Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Albert Grzyb z Balbinowa pod Opatowem żeglował po Atlantyku na słynnym „Darze Młodzieży” [ZDJĘCIA]

Michał Kolera
Albert Grzyb z Balbinowa na dziobie Daru Młodzieży gdzieś pomiędzy Zatoką Biskajską a Teneryfą.
Albert Grzyb z Balbinowa na dziobie Daru Młodzieży gdzieś pomiędzy Zatoką Biskajską a Teneryfą. archiwum
Albert Grzyb z Balbinowa w gminie Opatów spędził cztery tygodnie na Darze Młodzieży, najsłynniejszym polskim żaglowcu. Brał udział w projekcie, którego celem było rozsławienie imienia Rzeczpospolitej w setną rocznicę odzyskania przez nią niepodległości. Finałem był jego udział w Światowych Dniach Młodzieży w Panamie.

Albert Grzyb z Balbinowa w gminie Opatów wziął udział w niezwykłym rejsie. Przez pół roku Dar Młodzieży, najsłynniejszy polski żaglowiec pływał po morzach całego świata, zawijając do ważnych portów w ramach imprezy pod nazwą Rejs Niepodległości. Prezentował nasz kraj w setną rocznicę jej odzyskania. Obecnie okręt znajduje się w drodze powrotnej przez Atlantyk do Polski.

- Warunkiem dostania się na rejs było zaprezentowanie w jakiś sposób swojej Małej Ojczyzny. Ja sfotografowałem Święty Krzyż, jako symbol województwa świętokrzyskiego. Drugim etapem był test wiedzy historycznej, żeglarskiej i religijnej. Udało mi się znaleźć się wśród czterystu szczęśliwców. Jestem dumny, że mogłem reprezentować Opatów i powiat opatowski w tym wydarzeniu - mówi.

Albert znalazł się w trzeciej turze rejsu, wraz ze stu trzydziestoma laureatami konkursu oraz studentami Akademii Morskiej w Gdyni. Swoją przygodę z Darem Młodzieży rozpoczął od Szczecina. - Wpłynęliśmy przez cieśniny duńskie, na Morze Północne, port Bremenhaven w Niemczech, kanał La Manche, Zatokę Biskajską, port Bordeaux we Francji, i przez Ocean Atlantycki dotarliśmy do wyspy Teneryfa w archipelagu Wysp Kanaryjskich, które należą do Hiszpanii - opowiada Albert Grzyb. Jakie było najbardziej ekstremalne doświadczenie podczas czterotygodniowego rejsu?

- Zdecydowanie był to sztorm na Morzu Północnym. Bujało naprawdę mocno, siła wiatru dochodziła do 10 w skali Beauforta. Ekstremalnym doświadczeniem było też wspięcie się na najwyższy maszt Daru Młodzieży. To 49,5 metrów ponad lustrem wody. Widok stamtąd był niesamowity. Jestem dumny, że tam wszedłem, bo nawet nie wszyscy studenci Akademii Morskiej zdobyli się na taki wyczyn. Raz także zerwał nam się żagiel na bukszprycie, który jest rodzajem wielkiego szpikulca na dziobie statku. Było naprawdę niebezpiecznie, ale udało się szczęśliwie go uratować- mówi Albert Grzyb.

Co się je podczas czterotygodniowego rejsu na pełnym morzu? - Jedzenie jest tak naprawdę bardzo smaczne. Dbają o to kucharze okrętowi oraz pierwsza wachta, zwana na okręcie „ziemniaczaną”. Nie jest prosto ugotować jedzenie dla ponad stu osób - zaznacza Albert Grzyb.

Załoga dba o tężyznę fizyczną, ale i o... higienę. - Przed śniadaniem każdy robi pięćdziesiąt pompek lub rozruch po pokładzie. Na okręcie jest wystarczająca ilość pryszniców i toalet. Z tym ostatnim był problem podczas sztormu. Wiadomo, że związane jest to z chorobą morską, a więc i wymiotami. Wtedy zaleceniem było robić to po prostu... za burtę - opowiada Albert Grzyb.

Na pokładzie było prawie po połowie mężczyzn i kobiet. Zawiązywały się więc silne przyjaźnie. Czy były też okrętowe romanse? - To tajemnica rejsu - śmieje się Albert Grzyb.- Na pewno jesteśmy zaprzyjaźnieni na całe życie. Na statku nie ma internetu, więc było dużo czasu na rozmowy, śpiewanie szant i wspólne spędzanie wolnego czasu. Po powrocie byliśmy już na Biegu Niepodległości i na wspólnej wycieczce na Mazury - opowiada 27-latek z Balbinowa.

Albert wysiadł na Teneryfie, gdzie okręt przejęła kolejna załoga, która pożeglowała w stronę Oceanu Indyjskiego. Jednak ostatnim akordem wielkiej przygody była styczniowa wizyta wszystkich uczestników rejsu na Światowych Dniach Młodzieży w Panamie, w Ameryce Środkowej. - To było fascynujące przeżycie, poznaliśmy odrębną kulturę. Czas płynie tam inaczej, jest inna kuchnia i zwyczaje. Panamczycy w sile ponad trzystu osób byli u nas na Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Chcieli odwdzięczyć się nam za gościnę. To było fantastyczne - mówi Albert Grzyb.

Jak dodaje, to nie koniec jego przygody z morzem. Z wykształcenia jest inżynierem budownictwa. - Ale teraz robię sobie przerwę od mojej branży. Zaciągnę się na kontenerowiec w stopniu stewarda. Na Darze Młodzieży wyrobiłem niezbędne uprawnienia. Życie na pokładzie jest niesamowite, chcę jeszcze tego posmakować - mówi.

POLECAMY RÓWNIEŻ:




Najpiękniejsze polskie cheerleaderki. Zdjęcia


Praca marzeń. 10 najlepszych ofert pracy



10 najdłuższych małżeństw w świecie show-biznesu



Wille i pałace najbogatszych Polaków. Zobacz, jak mieszkają



Te kraje omijaj szerokim łukiem! Zobacz ranking



Ile kosztuje wychowanie dziecka w Polsce?


Zobacz także: Flesz - co zabija Polaków?

Źródło: vivi24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie