Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anda Rottenberg w "Salonie bezsenność" w Kielcach

Lidia Cichocka
- Koncentrowanie się na złej energii jest stratą czasu – przedstawiła swój punkt widzenia na odgrywanie się Anda Rottenberg.
- Koncentrowanie się na złej energii jest stratą czasu – przedstawiła swój punkt widzenia na odgrywanie się Anda Rottenberg. Dawid Łukasik
"Proszę bardzo". Taki tytuł nosi autobiograficzna książka Andy Rottenberg, o niej, o odgrzewanych skandalach, przewadze wesela nad bitwą była mowa na spotkaniu w Salonie Bezsenność w Kieleckim Centrum Kultury.

- Ta książka wzięła się ze zmęczenia - wyznała Anda Rottenberg. - Uznałam, że pora się odwrócić od pracy i wywiązać ze zobowiązań wobec rodziców. Poza tym udzielałam wielu wywiadów, dziennikarze przedstawiali w nich swoim językiem rzeczy, które uznawali za ważne. Książka dawała możliwość wypowiedzenia się samemu. Nie myślałam, że wzbudzi zainteresowanie, że komuś pomoże. Myślałam, że przeczyta ją kilku znajomych, którzy uznają, że powinni to zrobić.

Proszę bardzo to osobiste wyznanie o przeszłości, szukaniu po całym świecie członków rodziny ze strony matki Rosjanki i ojca Żyda. - Wielokrotnie chciano bym się określiła: kim jestem, ale tego nie robię, bo określenie oznacza ograniczenie. A mnie kształtowało wszystko: silna osobowość mojej matki i delikatna ojca - mówiła Rottenberg.- Muszę się zgodzić na swoją złożoność.

Anda Rottenberg opowiada także o tragediach jakie ją spotkały: uzależnieniu syna, który został zamordowany na klatce bloku a którego ciało zidentyfikowała po 10 latach. O uzależnieniu i problemach wychowawczych z dzieckiem mówi wprost, nie kryje, że mogło się do tego przyczynić jej poświecenie dla pracy, że proporcje między domem a pracą zostały zachwiane.

Kiedy podjęła decyzję o pisaniu książki zrezygnowała z pracy w powstającym Muzeum Sztuki Nowoczesnej. - Zdałam sobie sprawę, że to strata czasu: muzeum powstanie za kilkanaście lat i wtedy ja będę musiała przekazać klucze komuś młodszemu, żeby je poprowadził. Uznałam, że lepiej zrobić to od razu, zejść na boczny tor. Nie żałuję tej decyzji, tego, że poza ASP na której uczę, nie jestem związana z żadną instytucją.

Anda Rottenberg mówiła o wystawach, które organizowała. Tej o polsko-niemieckich związkach pokazanej w Berlinie, której nie była w stanie pokazać w Polsce: - To były dwa lata ciężkiej pracy całego zespołu. Temat był trudny, bo nie jestem historykiem. Chciałam pokazać naszą 1000 letnią historię, ale i odkłamać mity np. związane z bitwą pod Grunwaldem. Niemcy twierdzą, że nie są spadkobiercami Krzyżaków, że to było inne państwo jednak marszałek Hindenburg bardzo chciał wygrać bitwę w czasie I wojny światowej w okolicy Grunwaldu, by to o niej, a nie o klęsce z 1410 roku mówiono. Tam zbudował swój grobowiec.

Anda Rottenberg pokazała jak Kazimierz Jagiellończyk zabiegał o dobre stosunki z sąsiadami żeniąc swoje dzieci, a miał ich 10. Jadwiga wydana za księcia bawarskiego Jerzego Bogatego miała tak wspaniałe wesele, że do dzisiaj w nawiązaniu do niego organizuje się trwający tydzień festiwal Wesele w Landshut. - To lepsze niż inscenizacja bitwy pod Grunwaldem - dodała Rottenberg.

Z galerii Sztuki Zachęta odeszła po kontrowersyjnych komentarzach dotyczących organizowanych tam wystaw. Na jednej z nich Daniel Olbrychski szablą pociął zdjęcie nazisty. - Mój stosunek do Olbrychskiego nie jest z kategorii lubię - nie lubię. Znamy się wiele lat, doceniam jego aktorstwo - mówiła pytana o to Rottenberg. Wyznała też, że do jej zawodu należy nie tylko znajomość dzieł sztuki, ale i artystów. - Muszę wiedzieć kto jest słowny, kto zmienia stale koncepcję, kto nie odpowiada na e-maile, kto potrzebuje pierwszej klasy i miejsca dla żony, a kto zadowoli się pokojem gościnnym - opowiadała. - Z moich wieloletnich doświadczeń wynika, że im większy artysta tym skromniejszy, szanujący wszystkich pracowników galerii, także ekipę techniczną.

Zapytana o skandal jaki ostatnio wybuchł po pokazaniu w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej na wystawie "British British Polish Polish: Sztuka krańców Europy, długie lata 90. i dziś" filmu Jacka Markiewicza - "Adoracja Chrystusa" odpowiedziała: - 13 lat temu ci sami oburzeni posłowie robili karierę na mnie. Praca Markiewicza jest jedną z 200 pokazanych na wystawie, pochodzi z początku lat 90., to jego praca dyplomowa, została dawno opisana. Wtedy wywołała skandal. Skandal po raz drugi z tego samego powodu, to dosyć nudne.

Wyjaśniła też, że obrażanie się na sztukę pochodzi z czasów plemiennych. - Dobrze, że u nas artystów nie wsadza się do łagrów, odbył się tylko jeden proces i to wygrany przez Dorotę Nieznalską.

W podziękowaniu za wizytę (pierwszą w Kielcach), Artur Wijata, kierujący galerią Winda wręczył Andzie Rottenberg bukiet kremowych róż. - Nie wiem skąd pan wiedział, ale to mój ulubiony kolor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie