Anita i Paweł Skowera, podróżnicy z Pińczowa zdobyli najwięcej głosów internautów w Turystycznych Mistrzostwach Blogerów

Mieszkańcy województwa świętokrzyskiego pokazali co potrafią - przez ostatnie tygodnie okazali wielkie wsparcie podróżnikom z Pińczowa Anicie i Pawłowi Skowera, finalistom Turystycznych Mistrzostw Blogerów. Nasi reprezentanci zajęli pierwsze miejsce w internetowym konkursie, który polegał na głosowaniu internautów. Wyprzedzili reprezentantów piętnastu innych województwa.

- Wciąż nie możemy w to uwierzyć, dziękujemy wszystkim, którzy na nas głosowali - komentują na gorąco podczas rozmowy telefonicznej państwo Skowera.

Sukces, jeśli chodzi o głosy internautów, będzie miał znaczenie przy ostatecznej decyzji jury konkursu. Otóż jak czytamy w regulaminie Turystycznych Mistrzostw Blogerów na ocenę będą się składać wyniki:

• 25 procent wyników głosowania internetowego, uruchomionego na stronie akcji w trakcie drugiego etapu konkursu,
• 50 procent wyniki obrad jury, które oceni wartość jakościową konkursowych materiałów,
• 25 procent wynik zasięgów osiągniętych przez content wytworzony przez blogerów w ramach Wykonania zadania drugiego etapu Konkursu. Zasięgi liczone będą na podstawie danych z: Facebook, Instagram, Google Analitycs.

Zwycięzców Turystycznych Mistrzostw Blogerów poznamy 27 września. W tym czasie zachęcamy do odwiedzania bloga i mediów społecznościowych prowadzonych przez Anitę i Pawła Skowera - dzięki temu możemy im pomóc wygrać konkurs i promować województwo świętokrzyskie.
Instagram: Instagram "101countriesbefore50"
Blog: Anita i Paweł Skowera, Blog "101 Countries Before 50"
Facebook: Facebook 101 Countries Before 50

Anita Skowera z zawodu jest weterynarzem. Miłośniczka jazdy na rowerze i zakupów. Nie znosi gotować, ale uwielbia jeść. Zachwycona Meksykiem, Boliwią i Włochami. To ona jest autorką większości tekstów na blogu, odpowiada za jego estetykę i planowanie podróży. Jej mąż Paweł Skowera z zawodu jest informatykiem. Mistrz Excela i wszelkiej maści tabelek. Fan piłki nożnej. Fotograf amator. Uwielbia robić zakupy na bazarach, gotować i jeść. Zakochany w Meksyku, Filipinach i Hiszpanii, no i … swojej żonie. To on odpowiada za stronę techniczną bloga, fotografię i organizację podróży.

Obydwoje pochodzą z Pińczowa. - Poznaliśmy się już w przedszkolu, razem chodziliśmy do tamtejszego liceum, ale to dopiero wspólna matura zbliżyła nas do siebie. Wiadomo – te godziny spędzone nad książkami! Po kilku latach studiów i ciągłego jeżdżenia do siebie na trasie Kraków- Warszawa – Warszawa – Kraków zdecydowaliśmy się na wspólne życie w… Krakowie. Naszym zdaniem najpiękniejszym mieście w Polsce. I tak trwamy w szczęśliwym związku małżeńskim od kilku ładnych lat. Choć różni nas wiele, nierzadko drzemy koty, to zdecydowanie łączy nas zamiłowanie do wspólnych podróży - mówi pani Anita.

- Mimo, iż nie wygraliśmy w totka, nie odziedziczyliśmy spadku po wujku z Ameryki, nie napadliśmy na bank, ani nie mamy sponsorów, podróżujemy do najdalszych zakątków naszego globu. Nasza przygoda zaczęła się w 2005 roku standardowo od opcji All Inclusive z biurem podróży. Potem były kolejne zorganizowane wycieczki wspólnie z hordami narzekających na wszystko rodaków oraz ciągła walka o parasolkę, leżak na plaży czy miejsce przy stoliku podczas posiłków. Po paru kolejnych wyjazdach powiedzieliśmy sobie STOP. W 2011 roku polecieliśmy do Tajlandii w pierwszą daleką podróż na własną rękę. Doświadczenia mieliśmy zero, a pomysłów tysiąc. Wyprawę planowaliśmy prawie pół roku, a każdy dzień rozpisaliśmy praktycznie co do godziny. O dziwo wszystko poszło zgodnie z planem, pomijając fakt, że na pierwszy lot wewnątrz Tajlandii prawie się spóźniliśmy. Podróż na własną rękę okazała się strzałem w 10 i utwierdziła nas w przekonaniu, że było warto i naprawdę nie ma czego się bać! O ile wcześniej wszystko planowaliśmy bardzo szczegółowo, tak teraz zazwyczaj jedziemy na żywioł. Gdy pojawia się jakiś fajny kierunek w dobrej cenie, decyzję o wyjeździe podejmujemy natychmiastowo. Po zakupie przelotu zwykle rezerwujemy hotel na pierwszą noc, a resztę ogarniamy w trasie. Dzięki temu możemy robić co chcemy i kiedy chcemy, a jedynym ograniczeniem jest dla nas lot powrotny do domu - piszą państwo Anita i Paweł Skowera na swoim blogu "101 Countries Before 50".

Skąd pomysł na taką nazwę bloga? - Na długo przed jego założeniem naszym marzeniem było, aby zobaczyć jak najwięcej krajów i nie wracać do miejsc, w których już wcześniej byliśmy. W momencie, gdy narodził się pomysł na spisanie naszych podróżniczych doświadczeń i podzielenie się nimi w sieci, zorientowaliśmy się, że na „swoim koncie” mamy już tych krajów sporo. Naszła nas wówczas myśl, czemu nie spróbować odwiedzić około połowy z listy wszystkich państw na świecie i zdążyć z tym celem przed osiągnięciem 50- tki - tłumaczą na blogu reprezentanci naszego województwa w konkursie Turystyczne Mistrzostwa Blogerów.

I dodają: -Wydawać by się mogło, że cel nie jest zbyt wygórowany, biorąc pod uwagę ramy czasowe, w których planujemy dotrzeć do wymarzonych przez nas 101 krajów. Jesteśmy jednak realistami. Na co dzień pracujemy na etatach i jak każdy statystyczny Polak mamy tylko 26 cennych dni urlopu w roku. Aby móc na spokojnie oraz z nieprzymuszoną satysfakcją zobaczyć je wszystkie, potrzebujemy na realizację naszego celu kilkunastu lat. Może ta „setka” nie jest zbyt wygórowana. Cóż, najwyżej za parę lat zmienimy nazwę tego bloga na 202CountriesBefore50!

Obecnie Anita i Paweł Skowera mają na swoim "koncie" 58 krajów. Ich marzeniem jest zobaczyć Sri Lankę. I jak mówią zapewne na to przeznaczyliby część nagrody pieniężnej, gdyby udało się wygrać w konkursie Turystyczne Mistrzostwa Blogerów.

Rekordowe polskie budynki. Co o nich wiesz?

Zmiany klimatyczne - czarne scenariusze	Z którą partią ci po drodze? Quiz
Tu mieszka się najlepiej - ranking jakości życia	Co wiesz o grillowaniu? Quiz