Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Basen i jazda konna? Tak, to w przedszkolu jest możliwe!

Piotr BURDA
Dzieci z przedszkola przy Wojewódzkiej w Kielcach chętnie bawią się "unijnymi” zabawkami. Zabierają je też do domu.
Dzieci z przedszkola przy Wojewódzkiej w Kielcach chętnie bawią się "unijnymi” zabawkami. Zabierają je też do domu. Dawid Łukasik
Dyrektor Jolanta Perlak chciała pokazać, jakie powinno być przyjazne przedszkole. Udało się jej zrealizować niezwykły pomysł.
Jolanta Perlak z dumą pokazuje nowy plac zabaw. - Życie przedszkolaka ma być wesołe i kolorowe. Jak ten plac - mówi.

Jolanta Perlak z dumą pokazuje nowy plac zabaw. - Życie przedszkolaka ma być wesołe i kolorowe. Jak ten plac - mówi.
Dawid Łukasik

Jolanta Perlak z dumą pokazuje nowy plac zabaw. - Życie przedszkolaka ma być wesołe i kolorowe. Jak ten plac - mówi.

(fot. Dawid Łukasik)

Pamiętam zasmarkaną córkę, błagającą, żebym zabrała ją już do domu. Serce mnie bolało. Dlatego wiem jak powinno być w przedszkolu - Jolanta Perlak dwa lata temu wygrała konkurs na dyrektora Przedszkola numer 25 na osiedlu Sady w Kielcach.
Przyjechała do Kielc z Pierzchnicy. Na wejściu powiedziała, że dzieci będą jeździć na basen. - Jaki basen? Dzieci się nam potopią! - usłyszała od przestraszonych nauczycielek. Postawiła na swoim, dzieci z Sadów jeżdżą do Nowin. Załatwiła też jazdę konną. Nauczycielki zaczęły się powoli przekonywać do młodej szefowej z Pierzchnicy i nowych porządków.

PROSTOWANIE BEZ KONTRAKTU

Potem dyrektorka poszła do przychodni na ulicy Pocieszka. - Poprosiłam lekarkę, żeby przyszła do mnie i przyjrzała się dzieciom - mówi. Nie mogła jej dać pieniędzy, zaproponować kontraktów Narodowego Funduszu Zdrowia. Lekarka przyszła, społecznie przebadała maluchy. Okazało się, że co drugi dzieciak z Sadów ma wady postawy. - Nie było wyjścia, trzeba było zrobić gimnastykę korekcyjną - mówi Jolanta Perlak.

LAPTOP POD RĘKĄ

Nie rozstaje się z laptopem. Odsuwa go kiedy przychodzą rodzice. Jak to w przedszkolu, przed gabinetem dyrektora stoi niekończąca się kolejka. Jedni chcą się zapisać, drudzy proszą o odroczenie płatności, inni chcą pogadać o zachowaniu dziecka. Ciężko znaleźć czas na Internet. Jakoś się udaje, późnym wieczorem albo w sobotę, kiedy jest trochę spokoju. - U mnie w Pierzchnicy ciężko jest z zasięgiem blueconnect, w domu zrywało mi połączenie i trzeba było zaczynać pracę od nowa. Na Sadach nie ma z tym problemu - mówi. W końcu skończyła swój projekt. Opłaciło się i Przedszkole numer 25 jest jedynym samorządowym przedszkolem w województwie, które dostało pieniądze z Unii Europejskiej z "Kapitału Ludzkiego". Niemałe pieniądze jak na przedszkole - 337 tysiące złotych.

NA WSI ŁATWIEJ

To nie pierwsze pieniądze, jakie udało się zdobyć. Jolanta Perlak swoją karierę oświatową zaczęła w szkole w Pierzchnicy, po roku przeniosła się do tamtejszego przedszkola. - Co roku udawało mi się zdobyć jakieś pieniądze. W przedszkolu wiejskim jest łatwiej, bo jest mnóstwo funduszy i grantów. Nie ma problemu z dodatkowymi pieniędzmi - mówi. Pamiątką po niej jest między innymi sala komputerowa w przedszkolu w Pierzchnicy. Drugiego wiejskiego przedszkola z pracownią komputerową ciężko by szukać w Polsce. - Przyszedł taki moment, że poczułam, iż w Pierzchnicy zrobiłam wszystko, co miałam do zrobienia - mówi. 18 kwietnia 2008 roku została dyrektorką przedszkola na kieleckich Sadach. - Nie mieliśmy wątpliwości, że sobie poradzi. Od razy było widać w niej mnóstwo energii, ma wiele pomysłów. To nowa siła w naszych przedszkolach - mówi Mieczysław Tomala, dyrektor Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu Urzędu Miasta.

CHCIEĆ TO MÓC

"Kapitał Ludzki" był jedyną szansą. - To praktycznie jedyny program, z którego miejskie przedszkole może uzyskać dodatkowe pieniądze - mówi Jolanta Perlak. Zanim napisała wniosek przeszła 90 godzin szkolenia. Potem zabrała się do pracy na laptopie. Pisała sama. Najpierw przyszła dobra wiadomość, że wniosek został oceniony pozytywnie. Potem ta gorsza, że zabrakło mu punktów, żeby znaleźć się na liście realizowanych. We wrześniu 2009 roku przyszła trzecia, radosna informacja, że jednak znalazły się pieniądze na realizację. - Ależ była euforia - wspomina ten dzień Jolanta Perlak. Z wiadomością szybko pobiegła do nauczycieli. Przyjęli ją z zadowoleniem, ale i obawą. W końcu nikt jeszcze w przedszkolu nie robił projektu za 337 tysięcy.

TANIEC Z PRZEDSZKOLAKAMI

Projekt jest już w połowie. Przed szkołą pojawił się nowy plac zabaw, odbywają się dodatkowe zajęcia. Tańce prowadzi instruktorka, pani Aneta. 120 dzieciaków dwa razy w tygodniu uczy salsy, macareny, tanga. Tańczą wszyscy. Zdolni, czujący rytm i ci, dla których muzyka jest jedynie dodatkiem do tańca. - Jest też wiele dzieci, których rodziców nie byłoby stać na kurs tańca - mówi dyrektorka. Tydzień temu dzieci zatańczyły dla swoich rodziców na pikniku przedszkolnym. Przygotowania trwały na kursie u pani Anety, w domu maluchy z mamami szykowały kreacje. Salka na piętrze nie pomieściła chętnych. Tatusiowie z aparatami i kamerami nie mogli nadążyć za wydarzeniami na scenie. - To taki nasz unijny "taniec z gwiazdami" - śmieje się dyrektorka.

DOBRO I ZŁO

Jolanta Perlak z dumą oprowadza po nowym placu zabaw przy przedszkolu. Kupiła go za unijne pieniądze. Pomiędzy huśtawkami opowiada o problemach dzieci. - Wady wymowy to problem równie duży jak wady postawy. Na razie udało nam się 14 dzieci pozbawić tych wad, a 30 dzieci znacznie poprawiło wymowę - mówi. To dzięki dyżurom logopedy. Z dziećmi rozmawia też psycholog. A jest o czym. - Maluchy nie radzą sobie z emocjami. Zauważyłam, że nie potrafią odróżnić tego co dobre, od tego co złe. To chyba przez te gry komputerowe - mówi dyrektorka.

BAT NA TELERODZICÓW

Jesteśmy na piętrze u starszaków. Bawią się klockami, puzzlami. Największą popularnością cieszy się "blokus", gra w której układa się kolorowe kryształki w różne kształty. Rozwija wyobraźnię i trenuje małe rączki. Unijne zabawki tak się podobają, że dzieci chcą je zabierać do domu. Przedszkole poszło im na rękę, wystarczy, że mama albo tata wypełni karty wypożyczenia. - Rodzice mają nam to za złe, bo muszą w domu bawić się zabawkami. Dzieciaki robią im takie dziury w mózgu, że nie mają wyjścia. Muszą odstawić pilot od telewizora i pobawić się z dzieckiem - mówi Jolanta Perlak.

TYLKO NIE PŁACZ

W Pierzchnicy osiągnęła wszystko, przez dwa lata w Kielcach już bardzo wiele. Nie wszystkim się podoba. Różnie w przedszkolach bywa. Dla wielu pań ulubioną zabawą jest ciągle ta w króla Ciszka. Królem Ciszkiem zostaje ten dzieciak, który najdłużej się nie odezwie. Niby uczy dzieci powstrzymania emocji, ale chodzi o to, aby nauczyciel miał kilka minut spokoju. Jolanta Perlak o tym wie. - Wie pan, dlaczego przeszłam ze szkoły do przedszkola? Nie mogłam znieść widoku zasmarkanej córki błagającej, żeby zabrać ją już do domu. Stad wiem jakie powinno być przedszkole - mówi Jolanta Perlak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie