Bezpłatne leki dla seniorów nie zawsze za darmo. Czytelniczka zgłasza problem

Z odmową otrzymania bezpłatnego leku, który de facto znalazł się na liście preparatów w stu procentach refundowanych dla osób powyżej 70 roku życia, spotkała się mieszkanka Miedzianej Góry. - Przyjmuję bardzo drogie tabletki Xarelto, które z dniem 1 września pojawiły się w ministerialnym wykazie. Bardzo się ucieszyłam tą wiadomością, ponieważ opakowanie, które wystarcza mi na miesiąc, kosztuje ponad 100 złotych. To dla mnie ogromny wydatek, zważając na wysokość mojej emerytury, wynoszącej niecałe 1000 złotych. Proszę sobie wyobrazić, jakie było moje zdziwienie, gdy w aptece dowiedziałam się, że za lek muszę zapłacić sto procent ceny - mówi.

Jak się okazało, lekarka nie zaznaczyła na recepcie znaku „S” wskazującego refundację. Zrobiła to celowo, tłumacząc pacjentce, że w jej przypadku nie jest możliwe otrzymanie bezpłatnego leku. - Mówiła, że nie wystarczy, aby znalazł się on na liście, muszą być także konkretne wskazania chorobowe. Zdziwiłam się, bo epikryza ze szpitala jednoznacznie potwierdza moje problemy z sercem. Mam chorobę niedokrwienną serca, wykryto u mnie migotanie przedsionków - mówi interweniująca.

Jak wyjaśnia Robert Gocał, lek rzeczywiście nie mógł zostać w tym przypadku przepisany bezpłatnie. - Zarówno lek Xarelto, jak i Pradaxa mogą być objęte refundacją tylko w konkretnych, bardzo poważnych chorobach - w zakrzepicy żył głębokich i zatorowości płucnej. Nie ma wskazań refundacyjnych po zawale serca, przy migotaniu przedsionków czy udarze mózgu. Lekarze muszą ściśle przestrzegać tych wymagań, inaczej zostaliby pociągnięci do odpowiedzialności finansowej- tłumaczy. - Niestety, więcej jest pacjentów, którzy za lek będą musieli zapłacić, niż tych, którzy otrzymają go bezpłatnie - dodaje.