Po rundzie jesiennej AKS zajmuje zaledwie trzynaste miejsce w stawce czwartoligowców. Sezon z zespołem rozpoczął Mariusz Arczewski, ale po serii nieudanych wyników zastąpił go jego dobry kolega, Mariusz Kośmider. Udało mu się trochę uporządkować sytuację i nawet nie śmiał krytykować poprzednika. Doskonale wie, że praca w piłce, i to na tak niskim szczeblu w czasie COVID-19 wiąże się z wieloma utrudnieniami.
– Teraz liczę, że zaczniemy normalnie trenować od lutego. Szczerze mówiąc w tej chwili nie wiem na czym stoję. Ktoś może odejść, ktoś może przyjść – podkreśla Kośmider, który nie spodziewa się jakiś gwałtownych ruchów kadrowych. Większość klubów zamierza utrzymać swoich kluczowych piłkarzy, transfery gotówkowe będą rzadkością. Mówi się w środowisku, że to taki martwy czas, a każdy trener, działacz, zawodnik czeka na decyzje, które zapadną na szczeblach rządowych. – Jak nie ruszymy z treningami na początku lutego to… nawet nie zamierzam sobie tego wyobrażać – mówi Mariusz Kośmider. W AKS stosują się przepisów i liczą na zluzowanie blokad. Piłkarzom marzą się już mecze sparingowe, ale jeszcze trochę się muszą powstrzymać. Skoro w wyższych klasach rozgrywkowych można trenować, to dlaczego nie w czwartej lidze? Takie pytanie jest zadawane na każdym kroku, a odpowiedzi na to nie zna ani Mariusz Kośmider, ani inni szkoleniowcy z klubów województwa świętokrzyskiego.
26 – punktów jesienią w czwartej lidze zdobył zespół AKS Busko
Menedżer sportowy - zbawienie czy zło konieczne?