kiełbaski jeśli nie sprezentować, można było choć sprzedawać. Sporo osób, które trafiły na festyn przypadkiem, musiało się obejść smakiem. Mimo tego Akademia Małego Rekruta bez wątpienia zasługuje na kontynuację.