Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autobusy PKS-u w bardzo złym stanie

Elżbieta Zemsta
Zagracone i ciasne pomieszczenie, w którym pracują mechanicy kieleckiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej.
Zagracone i ciasne pomieszczenie, w którym pracują mechanicy kieleckiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej. A. Piekarski
Pasażerowie narzekają na autobusy kieleckiego PKS, a mechanicy remontują je w tragicznych warunkach.

Kilka dni temu od autobusu Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Kielcach, wracającego z Kraśnika, omal nie odpadło koło!

- Obiecałem sobie, że już nigdy więcej nie wsiądę do kieleckiego autobusu. Jechałem kilka razy pekaesem i każda podróż kończyła się albo awarią, albo tak trzęsło i zgrzytało, że strach ludzi oblatywał - denerwuje się Stanisław Niechciał, mieszkaniec Kielc. Telefonów w podobnym stylu do naszej redakcji jest coraz więcej. Część pasażerów rezygnuje z przejazdu kieleckimi autobusami, wybierając busy albo pekaesy z Ostrowca Świętokrzyskiego.

PODRÓŻE Z PRZYGODAMI

- Kilka dni temu, wracając z Kraśnika, kierowca musiał zatrzymać autobus, bo była obawa, że mu koło odleci od samochodu. To graty, a nie pojazdy - denerwuje się nasz czytelnik. - Dobrze się stało, że kierowca zauważył w porę, iż coś jest nie tak z kołem. Awaria została naprawiona, ale ja już zrezygnowałem z dalszej podróży.
Wysłużony tabor kieleckiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej jest remontowany przez mechaników, którzy do dyspozycji mają dwa kanały, na których reperują kilkadziesiąt pojazdów.

- Nieraz bywało tak, że kładliśmy się na gołej ziemi, żeby wejść pod podwozie. Jak w takich warunkach można dobrze pracować? - pytają mechanicy. Mają oni tak ciasno w nowym pomieszczeniu na dworcu PKS, że obijają się o butle z gazem i wodą i potykają o węże walające się po podłodze. Wczoraj nie chcieli z nami rozmawiać o swojej pracy. - Każdy boi się o robotę - kwitowali krótko.

NIKT NIE ZMUSZA

Grzegorz Kowalczyk, prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Kielcach, tłumaczy, że nie zmusza swoich pracowników do wykonywania pracy na dworze, gdy pogoda nie sprzyja. - Wręcz zabraniam mechanikom kładzenia się pod samochodami, gdy temperatura jest ujemna. Czekamy cały czas na sprzedaż terenu PKS przy ulicy Zagnańskiej. Uzyskane pieniądze wydamy na polepszenie warunków pracy nie tylko mechaników, ale i kierowców - zapowiada dyrektor.

- Żaden nasz pojazd nie wyruszy w trasę, jeżeli nie przejdzie przez stację diagnostyczną. Wiemy, że autobusy nie są pierwszej jakości, ale pasażerowie muszą zdawać sobie sprawę z tego, iż nawet te najnowsze czasem mogą mieć awarię - tłumaczy Grzegorz Kowalczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie