Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Albania kraj bunkrów i malowniczych twierdz

Marzena Kądziela
Jedna z albańskich twierdz.
Jedna z albańskich twierdz. M.Kądziela
Bunkry widoczne w każdym punkcie kraju, malownicze twierdze, miasta na wzgórzach, dzikie plaże i pyszne jedzenie to atuty Albanii, kraju wciąż rzadko odwiedzanego przez polskich turystów.
Albania kraj bunkrów i malowniczych twierdz

Albania kraj bunkrów i malowniczych twierdz

Kąpiel jak najdalej od miast

Z daleka Jezioro Ochrydzkie, zwane też Pogradeckim, wygląda bajecznie. Jego granatowa tafla doskonale kontrastuje z otaczającymi akwen jasnymi górami. Szeroka piaszczysta plaża, kolorowe łódki, zjeżdżalnie, małe kafejki. Niestety, z bliska jezioro i jego otoczenie prezentuje się znacznie gorzej, a to za sprawą stert śmieci, butelek i wszelkiego rodzaju odpadów. Nie odważyłabym się wejść tu do wody... Podobnie zresztą jak na plaży w pobliżu trzeciego co do wielkości miasta Albanii - Durres. Na żółtym szerokim pasie piasku szybko dostrzegłam miliony resztek papierosów i odpadków. Aby zażyć orzeźwiającej morskiej kąpieli, trzeba udać się zdecydowanie jak najdalej od miast, na dzikie plaże.

Drgnęło w drogownictwie

Albańczycy tłumaczą, że ich kraj, który jeszcze 20 lat temu był odizolowany od innych państw, dopiero uczy się demokracji i inwestowania pieniędzy. Pieniędzy tych jest zresztą bardzo niewiele, bowiem gospodarka powoli budzi się do życia, a eksport warzyw, owoców czy minerałów raczkuje. Widać duży postęp w budowie dróg, których jest coraz więcej, choć czasami zadziwia fakt, iż do turystycznych perełek wciąż trudno się dostać. Najlepszym przykładem jest serpentynowa "dróżka" wiodąca do Voskopoje, wioski położonej na wysokości około 1160 m n.p.m., nad której zabytkami, między innymi klasztorem świętego Prokopa z pierwszej połowy XVII wieku, pieczę sprawują Francuzi. Do świątyń, których w czasach świetności w miejscowości było ponoć ponad 20, wchodzi się przez dziury w murach i płotach, a malowane także złotem freski zabezpieczone są jedynie drewnianymi rusztowaniami. Za kilka lat zapewne zabytki odzyskają swój blichtr, a rzadko odwiedzane Voskopoje stanie się obowiązkowym punktem wycieczek

Maskotki i wianuszki z czosnku

Rozwój kraju najlepiej widać w budownictwie. Wszędzie widać budowy domów z hotelikami i restauracjami. Rosną naprawdę jak grzyby po deszczu za sprawą inwestycji Albańczyków zarabiających na życie poza granicami kraju - głównie w Niemczech, we Włoszech czy w Stanach Zjednoczonych.
Na wielu domach zauważam ni to maskotki, ni to strachy na wróble. Okazuje się, że tak jak u nas na zakończenie budowy na murze zatyka się wiechę, tak w Albanii przywiesza się pluszowego miśka czy kolorową kukłę. Ma to chronić domostwo przed nieszczęściem. Jeśli do miśka dołączy się jeszcze wianuszek z czosnku - wszelkie złe moce nie wtargną do wnętrza.

Marynowane oliwki papryka z serem

Wybierając się w podróż po kraju nieco mniejszym od województwa wielkopolskiego nie potrzeba brać wałówki. Co krok spotkamy lokale z kawą, herbatą owocową, piwem czy innymi napojami. Możemy zjeść pyszny chleb z mięsnymi pałeczkami, pizzę czy prosię pieczone na ruszcie. Koniecznie trzeba spróbować sprzedawanych na miejscowych targowiskach oliwek z beczki i marynowanej papryki nadziewanej słonym białym serem. Pycha! Ceny są porównywalne do naszych, a na lokalnych jarmarkach znacznie niższe.

Tak więc konserwy i słoiki z domowymi przetworami zupełnie nam się tu nie przydadzą. Warto natomiast zabrać latarkę. Przerwy w dostawach prądu są tu bardzo powszechne. Co prawa nie dotyczą hoteli, które mają własne generatory, ale wieczorny spacer ulicami miast pogrążonymi w ciemnościach nie należy do przyjemności.

Twierdza tętniąca życiem

Na wielu wzgórzach dostojnie rozłożyły się romantyczne twierdze strzegące mieszkańców osad przed najazdem Turków i innych wrogów. Do najpiękniejszych zaliczam twierdzę w Berat. W jej świetnie zachowanych murach tętni życie - w starych domach nadal mieszkają ludzie, funkcjonują kafejki, sklepy, łaźnie i świątynie.

Albania już nieateistyczna

Świątynie to odrębny albański temat. Komunistyczny dyktator Enver Hodża ogłosił w 1967 roku Albanię krajem ateistycznym. Zamknął ponad dwa tysiące świątyń prawosławnych, katolickich, muzułmańskich, żydowskich. Budowle zamienił na magazyny, hale targowe, kina, domy kultury, duchownych uwięził lub skierował do obozów pracy. Od 1990 roku znowu można wyznawać religię. Związki wyznaniowe odzyskały świątynie, z których większość już odbudowano i odrestaurowano. Można wchodzić do synagog, meczetów i do kościołów chrześcijańskich. Trzeba pamiętać o odpowiednim stroju i w przypadku meczetów zdjęciu obuwia.

Tolerancyjny islam

Według przewodników turystycznych większość wyznaniową stanowią w Albanii muzułmanie. Nie zgadza się z tym nasz albański kolega, który twierdzi, że muzułmanie stanowią połowę ludności, drugą połowę zaś tworzą chrześcijanie, głównie prawosławni. Przekonuje również o tym, że albański islam jest tolerancyjny, a jego wyznawcy nie przestrzegają tak bardzo jak wierni w innych krajach muzułmańskich jego zasad. Można się o tym przekonać patrząc na kobiety ubrane zupełnie po europejsku czy mężczyzn popijających piwo lub raki w knajpkach.

W mieście Skanderbega

Dla Albańczyków nie ma większego bohatera niż Skanderbeg. W każdej miejscowości znajduje się plac lub ulica nazwana jego imieniem, w wielu stoi pomnik dzielnego XV-wiecznego obrońcy niepodległości zazwyczaj na dorodnym rumaku. Także szczyt góry masywu Kruja nazwano jego imieniem. Szczyt o wysokości 1526 m n.p.m. wznosi się nad urokliwym miasteczkiem Kruja, w którym przyszedł na świat bohater narodowy.

Zamek - twierdzę, zbudowano prawdopodobnie w okresie bizantyjskim. Później Turcy nazywali go Białym Zamkiem, oczywiście z powodu kamienia, z którego powstał. Tu właśnie Skanderbeg bronił zaciekle miasta przed Turkami. Twierdza stała się symbolem walki o niepodległość. Nie ma się więc co dziwić okupantom, że po zdobyciu jej (dopiero dziesięć lat po śmierci albańskiego bohatera) zburzyli znaczną część murów obronnych. Resztę dopełniło trzęsienie ziemi na początku XVII wieku.

Największa sieć na świecie

Bunkry to budowle najbardziej charakterystyczne dla Albanii. Są one rozsiane po całym kraju, a różnią się od siebie głównie wielkością. Zdaniem pomysłodawcy bunkrowej sieci, czyli Envera Hodży, miały one w latach 60. chronić Albańczyków przed imperialistami. Tych obiektów wzniesiono ponoć blisko 800 tysięcy, a na ich budowę rząd przeznaczał 60 procent dochodu narodowego.

Dziś bunkry stają się atrakcją turystyczną. Są wszędzie: na miejskich osiedlach, przy wiejskich zagrodach, na polach, plażach, w lesie i przy drogach szybkiego ruchu. Niektóre zamieniono na magazyny, budynki gospodarcze, inne próbuje się niszczyć, co wcale nie jest łatwe. Bunkry stały się też natchnieniem dla wytwórców pamiątek. Kamienne bunkrowe popielniczki różnej wielkości w cenie dwóch - pięciu euro to najchętniej kupowana przez obcokrajowców pamiątka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie