Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie skandal? Zbigniew Masternak napisał kolejną książkę o życiu mieszkańców Świętokrzyskiego [WIDEO]

Lidia Cichocka
Zbigniew Masternak, pisarz pochodzący z Piórkowa w gminie Baćkowice w powiecie opatowskim, wydał kolejną książkę z cyklu „Księstwo”, autobiograficznego wieloksięgu. „Księstwo bez ziemi” poleca aktor Rafał Zawierucha, który w filmie „Księstwo” zagrał autora. Masternak w barwny sposób opisuje życie w Świętokrzyskim, między innymi w rodzinnym Piórkowie, ale też w Ostrowcu, Nowej Słupi, Łagowie czy na Świętym Krzyżu.

Ukazanie się teraz „Księstwa bez ziemi” to skutek czy zasługa pandemii?

- Przyzwyczajony byłem do bardzo częstych spotkań autorskich. Utrzymywałem z tego rodzinę. W ciągu roku odwiedziłem ponad 150 miejscowości. W marcu ubiegłego roku mówiłem nawet, że mam dosyć i chętnie bym odpoczął od jeżdżenia.

I wykrakał pan…

Nagle wszystko się zamknęło. Dużym plusem tej sytuacji jest to, że mogłem skoncentrować się na pisaniu. Wcześniej jeżdżąc na spotkania, pisałem, ale nie tak jak chciałem. Poza tym zajmuję się pisaniem ponad 20 lat i pewne rzeczy się uzbierały, niektóre książki przeleżały więc pomyślałem, że może w tym roku je wydam. Już ukazały się trzy małe książeczki a planuję jeszcze cztery albo pięć. Nie wiąże się to z wielkimi profitami, ale działam. Właśnie wychodzi z drukarni „Jednoosobowa mafia”, książka o gangsterze Miśku z Nadarzyna, portret człowieka i czasów w jakich działał.

Fabuła?

To jego wspomnienia z lat 1979 - 96, on mówił ja spisałem i obrobiłem literacko. To ciekawa rzecz. Ważne dla mnie było to, że mogłem napisać ją swoim językiem, dlatego zresztą mnie wybrano. To też jest dziwna sytuacja, że nie dostałem Nike a doceniła mnie polska mafia.

Ukazało się też „Księstwo bez ziemi”, piąty odcinek autobiograficzny, w którym opisuje pan swoje życie w czasach kręcenia przez Andrzeja Barańskiego „Księstwa”. To działo się w 2010 roku?

Tak, tę książkę pisałem z 10 lat, do 2011 roku. Dlatego, że ja piszę systematycznie. Ale dopiero teraz mogłem ją dokończyć i złożyć do druku. Piszę też księgę VI, która jest gotowa w 70 procentach. Wcześniej wydałem „Nędzoli”, książkę o emigrantach, uniwersalną, tłumaczoną na kilkanaście języków. Planował ją nakręcić Zanussi, ale nie dostał dofinansowania. Akcja „Nędzoli” rozgrywa się we współczesnej Francji, do której za praca jedzie bohater z dziewczyną, przyszłą żoną. Tom VI jest odwróceniem tamtej sytuacji, bo w nim bohater, dzisiaj pisarz, wraca do miejsc w których pracował. Teraz odwiedza je w zupełnie innej roli, z odczytami, pokazami filmów. Opisuję różne dziwne sytuacje np. tę kiedy uznano, że zginąłem w zamachu terrorystycznym obok stadionu Saint Denis w Paryżu. Byłem tam umówiony z tłumaczką i wydawcą, ale nie dotarłem, bo syn (miał tedy 8 – 9 lat) brał udział w dużym turnieju piłkarskim. Telefon zostawiłem w domu i kiedy tłumaczka nie mogła się ze mną skontaktować a wydawca także nie odbierał swojego telefonu uznała, że wszyscy zginęliśmy w zamachu i wrzuciła taką informację z naszymi zdjęciami do sieci. Dotarła ona do Polski. Przyjąłem to jako wróżbę, że jeszcze pożyję. „Księstwo bez ziemi” mówi o czasach między wyjazdami do Francji. Pokazuje niełatwe życie kogoś, kto funkcjonuje w kulturze.

Rzeczywiście obraz człowieka, który ciągle próbuje utrzymać się na powierzchni próbując żyć z pisania, ale nie bardzo mu to wychodzi nie jest zbyt budujący.

Ale też mogę stwierdzić, że dzisiaj jest mi lepiej niż było wtedy. To był naprawdę ciężki czas, ale po premierze „Księstwa” w 2011 roku wiele się w moim życiu zmieniło, na korzyść. A teraz? W pandemii nie jest najłatwiej, ale dostałem zlecenie na gangsterską książkę. Mam też pisać biografię nieżyjącego polityka. Czasy są naprawdę ciekawe. Pytanie czy byłoby mi łatwiej gdybym poszedł normalną drogą, z pracą na etat? Nie jestem przekonany, praca za 2 – 3 tysiące miesięcznie to też nie jest rarytas. Raczej przetrwanie. Idąc tą utartą drogą nie byłoby łatwiej a na pewno nudniej.

Ale pan próby zaczepienia się na etacie podejmował tyle, że kończyły się one niepowodzeniem, bo jest pan zbyt niepokorny, pyskaty?

To jest jakiś problem. Nie chciałbym jednak by brzmiało to tak jakbym się skarżył, bo ja wszystkie swoje cele osiągnąłem i jestem szczęśliwy. A dzięki temu, że żyliśmy tak a nie inaczej syn dostał szansę, jest piłkarzem, był w Legii, Cracovii, szkółce piłkarskiej w Barcelonie i pewnie trafi do Borussii Dortmund. Wszystko było inne niż standardowe życie. Trochę się z tego w książce nabijam, ale jestem szczęśliwy, że mogłem tak żyć. Chociaż nie jest to łatwe.

W „Księstwie bez ziemi” wraca pan na świętokrzyską ziemię, czule wspomina Święty Krzyż, Nową Słupię, ale mieszkańcom rodzinnego Piórkowa znowu się obrywa a w Łagowie chyba się pan więcej nie pokaże…

Spotkanie w bibliotece w Łagowie to metafora. Wykorzystałem tam fakty z kilku spotkań w między innymi w Łagowie, Kozienicach, Ostrowcu. Wszystko to prawda, ale w Łagowie mogą mieć z tym problem. W Puławach, gdzie teraz mieszkam pewnie też. Ale już się stamtąd wyprowadzamy, jedziemy do Wrocławia ze względu na syna, który ma grać w Śląsku Wrocław.

Sposób w jaki pan portretuje mieszkańców i całe miejscowości nie przysparza panu przyjaciół…

To prawda, ale jest taka bajka Krasickiego o malarzach, jeden, ubogi, malował podobne, ten bogaty – piękniejsze twarze. Ja jestem od tych prawdziwych twarzy, bez retuszu a one się nie podobają. Ludzie oczekują upiększenia a prawdziwy portret ich obraża.

Nie spotyka pan pozytywnych, ciekawych ludzi?

Spotkałem, żonę, syna, jest kilka osób. Ale dobro i piękno są mało literackie, bardziej chce się pisać o tym, co irytuje.

Po książce w książce, czyli noweli „Jezus na prezydenta!”, która jest częścią „Księstwa bez ziemi” lista wrogów chyba się powiększy, Jezus głoszący po 2 tysiącach lat te same hasła nie jest życzliwie przyjęty przez kościół…

To moje nawiązanie do Mistrza i Małgorzaty. Sam jestem ciekawy jak zostaną odebrane te moje książki. Mam nadzieję, że uda się zrobić kolejną ekranizację, być może tej o Miśku. Ja to traktuję jako szansę.

Pana książkę poleca Rafał Zawierucha, aktor, który grał pana w „Księstwie” Andrzeja Barańskiego.

- Wysłałem mu tę książkę, jesteśmy w bardzo dobrych kontaktach od czasu spotkania na planie „Księstwa”. W końcu on jest mną. Śmieję się, że po spotkaniu ze mną pojechał do Hollywood i zagrał u Tarantino, to dowód, że to czego się dotknę zamienia się w złoto a nie w zło. Wszystko to, co chciałem zrobiłem i jestem szczęśliwym człowiekiem.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie