Uraz barku Arkadiusza Moryty poważniejszy niż się wydawało
Arkadiusz Moryto urazu barku doznał na początku listopada w meczu kontrolnym reprezentacji Polski z Węgrami w Segedynie. Wydawało się, że przerwa potrwa kilka tygodni, ale powrót prawoskrzydłowego do gry opóźniał się.
– Początkowo myślałem, że zagram jeszcze w półfinale Super Globe z Magdeburgiem. Później celowałem w szóstego grudnia i spotkanie w Segedynie. Z Płockiem udało się wystąpić awaryjnie. Po tym miałem nadzieję, że zdążę na EURO. Pojechałem na zgrupowanie kadry, ale ból doskwierał i doskwiera do dziś. Wszystko idzie bardzo mozolnie. Na badaniach niewiele wychodzi i nie wiadomo do końca, co leczyć. Przekonujemy się, że urazy barku to skomplikowana sprawa. Lekarze w Poznaniu mówili, że to może trwać dwa miesiące, a może nawet trzy, cztery. To, co się stało, było poważne. Potrzeba czasu. Bark będzie sam dochodził do siebie i powoli się odbudowywał
– mówił Arkadiusz Moryto, skrzydłowy Industrii Kielce i reprezentacji Polski.
Arkadiusz Moryto trenuje indywidualnie razem z tymi zawodnikami, którzy nie uczestniczyli w EURO 2024. On był pewniakiem w naszej kadrze, ale z występu w Niemczech wyeliminowała go kontuzja.
- Czuję się trochę lepiej. Teraz miałem dwa tygodnie bez rzucania i w ogóle bez większości zabiegów, które odbywałem. Ze sztabem medycznym ustaliliśmy, że ręka potrzebuje trochę odpoczynku. Przez miesiąc była mocno maltretowana różnymi rodzajami terapii. Dzięki temu lepiej się czuję. Nawet kładę się spać na tę stronę i mogę na niej poleżeć. Jest progres. Zobaczymy, czy będę mógł rzucać
– wyjaśniał Arkadiusz Moryto.
Żałował, że nie mógł pomóc kolegom z reprezentacji na mistrzostwach Europy. Przegrali pierwsze dwa mecze z Norwegią i Słowenia, wygrali z Wyspami Owczymi i na fazie grupowej zakończyli udział w EURO 2024.
- Szkoda mi było oglądać chłopaków, jak to przeżywali, bo mam z nimi kontakt. Dwie bolesne porażki. Przykra sprawa, źle się oglądało z perspektywy telewizora, kiedy nie można im pomóc. Mogłem tylko zadzwonić i napisać wiadomość, ale to nie to samo
- zakończył Arkadiusz Moryto.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?