MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Awantura w parafii w Daleszycach. Kościelny i organista kontra... nowy proboszcz

Paulina Baran
Wiesław Wnuk przez  dwadzieścia lat  był kościelnym w Parafii świętego Michała Archanioła w Daleszycach. Ma żal do proboszcza, że został „wyrzucony” na bruk.
Wiesław Wnuk przez dwadzieścia lat był kościelnym w Parafii świętego Michała Archanioła w Daleszycach. Ma żal do proboszcza, że został „wyrzucony” na bruk. Dawid Łukasik
- Po 20 latach pracy, podstępem zostaliśmy wyrzuceni na bruk - mówi Wiesław Wnuk, kościelny w parafii w Daleszycach. Nowy proboszcz Tadeusz Cudzik nie ucieka od odpowiedzialności, ale jego wersja jest zupełnie inna.

ZOBACZ też:
50-letni więzień zmarł po bójce w celi w Czarnem. Mógł zostać uduszony

Wiesław Wnuk wyjaśnia, że wszystkie problemy zaczęły się po kilku miesiącach od pojawienia się w parafii nowego proboszcza Tadeusza Cudzika. –Na początku współpraca układała nam się dość dobrze, ale 10 stycznia tego roku wszystko się zmieniło – mówi Wiesław Wnuk. Tłumaczy, że proboszcz przyniósł nagle pracownikom do podpisania listy płac, rozliczenia podatkowe za 2015 rok oraz świadectwa pracy z których wynikało, że rozwiązuje z nimi pracę na mocy porozumienia stron, bez zachowania trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia.

- Byliśmy w szoku! Ksiądz przyniósł nam stertę dokumentów i zwyczajnie nie zdawaliśmy sobie do końca sprawy z tego, co podpisujemy. Proboszcz najpierw nas straszył, potem prosił, żeby mu zaufać, ponieważ on nie ma zamiaru szukać nowych pracowników na nasze miejsca i przyjmie nas ponownie na nowych warunkach. Mówił, że on podchodzi do nas z sercem a my się sprzeciwiamy, więc zaufaliśmy, bo komu można zaufać jak nie księdzu – opowiada kościelny. Wyjaśnia, że kolejnym dokumentem, którego podpisania żałuje do dziś jest zaświadczenie, że wykorzystał urlop. Podkreśla, że ksiądz obiecał mu, iż wypłaci mu ekwiwalent za niewykorzystane dni wolne, ale żadnych pieniędzy do dziś nie zobaczył.

- Ja i organista mamy po 57 lat i co mamy teraz robić, kto nas przyjmie do pracy? – pyta pan Wiesław. - Jak narzazie nie możemy nawet skorzystać z porad lekarskich, nawet w tak błahych sprawach jak wypisanie leków, bo nie jesteśmy ubezpieczeni - mówi zwolniony kościelny.

Zostali zwolnieni, ale...
Zwolnieni pracownicy całą sprawą są zniesmaczeni. Okazuje się bowiem, że proboszcz wyrejestrował ich, jeszcze przed wspólną rozmową, bo 31 grudnia 2015 roku. - Jeżeli wszystko byłoby robione zgodnie z prawem to od 1 stycznia 2016 roku powinniśmy już w ogóle nie przychodzić do pracy –zauważa Wiesław Wnuk. Dodaje jednak, że po tym jak dowiedział się o zwolnieniu, zapytał księdza, czy faktycznie ma przestać przychodzić do pracy i w odpowiedzi usłyszał, że został zwolniony tylko w ZUS-ie, a nie z prac w kościele.

Ukrywali się?
Wiesław Wnuk opisuje sytuację, która jak twierdzi, była dla niego jeszcze większym szokiem niż samo „podstępne” zwolnienie z pracy. - 15 marca po rannych mszach pracodawca nakazał nam, żebyśmy ukrywali się przez kilka dni i nie przychodzili do pracy, ponieważ spodziewa się kontroli z Okręgowej Inspekcji Pracy w Kielcach. Po kilku dniach postanowiłem zadzwonić do pracodawcy z pytaniem jak długo mamy jeszcze czekać i proboszcz powiedział, że mamy czekać aż sprawa ucichnie –wyjaśnia kościelny. Dodaje, że w między czasie przeżył prawdziwy szok, ponieważ dowiedział się, że funkcję kościelnego i organisty sprawują w kościele już zupełnie inne osoby.

Napisali skargi
Kościelny i organista postanowili działać. – Po koniec marca złożyliśmy pismo z zażaleniem na postępowanie proboszcza w sekretariacie Kurii Diecezjalnej w Kielcach oraz do Okręgowej Inspekcji Pracy w Kielcach, ale do tej pory nie dostaliśmy żadnej pisemnej odpowiedzi. Dzwonił do nas inspektor Okręgowej Inspekcji Pracy z Kielc w celu polubownego załatwienia sprawy- mówi organista. Dodaje, że ostatecznie do porozumienia nie doszło i pyta, gdzie w tym wszystkim sprawiedliwość. - Co z naszymi fikcyjnie podpisanymi urlopami ? Gdzie jest rekompensata za nie, jak również urlop za dwa i pół miesiąca 2016 roku? Gdzie trzymiesięczne wypowiedzenie? Wszak ksiądz nas zapewniał, że nas na nowo przyjmie do pracy i nagle pozbawił nas środków do życia. Gdzie jest za to rekompensata jak również za fikcyjne likwidowanie stanowiska pracy? – pyta oburzony.

Sprawę bada sąd
Zwolnieni pracownicy zatrudnili adwokata i skierowali sprawę do Sądu Pracy w Kielcach. Teraz czekają na ostateczne rozwiązanie, ale nie ukrywają olbrzymiego niesmaku w związku z całą sytuacją.
- Kościół był naszym drugim domem, przepracowaliśmy w nim po 20 lat. Pracowaliśmy codziennie, a już niedziele czy inne święta były dla nas najbardziej wypełnione obowiązkami, w domu byliśmy praktycznie gośćmi – mówi zwolniony kościelny. - Obecnie ciężko jest się nam odnaleźć. Znalezienie jakiejkolwiek pracy w takim wieku graniczy z cudem. Jesteśmy jedynymi żywicielami rodziny, a tak nas potraktował nie kto inny jak ksiądz, osoba duchowna, która ma być godna zaufania. Nam nie chodzi o przywrócenie do pracy. Jaka to byłaby współpraca z takim człowiekiem i ile ona by trwała. Myślę że musielibyśmy odejść – mówi Wiesław Wnuk.

Proboszcz wyjaśnia
Ksiądz Tadeusz Cudzik nie ucieka od odpowiedzialności i tłumaczy całą sytuację. Przyznaje, że jest mu przykro z powodu zwolnienia kościelnego i organisty, ale jego wersja wydarzeń jest zupełnie inna.
- Obaj Panowie pracowali na określonych warunkach finansowych, których nie mogłem zaakceptować. Z końcem grudnia ubiegłego roku za porozumieniem stron została rozwiązana umowa o pracę. Od 1 stycznia obaj panowie pracowali na umowę zlecenie . Czekałem na decyzję rady parafialnej odnośnie warunków zatrudnienia obu panów, jednakże obaj panowie wcześniej zrezygnowali z pracy, nie czekając na nowe warunki - wyjaśnia.

Skargi nawet na... facebooku
Na naszą prośbę proboszcz odnosi się także do pozostałych zarzutów.
- Cóż, nie mogę bronić się, ponieważ jak widać tych odniesień jest dość wiele: Kuria Diecezjalna, adwokat, Inspekcja Pracy w Kielcach i w Warszawie, teraz „Echo Dnia”. Nie wspomniał o facebooku, gdzie też wylewano żale - twierdzi ksiądz. - Obaj panowie wiedzieli, co podpisują, skoro jak ten pan pisze, zwlekał z podpisaniem. Jest to oczywiste, że skoro jest rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, nie musi być trzymiesięcznego wypowiedzenia. Wszystkie moje działania zmierzały do uregulowania sytuacji prawnej zatrudnienia obu panów. Ich wiek i zbliżający się czas emerytury wskazywał na konieczność uregulowania tej sprawy. Obaj panowie byli ubezpieczeni na cały etat, natomiast faktycznie organista pracował raz w tygodniu w niedzielę, a kościelny kilkanaście godzin w ciągu tygodnia. Z przyczyn niezależnych ode mnie sprawy potoczyły się inaczej - wyjaśnia duchowny.

Inspekcja Pracy sprawdza

Państwowa Inspekcja pracy oficjalnie ustosunkowała się do całej sytuacji. W piśmie do redakcji „Echa Dnia” czytamy: - Inspektorzy pracy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Kielcach 10 marca 2016 roku rozpoczęli działania kontrolne w Parafii pod wezwaniem świętego Michała Archanioła w Daleszycach bez wcześniejszego powiadomienia kontrolowanego. Pracę wykonywała w tym dniu jedna osoba w ramach umowy cywilnoprawnej. (...) Inspektor pracy, w tej sprawie skontaktował się z byłymi pracownikami (...).

Wyjaśnianie tej sytuacji trwa, czym się zakończy? Będziemy informować.

Ksiądz Mirosław Cisowski, rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej w Kielcach:To sprawa związana z relacją pracodawca-pracownicy i jeżeli nie uda się zażegnać konfliktu polubownie to organem odpowiednim do jego rozwiązania jest Sąd Pracy. Kuria oczywiście będzie się przyglądać całej sprawie, ale nie może rozstrzygać sporów pracowniczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie