Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Nowak-Arczewski promował w Kielcach swoją nową książkę "Przykosa". Na spotkanie przyszło dużo ludzi [ZDJĘCIA]

Michał Kolera
Michał Kolera
Spotkanie z Andrzejem Nowakiem-Arczewskim w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Kielcach.
Spotkanie z Andrzejem Nowakiem-Arczewskim w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Kielcach. Michał Kolera
W piątek, 29 października, w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Kielcach odbyło się spotkanie dotyczące najnowszej książki Andrzeja Nowaka-Arczewskiego pod tytułem "Przykosa". Dziennikarz mieszkający w Ostrowcu Świętokrzyskim pisze o kontrowersyjnym człowieku działającym na terenie dzisiejszych powiatów - sandomierskiego i opatowskiego. Na wydarzenie przyszło sporo ludzi. Mogli oni wysłuchać ciekawej dyskusji.

"Przykosa" Andrzeja Nowaka-Arczewskiego została wydana przez cenione w Polsce wydawnictwo "Znak". To opowieść o Dionizym Mędrzyckim, pseudonim Reder, żołnierzem Armii Krajowej, który dowodził w niej kompanią, plutonem żandarmerii, następnie został oficerem w sztabie 2.Dywizji Piechoty Legionów Armii Karjowej. Uczestnik wielu walk podczas akcji "Burza". Bohatersko kierował oddziałami podczas zwycięskiej bitwy z oddziałami Wehrmachtu w Cebrze koło Sandomierza w nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 roku. Był prawą ręką wybitnych dowódców formacji niepodległościowych. Po wojnie aktywnie wspiera działania mające upamiętnić wyczyny dawnych kolegów z partyzantki.

Andrzej Nowak-Arczewski przedstawia jednak drugą stronę działalności bohatera. Według informacji zawartych w książce, Dionizy Mędrzycki był jednocześnie agentem sowieckim oraz "wtyką" komunistycznej bezpieki w środowiskach konspiracyjnych.

"Posyła na śmierć, katorgę lub prześladowanie ze strony NKWD i UB swoich kolegów i dowódców. Przez dziesiątki lat aktywnie współpracuje z tajnymi służbami Polski Ludowej. Żyje z wyrokiem śmierci od Armii Krajowej i umiera, unikając zdemaskowania. Wiele razy pisze własną biografię, zmienia fronty, przeinacza fakty, zdradza przyjaciół lub wynosi ich na piedestał. Oszukuje nawet swoich bliskich, gotowych czcić pamięć o jego bohaterskim życiu. Wszystko zaczyna się pewnego listopadowego dnia 1944 roku, gdy Dionizy przepływa Wisłę, by dostać się na sowiecką stronę" - czytamy w opisie książki.

W spotkaniu, po stronie prelegentów, uczestniczyli profesorowie Janusz Detka i Stanisław Żak z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach oraz Dionizy Krawczyński, prezes Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych "Jodła". Wywiązała się ciekawa dyskusja. Jedno z pytań dotyczyło źródeł, z jakich korzystał autor.

- Głównym źródłem była monografia Wojciecha Borzobohatego pod tytułem "Jodła" oraz monografia Piotra Sieranka o 2. Pułku Piechoty Legionów Armii Krajowej, a także materiały z sesji naukowych i konferencji, które odbywały się w rejonie Sandomierza i Opatowa. Te ostatnie nie są one znane większości historyków, są trudno dostępne z uwagi na małe nakłady. Dla mnie dużą wartością jest to, że jako reporter penetrujący okolice Opatowa, Sandomierza, Ostrowca Świętokrzyskiego, docieram nie tylko do ludzi, ale do dokumentów nieznanych szerszym kręgom społeczeństwa - mówił Andrzej Nowak-Arczewski.

Pojawiło się pytanie o postawę Dionizego Mędrzyckiego. Jak mogło do tego dojść, że bohater zdradził swoich kolegów?

- Co wpłynęło na tę decyzję? Czy był to szantaż ze strony NKWD, czy chęć zyskania różnych stanowisk, tytułów, uzyskania pieniędzy za donoszenie? Uważam, że przede wszystkim za wszelką cenę w różnych sytuacjach chciał się wybić, błyszczeć. Zawsze coś znaczyć w każdym okresie historii Polski. To mu się udawało. W okresie wojny pracował z najwybitniejszymi dowódcami Armii Krajowej w Świętokrzyskiem. Po wojnie z kolei współpracował z "najwybitniejszymi" ludźmi epoki Polski Ludowej - pułkownikiem Romanem Romkowskim, Karolem Świerczewskim, Marianem Spychalskim. To nazwiska, które teraz są negatywnie oceniane. Książka kończy się biogramami ludzi, z którymi zetknął się "Reder" po stronie Armii Krajowej oraz Ludowego Wojska Polskiego. Nie był postacią tuzinkową, bo po zakończeniu działań wojennych znalazł się przecież w Sztabie Generalnym w Warszawie. Ja zająłem się tą postacią, przez jej niejednoznaczność. Jeśli ktoś jest bowiem od początku krystaliczny, albo urodził się i umarł zbirem, to nie jest ciekawy dla reportera. Z kolei postaci niejednoznaczne, tajemnicze, niewyjaśnione, z którymi związane są mroczne historie, są zawsze wdzięcznym tematem do opisywania - mówił autor.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie