Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura w GS w Bielinach. We wsi wrze, ludzie dowiadują się o sprzedaży majątku Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska

Lidia Cichocka
To członkowie spółdzielni sami muszą zadecydować czy chcą żeby GS działała czy wszystko sprzedać. Ale jeśli już, to na jasnych zasadach, a nie w ukryciu - mówi Kazimierz Borowiecki.
To członkowie spółdzielni sami muszą zadecydować czy chcą żeby GS działała czy wszystko sprzedać. Ale jeśli już, to na jasnych zasadach, a nie w ukryciu - mówi Kazimierz Borowiecki. A. Piekarski
7 osób zdecydowało o sprzedaży majątku Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska w Bielinach. Największy budynek kupił syn pani prezes.

Na poniedziałkowe nadzwyczajne zebranie delegatów GS w Bielinach przyszło więcej osób niż oczekiwał zarząd spółdzielni. - We wsi wrze, ludzie dowiadują się o sprzedaży majątku, o planach likwidacji - mówili ci, którzy przyszli, chociaż nie są delegatami. Wyprosić się za drzwi przez prezes Helenę Wojdę i prowadzącą zebranie Marię Kopacz się nie dali.

To co wzburzyło członków GS to właśnie nieoficjalne informacje o sprzedawaniu kolejnych sklepów, decyzja o likwidacji spółdzielni podejmowane bez wiedzy wszystkich. - Gdzie było zawiadomienie o walnym zebraniu, które odbyło się w czerwcu? - dopytywał się członek GS. - Tydzień przyjeżdżałem do gminy szukając takiego ogłoszenia, ale nic nie zobaczyłem.

Kazimierz Borowiecki, delegat, który nie brał udziału w poprzednim zebraniu, zażądał przeczytania protokołu ze spotkania, na którym decydowano o losie GS. Długo trwało nim do tego doszło, ale dzięki temu wiadomo, że decyzje podejmowało 7 delegatów. To oni uznali, i to bez dyskusji, bo w protokole nie ma żadnych wypowiedzi, że budynek w Bielinach, w którym mieścił się kiedyś bar Pod Kogutami trzeba sprzedać Edwinowi Wojdzie, sklep w Górnie Iwonie Bąkowskiej, ten w Hucie Nowej Janowi i Irenie Kopaczom, w Cedzynie Mieczysławowi Kopaczowi, a piekarnię Janowi Gulińskiemu. Dwie transakcje zostały zrealizowane i są już akty notarialne.

Co ze statutem?

- Jakim prawem podjęliście takie decyzje nie zwołując zebrania grup członkowskich i nie pytając o zdanie? Przecież do tego zobowiązuje was statut - pytał Edward Pierzak, ale usłyszał, że nie zna się na statucie.

- Najbardziej was boli, że Koguty kupił mój syn. Zapłacił przecież 5 proc. więcej niż wynosiła wycena biegłego, ponad 460 tys. zł - mówiła rozgoryczona prezes Wojda. - Takie podziękowanie po 42 latach mojej pracy.

- A dlaczego sklep w Górnie kupiła osoba, która nie jest nawet członkiem GS - dopytywano się dalej. Ludzie zgodzili się, że tak jak zapisano w statucie, pierwszeństwo w kupowaniu majątku GS mają członkowie i ich rodziny, ale ponieważ o zamiarze sprzedaży nie wiedzieli, nikt inny nie mógł się o kupno ubiegać. - A na przetargu można było dostać lepszą sumę, przecież za tyle to mieszkanie w Kielcach się kupuje. Te pieniądze przydałyby się spółdzielni - mówili zebrani.

- Wcześniej nie interesowaliście się losem GS. Na zebrania nikt nie przychodził, więc skąd takie zainteresowanie teraz - dopytywała prezes. I sama sobie odpowiadała: - Chodzi tylko o mojego syna. Dodała, że spółdzielnia liczy 77 członków (niegdyś 1000). Kilka lat temu była w fatalnej kondycji, odwiedzali ją komornicy. Pieniądze ze sprzedaży np. bazy magazynowej szły na spłaty zaległości i odsetek. - Spółdzielnia nie ma szans na konkurowanie z prywatnymi sklepami. Tamte pracują 24 godziny na dobę, a nasze muszą rozliczyć się z każdej nadgodziny. Najlepsze wyjście to je sprzedać i spółdzielnię zlikwidować, tak jak zrobiono wszędzie wokół. Jeśli zrobi to za nas likwidator stracimy jeszcze więcej - tłumaczyła prezes.

- A dlaczego już wyznaczyliście osoby, które mają kupić te sklepy czy piekarnię? - dopytywano.
- Przecież to tylko uchwały, można je zmienić, kupić może każdy - stwierdziła niespodziewanie Maria Kopacz.

Obecni na zebraniu chcieli jednak by takie decyzje podejmowali wszyscy członkowie.

Będzie doniesienie

- Złożę doniesienie do sądu i prokuratury. Nie mieliście prawa decydować bez zapytania o zgodę spółdzielców - mówił Edward Pierzak. Co więcej wasze uchwały są nieważne, bo zarząd i radę wybrano zgodnie z nowym statutem, pół roku przed jego zarejestrowaniem przez sąd. A sprzedaż majątku na waszej zasadzie to działanie na szkodę spółdzielni. Te akty sprzedaży trzeba unieważnić - stwierdził i dodał, że prezes, która nie widzi przyszłości dla spółdzielni powinna odejść i dać szansę tym, którzy chcą działać. On sam prezesując Kółkom Rolniczym złożył propozycję przejęcia GS w Bielinach.

I chociaż prowadząca burzliwe spotkanie Maria Kopacz nie widziała sensu zwołania walnego zebrania członków GS (I tak nikt nie przyjdzie, a ludzie to chcą tylko pieniędzy - tłumaczyła), to ostatecznie zapadła decyzja o jego zwołaniu. Odbędzie się 7 września, a zaproszenia zostaną tak jak dawniej, rozesłane do każdego. Najważniejszy punkt programu to przyszłość GS w Bielinach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie