Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Niziołek – kolarz uzależniony od szybkości i wygrywania

Paweł Wełpa
Paweł Wełpa
archiwum prywatne Andrzej Niziołek
Andrzej Niziołek lubi szybkość. To wiedzą wszyscy, którym przyszło się z nim spotkać, a szczególnie ścigać. Szybko osiągnął świetną formę po tym, jak zajął się jazdą na rowerze, i równie szybko zaistniał w naszym plebiscycie. Jego kariera sportowa stanęła pod znakiem zapytania po groźnym wypadku na rowerze, ale po nim też szybko wrócił na trasy.

W tym roku też już jest gotowy do rywalizacji, ale na razie na przeszkodzie stoi koronawirus. Choć jest amatorem, to zaangażowania i wysiłku, jaki wkłada w treningi, nie powstydziłby się niejeden zawodowiec.

Andrzej Niziołek zdecydowanie wygrał klasyfikację powiatową Plebiscytu Sportowego Echa Dnia za rok 2019. Na etapie wojewódzkim zajął wysokie, choć przez sportowców nielubiane, bo czwarte miejsce.

– To miłe uczucie, cieszę się bardzo. Wynikiem jestem mile zaskoczony. To znaczy, że trochę osób mnie popiera i zauważa to, co robię. Dziękuję im za to. A przecież jestem młody jako kolarz i dużo jeszcze przede mną. Dla mnie to dopiero drugi taki intensywny rok, jeśli chodzi o jazdę – mówił po gali, na której odebrał wyróżnienie.

Z jednośladu na jednoślad

Pochodzący z Lipowego Pola Plebańskiego kolarz zaczynał od innego jednośladu. Pasjonował się motocrossem.
– Była nas całkiem spora paczka. Nawet kiedyś wygrałem zawody w Bliżynie. Z czasem koledzy się powykruszali. Wiadomo, obowiązki rodzinne, zawodowe. Zostałem praktycznie sam i nie było już dalej sensu tego ciągnąć – mówi.

Wtedy jego koledzy Adam Romański i Bartosz Banaszewski, którzy założyli sklep rowerowy, namówili go do przesiadki na rower
– Chodź Andrzej, kupisz sobie rower, pojeździsz po lesie, mówili. Na początku myślałem sobie, że gdzie ja się nadaję na rower. Po co mam pedałować, jak ja mam motocykl? Ale kupiłem rower, pojechałem do lasu. I tak się zaczęło. To było mniej więcej pięć lat temu – wspomina Andrzej.

Potem przyszedł na czas na udział w zawodach Świętokrzyskiej Ligi Rowerowej. Pierwszy start był, delikatnie mówiąc, nieudany, ale nasz laureat plebiscytu nie zrezygnował.

– Kupiłem lepszy rower, zacząłem trenować i wyniki były coraz lepsze. Plusem było to, że zawsze ciągnęło mnie do lasu i podobało mi się to. Do tego dochodziła chęć rywalizacji. Powstała drużyna Kamaro Sport Line Team i wszystko się potoczyło – wspomina Andrzej Niziołek.

Jeszcze szybszy po wypadku

Z czasem wyniki były coraz lepsze i przyszła pora na treningi pod okiem profesjonalisty. W międzyczasie nasz kolarz złapał bakcyla jazdy szosowej. Na początku szosówka była drugim rowerem, ale jak się później okaże, stanie się pierwszą miłością.
Niestety, po drodze był też pechowy start, który mógł wszystko przekreślić.

– Na zawodach Cyclo Karpaty, przy prędkości 40 km/h złapałem gumę. Straciłem panowanie nad rowerem i poleciałem w kamienie. Po prawej stronie były krzaki... Od razu wiedziałem, że obojczyk mam złamany. Gdy zeszła ze mnie adrenalina, już w szpitalu, czułem tylko głowę. Myślałem, że już po mnie, że to koniec jazdy na rowerze, a zobaczymy, co z chodzeniem – wspomina Andrzej.

Jak na prawdziwego fightera przystało, z łóżka wstał już po miesiącu. Zaliczył sanatorium, które bardzo pomogło. Z czasem wrócił na rower, ale już z naciskiem na szosówkę. Wyniki przyszły szybko, w tym zwycięstwo w Istebna Road Trophy, a także wysoki wynik w mistrzostwach Polski.

Włoskie treningi w Skarżysku

Sukcesem Andrzeja Niziołka była też organizacja treningów z elementami rywalizacji pod nazwą IC SKO dla miłośników kolarstwa ze Skarżyska i okolic. Pomysł taki wziął się z Włoch, a pełna nazwa to Infrasettimanale Classico. Brało w nich udział kilkudziesięciu kolarzy ze Skarżyska, Suchedniowa i okolic. W tym roku planowane było zorganizowanie drugiej edycji, ale na razie trzeba poczekać na koniec pandemii koronawirusa.

Kolarz kontra koronawirus

Koronawirus zdążył pokrzyżować też indywidualne plany Andrzeja. Rozpoczęty już w zasadzie obecny sezon miał być najlepszym w jego dotychczasowej karierze.

– W tym roku zrobiłem już 1200 km. Noga jest mocna, jak chyba nigdy dotąd. Niestety, imprezy odwołane już na 2–3 miesiące do przodu, a pewnie będzie jeszcze więcej. Zobaczymy, co wyjdzie, bo czuję, że byłbym w stanie wygrywać – kończy Andrzej Niziołek.

Końca pandemii koronawirusa życzymy sobie wszyscy, a jak tak się stanie, Andrzejowi Niziołkowi życzymy świetnych wyników na kolarskich trasach!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie