Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alarm w mieszkaniach

Małgorzata PAWELEC

Dachy kieleckich budynków zaczynają przeciekać, bo zalegają na nich masy śniegu, a rynny skute są lodem. Służby kryzysowe będą wzywać przedstawicieli spółdzielni mieszkaniowych do odśnieżania bloków, po tym jak w sobotę i niedzielę zostało zalanych kilka mieszkań przy ulicy Chęcińskiej.

Nie wiedzieliśmy co robić, bo do spółdzielni nie można było się dodzwonić, a woda ściekała od sufitu do podłogi - mówiła lokatorka spod numeru 44 przy ulicy Chęcińskiej 25. - Kiedy do zalanych sąsiadów spod trzynastki przyjechali strażacy, też poprosiliśmy o uprzątnięcie dachu nad naszym mieszkaniem. Ratownicy mówili, że są tam dosłownie bryły lodu.

Woda zaczęła już w sobotę zalewać mieszkanie nr 45. - Jakimś cudem sąsiad dodzwonił się do kogoś ze spółdzielni na komórkę, bo my nie mogliśmy na telefony stacjonarne - mówią lokatorzy. Dwóch ludzi oczyściło dach nad ich mieszkaniem, ale już w niedzielę woda zaczęła zalewać inne. - Nasz dyżurny odebrał w niedziele po południu sygnał z Chęcińskiej 15 - mówi Krzysztof Bartosz, szef centrum kryzysowego wojewody - zawiadomił prezesa spółdzielni "Armatury", który przyjął zgłoszenie, ale powiedział, że nie dysponuje w tym momencie ekipami remontowymi. Przed godziną 22 otrzymaliśmy kolejny sygnał od dyżurnego straży pożarnej w sprawie zalanego mieszkania w bloku nr 25. Najwyraźniej administratorzy nie wzięli sobie do serca apelu wojewody, który przypominał po tragedii w Chorzowie, że to do nich należy utrzymanie budynków.

- Próby dodzwonienia się do spółdzielni i skontaktowania z prezesem okazały się bezskuteczne - mówi oficer dyżurny straży Wojciech Niewęgłowski. - W efekcie dach odśnieżaliśmy my, zadysponowałem też pogotowie energetyczne, bo lokatorzy skarżyli się na przebicia prądu.

- Po tragedii w Chorzowie objęliśmy kontrolami największe budynki użyteczności publicznej, teraz okazuje się, że problem dotyczy również bloków - mówi szef wydziału zarządzania kryzysowego w kieleckim magistracie Krzysztof Papuda. - W piątek spotkamy z przedstawicielami spółdzielni w tej sprawie. Poprosiłem nadzór budowlany o zbadanie sytuacji na Chęcińskiej. Jeśli inspektorzy orzekną, że zaistniało tam zagrożenie dla życia, sprawa może być skierowana do prokuratury.

- Takiego zagrożenia nie stwierdziliśmy ze względu na konstrukcję budynku, ale doszło do zaniedbania ze strony administratora, który nie usunął śniegu i lodu - mówi Wiesław Krzyk, miejski inspektor nadzoru budowlanego. - Wczoraj ekipy ze spółdzielni roztapiały lód w rynnach palnikami gazowymi.

- Robimy to regularnie, bo podobny problem mieliśmy na ulicy Jagiellońskiej - mówi prezes "Armatur" ds. technicznych Adam Ziółek. - Rynny są zatkane przez lód, urywają się pod jego ciężarem, woda z dachu nie ma jak ściekać. Ludzie nie nadążają z oczyszczaniem dachów.

Tymczasem prezes "Armatur" Jerzy Rózik twierdzi, że spółdzielnia prowadzi nocne i weekendowe dyżury. - Jeśli nie było nikogo pod telefonem, to widocznie była jakaś inna interwencja - mówi. - Wczoraj posłaliśmy ekipy na Chęcińską 15, o sytuacji pod numerem 25 nikt mnie jeszcze nie informował.

Skądinąd wiemy, że próbował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie