Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Dulemba z Suchedniowa w czołówce konkursu "Policjant, który mi pomógł"

Piotr STAŃCZAK [email protected]
Starszy sierżant Anna Dulemba w policji służy od ponad sześciu lat. Pomaga wielu poszkodowanym ofiarom przemocy w rodzinie.
Starszy sierżant Anna Dulemba w policji służy od ponad sześciu lat. Pomaga wielu poszkodowanym ofiarom przemocy w rodzinie. Piotr Stańczak
Anna Dulemba z komisariatu policji w Suchedniowie znalazła się w najlepszej piątce laureatów ogólnopolskiego konkursu "Policjant, który mi pomógł". Na co dzień walczy z przemocą w rodzinie
Starszy sierżant Anna Dulemba odbiera statuetkę i gratulacje od premiera Donalda Tuska. Uroczystości odbyły się w sobotę w Warszawie.
Starszy sierżant Anna Dulemba odbiera statuetkę i gratulacje od premiera Donalda Tuska. Uroczystości odbyły się w sobotę w Warszawie.

archiwum

Starszy sierżant Anna Dulemba odbiera statuetkę i gratulacje od premiera Donalda Tuska. Uroczystości odbyły się w sobotę w Warszawie.

(fot. archiwum )

Starszy sierżant Anna Dulemba z komisariatu policji w Suchedniowie trafiła do pierwszej piątki uczestników ogólnopolskiego konkursu "Policjant, który mi pomógł". Wyróżnienie odebrała podczas centralnych obchodów święta stróżów prawa w sobotę w Warszawie.

Annie Dulembie gratulował w stolicy m.in. premier naszego rządu Donald Tusk. W uroczystościach wzięło udział wielu państwowych i policyjnych oficjeli.

Piotr Stańczak: Gratulujemy wyróżnienia, proszę opowiedzieć o samym konkursie "Policjant, który mi pomógł".

St. sierż. Anna Dulemba: - Po raz szósty organizowały go: Komenda Główna w Warszawie oraz Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy "Niebieska linia". Zgłoszono do niego 117 funkcjonariuszy z kraju, laureatów wyłoniła specjalna kapituła. Wyniki poznaliśmy podczas Święta Policji w Warszawie. Towarzyszyli mi moi przełożeni: inspektor Jarosław Szymczyk, komendant wojewódzki policji w Kielcach oraz komisarz Piotr Zalewski, szef skarżyskiej komendy powiatowej.

Kto zgłosił pani kandydaturę?

- Konkretnej osoby nie wskażę. Zgłaszać mogły także instytucje, urzędy. To dla mnie ogromne wyróżnienie, dziękuję za nie, tak samo dla skarżyskiej i świętokrzyskiej policji. Postaram się nadal pracować na rzecz ofiar przemocy domowej, zrobię wszystko, aby im pomagać.

W czasie służby zajmuje się pani głównie tymi przestępstwami?

- Nie tylko, ale jako dzielnicowa często się z nimi stykam. Przemoc w rodzinie to nadal temat tabu, tym bardziej w małych miejscowościach i wioskach. Kobiety najczęściej boją się i wstydzą zgłaszać, że padły ofiarą takiego przestępstwa. Na szczęście przepisy się zmieniają i sprawców możemy ścigać już z urzędu. Ze swojej służby znam już takie sytuacje, gdy sprawca został pozbawiony praw rodzicielskich i otrzymał nakaz eksmisji.

W większych miastach problem nie jest aż tak duży?

- On również tam występuje, ale według mnie poszkodowane chętniej go zgłaszają, bo mogą liczyć na większą anonimowość. W małych miasteczkach kobiety obawiają się opinii sąsiadów, innych mieszkańców.

Spotykała się pani z mężczyznami-ofiarami przemocy w domu?

- Jak dotąd nie.

Czy kiedykolwiek podczas interwencji domowych musiała pani użyć siły?

- Tak. Najbardziej agresywni są nietrzeźwi. Miałam kiedyś przypadek, gdy zatrzymałam sprawcę przemocy domowej, pod wypływem alkoholu, wsiadającego do samochodu, Byłam już po służbie. Mężczyznę zabrali następnie policjanci z patrolu, który wezwałam na miejsce.

Kim są domowi tyrani?

- Najwięcej osób znęcających się fizycznie i psychicznie nad swymi najbliższymi to mężczyźni w wieku 30-40 lat. W parze za tym idzie najczęściej picie alkoholu.

Jak się pani odnosi do opinii, że policja to jednak nie jest miejsce dla kobiet?

- Owszem, słyszałam takie stwierdzenia, ale nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. Widzę choćby, że poszkodowanym paniom łatwiej jest porozmawiać o swych problemach ze mną niż z mężczyzną-policjantem. Dlatego uważam, że w każdym komisariacie, posterunku powinny służyć kobiety. Ja, gdy przechodziłam pięć lat temu ze skarżyskiej komendy do komisariatu w Suchedniowie, byłam w nim jedyną funkcjonariuszką, resztę stanowili mężczyźni. Teraz jesteśmy tam dwie.

Dlaczego pani wstąpiła sześć lat temu do policji?

- Lubię pracę z ludźmi, chcę im pomagać. Uznałam, że służba w policji to akurat coś dla mnie. Zdradzę jednak panu, że zanim włożyłam mundur, przez rok pracowałam w szkole. Mam pedagogiczne wykształcenie.

I rzuciła pani szkolną posadę na rzecz policji? Trudno uwierzyć.

- Byłam nauczycielką wczesnoszkolną. Tak się potoczyło moje życie zawodowe. Ze szkołami jednak nie zerwałam kontaktów, często je odwiedzam, biorę udział w różnych spotkaniach, pogadankach z dziećmi. Wcześniejsze doświadczenia z pracy pedagoga bardzo mi teraz pomagają.

Jak do pani nowej pasji i pracy podeszli najbliżsi?

- Tu kolejna ciekawostka - wstąpiłam do policji razem ze swym mężem Sebastianem! 2 kwietnia 2007 roku razem złożyliśmy ślubowanie. Przeszliśmy taką samą drogę, on również służy w Suchedniowie! Decyzję o wstąpieniu do policji podjęliśmy razem.

Hm, to pewnie w domu po służbie także nie unikacie zawodowych tematów.

- Chcielibyśmy, ale fakt, często gdzieś one powracają. Wolne chwile poświęcam jednak na inne sprawy, odpoczynek z rodziną, mężem, dwoma synami. W domu sami faceci, łatwo nie mam (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie