Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arkadiusz Moryto z Łomży Vive Kielce przed Final Four: Nie muszę się nakręcać. Mamy od tego człowieka

Paweł Kotwica
Paweł Kotwica
- Trener Talant przed Final Four na pewno nas odpowiednio zmotywuje - mówi Arkadiusz Moryto.
- Trener Talant przed Final Four na pewno nas odpowiednio zmotywuje - mówi Arkadiusz Moryto. Dawid Łukasik
- Pokazaliśmy w tym sezonie, że potrafimy wygrać z każdym. Podobno jesteśmy uważani za faworyta, ale Final Four nie zawsze wygrywał faworyt, nawet rzadko - mówi 24-letni Arkadiusz Moryto, prawoskrzydłowy Łomży Vive Kielce przed weekendowym turniejem Final Four Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych.

To będzie twój drugi udział w Final Four, pierwszy raz grałeś w Kolonii w swoim pierwszym sezonie w Kielcach. W 2019 roku zajęliście czwarte miejsce. Czym różni się tamta drużyna i tamten Arek Moryto od drużyny i Arka, którzy teraz zagrają w Kolonii?

- Skład drużyny diametralnie się zmienił i z tamtego składu zostało niewielu zawodników: Arczi (Artiom Karaliok – przyp. red.), Wlad (Władysław Kulesz), Alex Dujszebajew i ja. Co do mnie, to na pewno się rozwinąłem przy trenerze Talancie i całej drużynie. Nie tylko stoję w rogu boiska, ale i potrafię zagrać dla drużyny. Doświadczenie też robi swoje, z każdym sezonem jest większe.

Przez ten czas zagrałeś mnóstwo meczów z najlepszymi drużynami Ligi Mistrzów, macie na koncie wygrane z całą czołówką, choćby z Barceloną, to chyba potężny kapitał doświadczenia?

Takie wygrane zbudowały naszą pewność siebie, pokazały, że jesteśmy w stanie rywalizować nawet z Barceloną, prawdopodobnie w tej chwili najlepszą drużyną klubową na świecie, i wygrywać z nią nawet na jej terenie. Wygrywaliśmy z PSG, Veszprem, Flensburgiem, więc jeśli jesteśmy w dobrej formie i zdrowie dopisuje, to możemy wygrać z każdym.

Grać z kimś w grupie ligi Mistrzów, a grać z nim w Final Four, to są jednak chyba dwa różne grania.

- Na pewno. Szczególnie z tego powodu, że cały sezon trwa około 300 dni, a Final Four to są tylko dwa dni, kiedy rozstrzyga się wszystko, podsumowujesz to, co robiłeś przez pozostałe 298. Trzeba trafić z formą, bardzo ważna jest dyspozycja dnia. Patrząc na historię Final Four – niekoniecznie zawsze wygrywał faworyt, nawet rzadko. Nie do końca jesteś w stanie przewidzieć, jak to się może ułożyć i sami jesteśmy ciekawi, jak to będzie. Mam nadzieję, że będziemy przygotowani do gry tak dobrze, jak to tylko możliwe i damy z siebie wszystko, żeby spełnić marzenia swoje i kibiców.

Mówi się, że Final Four wygrywa ten, kto najbardziej chce. Choćby Vive w 2016 roku czy dwukrotnie później Vardar Skopje.

- Ostatnio też tak o tym myślałem. W tym roku sezon jest bardzo długi, turniej w Kolonii odbywa się o trzy tygodnie później niż w poprzednich sezonach, więc ta energia do grania w piłkę ręczną u niektórych może się już kończyć. I rzeczywiście, może być tak, że trofeum wygra drużyna, która będzie najbardziej chciała, która najmocniej się zmobilizuje. Nawet po nas to widać. Każdy trening już nie jest taki, jak na początku sezonu. Jesteśmy bardzo skupieni na tym, żeby wygrać Ligę Mistrzów, poziom koncentracji jest bardzo wysoki, ale energia powoli się kończy.

Pierwszy raz jesteście uważani za więcej niż cichego, nawet za całkiem głośnego faworyta. Wszyscy przecież pamiętają, że wygraliście niesamowicie trudną grupę i bez żadnych problemów przeszliście ćwierćfinał. Cieszy was taka rola czy nie?

- Patrząc na historię to nas nie cieszy, bo faworyci rzadko wygrywali Final Four. Ale mam nadzieję, że tym razem odejdziemy od tej reguły. W takim razie skoro jesteśmy faworytem, to niech faworyt wygra. Jak widać to, co pokazaliśmy w rozgrywkach grupowych sprawiło, że nie tylko my uwierzyliśmy w siebie, ale i uwierzył w nas świat piłki ręcznej.

Jeśli przypomnimy sobie dwa ostatnie mecze z Płockiem, wygrany po zaciętej walce i karnych w PGNiG Superlidze i przegrany w Pucharze Polski, to to, co się w nich działo wam pomoże w Final Four, czy jednak nieprzyjemny osad po meczu w Tarnowie został w głowach?

- Osad na pewno został, ale szybko wymazaliśmy to z pamięci. To były dwa bardzo trudne mecze o wielkim ciężarze gatunkowym. Wisła przygotowała się do nich bardzo dobrze, bo były to dla niej mecze sezonu. Ale to już jest za nami. Na pewno nie będzie tego po nas widać w meczach Final Four, bo to jest osobna historia. Pewnie inaczej byłoby, gdybyśmy odwrócili wyniki tych spotkań, to znaczy jeśli przegralibyśmy mistrzostwo, a wygrali puchar. Byłoby gorzej, jeśli chodzi o głowy. Ale mistrzostwo ma dla nas ogromne znaczenie w kontekście gry w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie, to był cel numer 1. Jeśli ta porażka z drużyną z Płocka musiała w tym sezonie przyjść, to chyba dobrze, że przyszła w Pucharze Polski.

OK, wróćmy do Kolonii. Jeśli nie my, to kto twoim zdaniem będzie tam najmocniejszy?

- Odpowiem standardowo, że Barcelona. Jej doświadczenie, to, ile razy grała w Final Four i jak w nim grała. Nawet biorąc pod uwagę, że dwa razy wygraliśmy z nią w fazie grupowej, to jest to bardzo mocna drużyna i na pewno będzie jednym z głównych faworytów. W półfinale gra z trudnym rywalem, THW Kiel, ale ten zespół zagra bez dwóch bardzo ważnych, kontuzjowanych zawodników, Sandera Sagosena i Hendrika Pekelera. Ale nie wykluczam tu niespodzianki, Kiel gra praktycznie u siebie.

Z waszym pierwszym rywalem w Kolonii, Telekomem Veszprem, też graliście w grupie, wygrywając u siebie i przegrywając na wyjeździe. Teraz spotkanie na neutralnym gruncie.

Było już pierwsze wideo pod kątem Veszprem, obejrzeliśmy ich mecze. W weekend oni grali z Pick Szeged (Telekom przegrał u siebie jedną bramką i po raz drugi z rzędu przegrał mistrzostwo Węgier – PK), oglądałem na razie tylko 15-minutowy skrót. To był dla nich kluczowy mecz sezonu, więc na pewno odsłonili w nim wszystkie karty, musieli pokazać w nim wszystko, co mają najlepszego. Na pewno nasz trener przygotuje dla nas analizę.

A jak Talant Dujszebajew przygotowuje was do turnieju mentalnie? Jak wyglądają wasze pogadanki przed treningami?
- W poprzednim tygodniu były to bardziej luźne pogadanki, bo miały na celu uwolnienie nas od nieprzyjemnych myśli po przegranym meczu z Płockiem. Mieliśmy pod tym kątem odpocząć, a nie nabuzować się. Teraz już można się nakręcać.

A Talant nabuzować was potrafi…

- Robi to bardzo dobrze przed treningami, szczególnie przed analizą wideo. Może Talant nie mówi perfekcyjnie po polsku, ale jak mu brakuje słowa, to dokłada z rosyjskiego (śmiech). Dlatego nie muszę się motywować sam. Jest od tego człowiek (śmiech). Trener potrafi tak dobrać słowa, że naprawdę to do mnie trafia. Od razu jestem zmotywowany i momentalnie lepiej się trenuje. I to zostaje ze mną aż do meczu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie