Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Babcia musiała zastąpić mamę dwóm wnuczkom. Ledwie wiążą koniec z końcem i potrzebują pomocy

Iwona ROJEK
Babcia jest teraz być matką i ojcem dla trzyletniej Wiktorii, która straciła matkę.
Babcia jest teraz być matką i ojcem dla trzyletniej Wiktorii, która straciła matkę. Łukasz Zarzycki
Starsza kielczanka po śmierci córki poświęciła się wychowaniu dwóch wnuczek, samej ciężko jest jej podołać problemom finansowym i emocjonalnym, prosi o pomoc.

Kto pomoże?

Na co dzień zrozpaczoną Janinę Sowa wspiera Bogusława Jagocka.

Na co dzień zrozpaczoną Janinę Sowa wspiera Bogusława Jagocka.
Łukasz Zarzycki

Na co dzień zrozpaczoną Janinę Sowa wspiera Bogusława Jagocka.

(fot. Łukasz Zarzycki )

Kto pomoże?

Wszyscy którzy mogliby pomóc Janinie Sowie w wyremontowaniu mocno zniszczonego pokoju i kuchni dla wnuczek i spłacie zadłużenia za czynsz są proszeni o wpłacanie nawet drobnych kwot na konto numer Bank Ślaski ING 82 1050 1461 1000 0091 4073 9518 na nazwisko Janina Sowa . Mile wdziane byłyby osoby, które chciałby podarować meble czy biurko do odrabiania lekcji. Wszyscy którzy chcieliby pomóc babci i wnuczkom proszeni są o kontakt z Bogusławą Jagocką pod numerem 693 143 133.

Siedemdziesięcioletnia kielczanka Janina Sowa stanęła przed wielkim wyzwaniem. Po nagłej śmierci córki musi sama wychować dwie wnuczki, trzyletnią i dziewiętnastoletnią. Ostatnio po złożeniu wniosku o byciu rodziną zastępczą zaczęły mnożyć się problemy.

- Moja 39-letnia córka Ewa zmarła nagle zaledwie po trzech dniach pobytu w szpitalu na Czerwonej Górze - opowiada zrozpaczona matka - Lekarze stwierdzili, że ma zaawansowany nowotwór płuc, z którym już nic nie da się zrobić. Ani ona ani ja nie miałyśmy o tym pojęcia. Do szpitala trafiła w czwartek, w niedzielę już nie żyła. Wcześniej latami cierpiała na depresję i miała na pewno osłabiony system odpornościowy, a do tego wszystkiego doszedł jej ostatni nieudany związek i odejście od niej partnera, ale o guzie nic nie wiedziałyśmy.

CÓRCE SIĘ NIE UŁOŻYŁO

Z panią Janiną, która cale życie pracowała w zakładach Chemar rozmawiamy w jej mieszkaniu, blisko kieleckich bazarów. Znajduje się jeszcze w szoku po śmierci córki, a nie może całkowicie się rozklejać, bo musi opiekować się wnuczkami, najmłodsza trzyletnia potrzebuje wyjątkowej opieki, bo bardzo tęskni za mamą.

- Ewunia z pierwszego małżeństwa miała 19-letnią dziś córkę Darię, ale rozwiodła się siedem lat temu i potem zaczęła chorować na depresję - opowiada. - Bardzo poświęciła się dla swojego dziecka, pilnowała jej w lekcjach, dużo ze sobą rozmawiały ale dodatkowo przeżywała to, że nie mogła znaleźć stałej pracy. Po rozwiązaniu Browaru Belgia, gdzie była zatrudniona, nie dostała już nigdzie etatu i jako samotnej matce było ciężko. Potem bardzo chciała ułożyć sobie życie osobiste, powtarzała, że jak nie znajdzie nikogo do czterdziestki, to później będzie coraz trudniej, ale tu też nie miała szczęścia. Spotkała mężczyznę w swoim wieku, wprowadzili się do mnie, bo nie mieli mieszkania i zaczęły się kłopoty. On też pracował dorywczo, albo wychodził rano rzekomo do pracy, a wracał pijany i wywoływał awantury. Starsza wnuczka buntowała się, prosiła matkę, żeby się z nim rozstała, ale ona była zakochana i nie chciała o tym słyszeć. Ze swojej skromnej emerytury pomagałam im finansowo, dawałam córce, żeby opłacała czynsz 600 złotych, mówiła, że to robi, a dopiero po jej śmierci okazało się, że zadłużenie mieszkania urosło do 11 tysięcy złotych. Musieli wydawać pieniądze na życie, albo na coś innego, ale przecież mogła mi się do tego przyznać. Gdy to ostatnio wyszło na jaw poczułam się okropnie. Od 18 lat jestem wdową, z czego ja mam spłacić ten dług. Byli ze sobą prawie trzy lata, w końcu zaszła w ciążę, a on wtedy zniknął na dobre. Kiedy została sama w ciąży znów nasiliły jej się depresje. Ale była zadowolona, że urodziła zdrowe dziecko. Zajmowała się małą od rana do wieczora, w sumie na nic, oprócz tych depresji się nie skarżyła, aż do tego momentu, kiedy powiedziała, że jest czasami słaba i zauważyła, że wypadają jej włosy. Ale to było już przed samą jej śmiercią. Nie sądziła, że ma raka - opowiada pani Janina.

Janina Sowa musi teraz zebrać siły, żeby wychować wnuczki.

Janina Sowa musi teraz zebrać siły, żeby wychować wnuczki. Łukasz Zarzycki

Janina Sowa musi teraz zebrać siły, żeby wychować wnuczki.
(fot. Łukasz Zarzycki )

POTRZEBNE MEBLE I ŁÓŻKO

W pomoc pani Janinie włączyła się najbardziej Bogusława Jagocka. - Widzieliśmy, że ciocia znalazła się w bardzo trudnej sytuacji i sama sobie nie poradzi - mówi. - Wspierałam ją nie tylko psychicznie, ale po naradzie z mężem doszliśmy do wniosku, że sfinansujemy jej koszt wyremontowania starej łazienki, żeby dziewczynki po stracie matki miały lepsze warunki. Na odnowienie pozostałych pomieszczeń nie mamy pieniędzy. A w tym nie remontowanym od lat mieszkaniu komunalnym wszystko nadaje się do wymiany, okna, pękające ściany, dywany. Może ktoś mógłby podarować meble dla dziewczynek, łóżko piętrowe, czy kanapę do spania. To co się stało to dla wszystkich dramat, dzieci zostały bez ojca i matki. Kilka dni temu byliśmy w Miejskim Zarządzie Budynków, złożyliśmy wniosek o rozłożenie tego zadłużenia na raty, opowiedzieliśmy o rodzinnej tragedii, przychylili się do naszej prośby i rozłożyli dług na raty. Ciocia będzie musiał płacić czynsz 600 złotych plus 200 złotych długu. Z 1300 złotych świadczenia, jakie otrzymuje ciężko jej będzie przeżyć, bo na życie zostanie dla niej i wnuczek niewiele. Może wtedy jak sąd przychyli się za jakiś czas do tego, aby babcia mogła zostać rodziną zastępczą, wówczas dostaną więcej pieniędzy na ich utrzymanie. Dziewczynki nie mogą otrzymać renty po matce, bo nie pracowała w ciągu ostatnich 5 latach. Dobrze chociaż, że starsza córka Ewy Daria zaopiekowała się młodszą siostrzyczką. Kąpie ją, karmi, ubiera, usypia. Chce pewnie też oszczędzić babcię, która nie ma najlepszego zdrowia, dwa lata temu przeszła udar - mówi pani Bogusława.

- Muszę babci pomóc - mówi Daria, która uczy się i chce zostać technikiem masażystą. - Ale nie chcę być na zdjęciu, bo to wszystko jest dla mnie za trudne. Nie wiem czy rówieśnicy by mnie zrozumieli, to co teraz czuję.

- Najmłodsza Wiktoria jest najbardziej zdezorientowana nie może zrozumieć tego co się stało, gdzie nagle odeszła jej mama, a wcześniej co się stało z jej ojcem - opowiada babcia. - Taki ojciec, że nawet nie chciał dać jej swojego nazwiska, nie odwiedza dziecka, nie był na pogrzebie jej matki. Nie wiem co moja córka w nim widziała, dlaczego miała takiego pecha. Skrzywdził moją córkę i swoją córkę. Wiktoria teraz na swoją siostrę Darię mówi mama, a na mnie tata. Od niedawna poszła do przedszkola, to może tam przy pomocy psychologa jakoś dojdzie do siebie. Jestem już zmęczona życiem i problemami, a tu od nowa trzeba zakasać rękawy i brać się do roboty. Tłumaczę sobie, że takie jest życie, nikt mi nie obiecywał, że będzie lekko. Może z pomocą dobrych ludzi jakoś podołam wszystkiemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie