Bank nie dowiózł gotówki i „się porobiło”

Zdesperowani Kielczanie biegali wczoraj przy kilkunastostopniowym mrozie w poszukiwaniu bankomatu PKO BP, który wypłaci im pieniądze. Nieczynne były terminale w centrum miasta.

Niektórzy winili za ten stan rzeczy mróz. Ale to nie mróz był sprawcą całego zamieszania, chociaż takie przypadki zdarzały się ostatnio choćby w Moskwie. Jak poinformowała nas jeszcze w niedzielę konsultantka z kartolinii banku PKO BP, to nie była awaria. Najwidoczniej bank PKO BP nie przewidział, że pieniądze będą w niedzielę, w szczycie świątecznych zakupów, najatrakcyjniejszym towarem i w wielu bankomatach po prostu zabrakło gotówki. A nikt jej tego dnia nie uzupełnił.

Można było oczywiście zajrzeć do innych bankomatów, których całą listę pracownica banku uprzejmie nam przedstawiła, albo nawet złożyć skargę, ale to przecież nie rozwiązywało finansowych kłopotów.

Pozostawało więc robienie zakupów jedynie w tych sklepach, w których zapłacić można „plastikiem” lub pobrać gotówkę w urządzeniach innych banków, co wiązało się często z zapłaceniem, prowizji. 

Dzisiaj sytuacja nie zmieniła się, na ekranach bankomatów PKO BP przy Rynku, ulicach Sienkiewicza, Targowej, Świętokrzyskiej czy na Szydłówku Górnym wciąż widniał komunikat: „Przepraszam, bankomat nieczynny. Zapraszam wkrótce.” Mimo że był poniedziałek, dzień roboczy, nikt nie uzupełnił w nich zapasu pieniędzy.

W kolejnej rozmowie z pracownikiem banku dowiedzieliśmy się, że zapas gotówki uzupełniany jest w terminalach jedynie w dni robocze, w godzinach pracy banku. Nie wyjaśniono nam jednak, dlaczego w poniedziałek ludzie wciąż nie mogą wypłacić swoich pieniędzy. Uparcie odsyłano wszystkich klientów banku do innych automatów, ale niestety, w większości zlokalizowanych poza centrum miasta.