W biegu K-B-L (nazwany od pierwszych liter nazw miejscowości na trasie biegu: Kudowa Zdrój, Bardo, Lądek Zdrój) wystartowało blisko 300 zawodników i zawodniczek. Jak podkreśla Sylwester Augustyński, o udziale w nim myślał już od jakiegoś czasu. - Już rok temu postanowiłem zmierzyć się z "bestią" na dystansie 110 kilometrów, jednak nie było mi dane ukończyć zawodów z różnych przyczyn. Tym razem do tematu podszedłem z większą pokorą, chyba odrobinę lepszym przygotowaniem fizycznym i psychicznym. Głównym celem było pokonanie dystansu w miarę przyzwoitym czasie i przede wszystkim w zdrowiu, bo miejsce na którym ukończę nie było istotne – mówi biegacz grupy Lacho Team.
Jak relacjonuje, na 40.kilometrze, na którym, niespodziewanie dla siebie, zajmował bardzo wysoką szóstą pozycję, pojawił się pomysł zaatakowania czołówki. - Na całe szczęście wygrał jednak rozsądek, który podpowiedział, aby zwolnić i nie dać się ponieść emocjom – przyznaje. Jego późniejszym celem było ukończenie biegu przed godziną 11, aby zdążyć na start swojej żony Kingi w Złotym Półmaratonie. Udało się go zrealizować z bardzo dużym zapasem. - Dlatego na ostatnich kilometrach nie forsowałem już tempa – wyjaśnia Sylwester Augustyński.
Na mecie pojawił się o godzinie 9:43, czyli o ponad godzinę wcześniej, niż planował. - Nie uzyskany czas i nie miejsce było dla mnie najważniejsze. Liczyła się głównie wygrana z samym sobą i pokonanie kolejnego "demona z przeszłości” - mówi z satysfakcją kazimierski biegacz.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TEŻ: FLESZ: Jerzy Brzęczek nowym selekcjonerem reprezentacji Polski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?