Oskar Jabłoński w sezonie 2022/2023 reprezentował Nidę Pińczów. W tym czasie rozegrał ponad 2000 minut w barwach tego klubu na pozycji środkowego obrońcy. Latem Nida spadła z czwartej ligi świętokrzyskiej do klasy okręgowej. Wtedy drogi piłkarza i klubu z Pińczowa rozeszły się. Pozostał problem pieniędzy.
Zawodnicy Nidy: Polegaliśmy na umowie słownej
- Sprawa dotyczy mnie i trzech innych kolegów, którzy grali wtedy w Nidzie. Byliśmy dogadani z ówczesnym prezesem Mariuszem Karczem na comiesięczną wypłatę. Umowa była ustna, gdyż jesteśmy amatorami. Dostawaliśmy, co miesiąc do ręki pewną kwotę - nie były to duże pieniądze. Wszystko było płacone do kwietnia 2023 roku. Za maj i czerwiec wypłaty nie otrzymaliśmy. Od pół roku dobijamy się do klubu w sprawie zaległych zarobków - mówi Oskar Jabłoński.
Piłkarze próbowali rozmówić się z władzami Nidy.
- Pisaliśmy do prezesa Karcza, ale on zrezygnował z funkcji. Powiedział, że nam nie zapłaci. Jego następca, Marcin Wojniak, poprosił, żeby dać mu chwilę czasu. Minęło pół roku i nie wydarzyło się nic. Następnie dostaliśmy od niego informację, że nie jest już prezesem i został powołany nowy zarząd. Nie wiemy, co dalej - opowiada zawodnik.
Dlaczego nie podpisali żadnej umowy? - Polegaliśmy na danym słowie. Zawiedliśmy się srodze. Teraz mamy nauczkę - mówi Oskar Jabłoński.
Co na to były prezes Nidy Pińczów Mariusz Karcz? Czy obiecywał piłkarzom jakieś zarobki? Jeśli tak, to dlaczego zawodnicy nie mieli podpisanych umów?
- Czy mają umowy? No nie mają przecież, no. Podpisali deklaracje amatorskie, które zostały złożone do związku. I tyle - mówi Mariusz Karcz. Dopytywany o szczegóły stwierdza: - Nie wiem w ogóle o czym mówimy, o jakich zawodnikach. Ja nie jestem nic winny piłkarzom. Jeśli mają umowy, to uważam, że obecny zarząd powinien im wypłacić - deklaruje były prezes i odkłada słuchawkę.
Działacze Nidy Pińczów: Wiemy o tej sytuacji
Po Mariuszu Karczu stery w Nidzie Pińczów objął Marcin Wojniak. Funkcję prezesa sprawował od lipca do listopada. Potem zrezygnował, ale obecnie, jak sam mówi, jest jedną z osób mających wpływ na funkcjonowanie klubu, w ramach tak zwanej rady społecznej.
- Wiem o tej sytuacji. Rozmawiałem z piłkarzami. To, że nie było umowy, nie znaczy, że ustne ustalenia nie są wiążące, więc jako stowarzyszenie jesteśmy stroną w tej sprawie. Problem w tym, że nie mamy żadnych dowodów, na podstawie których można by uregulować domniemane zobowiązania. Jest słowo byłego prezesa przeciwko słowu byłych zawodników. W sprawie dzwonił do mnie już jeden z radnych, kontaktował się z klubem także przedstawiciel prawny jednego z chłopaków. Jednak nie możemy odpowiadać za czas, kiedy nie rządziliśmy. Gdyby papiery były, sprawa wyglądałaby inaczej. Nasze intencje w stosunku do piłkarzy są jak najlepsze, ale też nie może być tak, że na widok każdego, kto się do nas zwróci, wyciągamy pieniądze. Tym bardziej, że jest ich mało - wyjaśnia Marcin Wojniak.
Czy jego zdaniem "umowa ustna" to właściwy sposób załatwiania spraw finansowych pomiędzy zawodnikami a klubem?
- Od strony prawnej jest tak samo ważna umowa ustna, jak i pisemna. Jednak, jeżeli mamy coś na piśmie, podpisanym przez dwie strony, to możemy to rozpatrywać. A dzisiaj co mamy zrobić? Weźmiemy piłkarzy i byłego prezesa pod wykrywacz kłamstw? - pyta.
Dodaje, że w tej chwili klub Nida Pińczów bardzo poważnie podchodzi do kwestii formalno-prawnych.
- Teraz takie sytuacje nie mają już miejsca. Pilnujemy, żeby każdy zawodnik miał podpisaną stosowną deklarację lub umowę. Jest płacony ZUS i podatki. To kosztuje nas drożej, ale potem nikt się nie upomina. Młodsi zawodnicy zgłaszani są do stypendiów. Nie mamy żadnych zaległości za ostatnią rundę - mówi Marcin Wojniak.
Sprawa piłkarzy Nidy Pińczów wylądowała w związku
Obecnie obowiązki prezesa Nidy Pińczów pełni Jarosław Buczak, formalnie wiceprezes.
- Wiem, że zawodnicy złożyli skargę do Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej. Ich sytuacja nie jest jednak dobra. Od początku powinni zażądać umów - wyjaśnia.
Nieoficjalnie udało nam się potwierdzić, że cała sprawa prawdopodobnie w przyszłym tygodniu ma stanąć na komisji dyscyplinarnej Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej. Czy zawodnicy mogą mieć nadzieję na uzyskanie czegokolwiek?
- Nie ma na to szans, bo nie ma umowy. Chłopaki nic nie ugrają - mówi nam anonimowo jeden z świętokrzyskich działaczy piłkarskich.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?