Jak wiadomo Wiesław Myśliwski o prywatnym życiu mówi niewiele, nigdy nie pisał dziennika, nie zgadza się na wywiad-rzekę, bo jak wyjaśnia: to, co miał do powiedzenia, napisał. Jednocześnie zastrzega, że żadna jego książka nie jest autobiograficzna.
Wiedząc o tym, tym bardziej docenimy ostatnie wydawnictwo: ta lektura pozwala lepiej poznać autora, jego poglądy na literaturę, proces tworzenia, ale także te intymne wspomnienia dotyczące dzieciństwa i młodości, a więc czasów, kiedy Wiesław Myśliwski mieszkał na ziemi świętokrzyskiej.
Urodził się w Dwikozach koło Sandomierza w 1932 roku i tu wrócił wraz z rodzicami ze Starachowic, gdzie spędził kilka przedwojennych lat. Lat, które wspomina jak raj na ziemi. To tam razem z mamą, która była fanką kina, oglądał, chociaż nie było to dozwolone, filmy w kinie „Strażak”. Sceny z „Pani Walewskiej” z Gretą Garbo czy „Kuriera carskiego” pamięta do dzisiaj.
Wraca również do czasów wojennych, lat w Dwikozach, bo u babci na wsi było bezpieczniej, łatwiej o jedzenie. Pobyt u dziadków pozwolił mu poznać realia wiejskiego życia, nasiąknąć opowieściami snutymi po chałupach. Wiele z tych historii pojawia się na kartach jego powieści. Czytając wywiady można odszukać te, które wydarzyły się naprawdę: o żydowskich sąsiadach z Dwikóz, zastrzelonym przez Niemców partyzancie, masowych egzekucjach. Wojna zmuszała dzieci do szybkiego dorastania.
Myśliwski często wspomina ojca, oficera w Wojsku Polskim, który prawdopodobnie był w carskiej Białej Gwardii, walczył w wojnie polsko-bolszewickiej, ale Rosjan kochał. I kiedy pod koniec sierpnia 1944 roku Armia Czerwona weszła na tereny przyczółka sandomierskiego wykorzystał to, że świetnie mówił i pisał po rosyjsku. Dzięki temu rodzina miała co jeść a on, ponieważ był chory na serce, lekarstwa. Przyszły pisarz podobnie jak Piotruś z „Widnokręgu” chodził do Rosjan po jedzenie, z wiadrem, w które dostawał zupę.
Wraz z innymi przeżył artyleryjskie kanonady, krycie się w dołach i piwnicach, przemarsze nacierających i wycofujących się wojsk, front zatrzymany 3 kilometry od wsi. Wiele z tych przeżyć przywoływał w swoich książkach.
Po wojnie został uczniem sandomierskiego Collegium Gostomianum. Do historii szkoły przeszła zabawa z udziałem saksofonisty, którego Wiesław Myśliwski ściągnął z Ostrowca Świętokrzyskiego. Jego marzeniem była orkiestra taka jak Glenna Millera, którą widział na filmie „Serenada słońca”, bo przecież nie minęła mu fascynacja kinem. Także w Sandomierzu chodził na wszystkie dostępne filmy a że wiele było amerykańskiej produkcji to polubił swing i jazz.
Miał 17 lat, kiedy poznał i zakochał się w obecnej żonie Wacławie. Oboje byli doskonałymi uczniami, on lubił nauki ścisłe, ona humanistyczne. To za jej namową, kiedy nie przyjęto go na budowę okrętów na politechnice, zdecydował się jechać wraz z nią do Lublina by na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim studiować polonistykę. I chociaż nudził się przez pierwsze lata wytrwał.
Dzisiaj podkreślając, że od 1949 roku są razem, twierdzi, że najważniejsza w życiu jest miłość. Pisarz tłumaczy, że ta prawdziwa nie bierze kogoś w posiadanie i wymaga nieprawdopodobnej wzajemnej ufności.
Tłem do opisywanej w powieściach Myśliwskiego miłości jest oczywiście Sandomierz. Ukochanego miasta w jego książkach jest bardzo wiele. W ostatniej powieści nawet tytuł nawiązuje do charakterystycznego i bardzo znanego miejsca - „Ucho igielne” to furta u dominikanów. I chociaż pisarz od dawna mieszka w Warszawie tu bywał częstym gościem. Zawsze na spotkania z nim przychodziły tłumy. Jest honorowym obywatelem Sandomierza i Kielc.
Niestety, teraz po pandemii, szansa na spotkanie z Wiesławem Myśliwskim jest niewielka, dlatego tym bardziej warto sięgnąć po książkę „W środku jesteśmy baśnią”. To sam Wiesław Myśliwski dokonał wyboru tekstów tworząc niezwykłą autoprezentację.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?