Zaledwie jedenaście gabinetów ortodontycznych ze Świętokrzyskiego ma podpisane umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Nic więc dziwnego, że na wizytę trzeba czekać w długiej kolejce. Tłok panuje również w niektórych gabinetach prywatnych - bywa nawet, że rejestracje wstrzymane są w nich do końca roku.
- W tym roku nie ma już wolnych terminów - rozkłada ręce Halina Wasilewska, ortodonta z Buska Zdroju. Prowadzi ona jedyny gabinet ortodontyczny w tym mieście. Podobne oblężenie przeżywają inni specjaliści ortodonci w regionie - na wolny termin w wielu gabinetach trzeba czekać po kilka miesięcy. Anna Przybylska, która prowadzi prywatną praktykę ortodontyczną w Kielcach, ma tak wielu pacjentów, że w ogóle wstrzymała ich rejestrację.
- W tej chwili rejestrujemy pacjentów na lipiec. Jak na ortodontę, to nie tak odległy termin - mówi dr Urszula Otwinowska z Kielc.
Niewiele przychodni, świadczących usługi ortodontyczne, ma podpisane umowy z NFZ. W Kielcach jest ich zaledwie cztery, w regionie - siedem. Przy czym tylko cztery miasta powiatowe - Ostrowiec, Sandomierz, Skarżysko i Starachowice mają podpisane kontrakty z funduszem. W pozostałych albo działają tylko prywatne gabinety ortodontyczne, albo w ogóle nie ma specjalistów z tej dziedziny.
- Oczywiście najlepiej byłoby, aby w każdym powiecie działał gabinet ortodontyczny, który ma umowę z funduszem. Ale z niektórych miast w ogóle nie dotarły do nas oferty albo lekarze wycofali się ze względu na proponowane przez nas stawki, które według nich były zbyt niskie - mówi Dariusz Ryń, rzecznik prasowy kieleckiego oddziału NFZ.
Dr Halina Wasilewska przyznaje, że ortodontów jest mało. Problem ten dotyczy całej Polski. - Kiedyś nie było chętnych na tę specjalizację, obecnie jest niewiele ośrodków, które prowadzą w tej dziedzinie szkolenie - mówi. - Tymczasem pacjentów przybywa - zwiększa się wykrywanie wad, a i wymagania są coraz większe. Kiedyś krzywe zęby u dziecka niekoniecznie były dla rodzica sygnałem, że trzeba skorzystać z porady ortodonty. Dziś świadomość społeczeństwa jest większa, każdy chce mieć ładne i proste zęby.
Innym problemem jest zakres usług ortodontycznych, które można wykonać w ramach kontraktu z funduszem. Specjaliści mówią, że pozwala to jedynie na leczenie małych dzieci z prostymi wadami. Fundusz nie refunduje np. aparatów stałych, a w jego ramach można leczyć dzieci do dwunastego roku życia i kontrolować pacjentów do trzynastego roku. W konsekwencji więc większość rodziców i tak musi iść ze swoimi pociechami do gabinetów prywatnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?