Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biegacze z Sandomierza pobiegli... pod ziemią

Małgorzata PŁAZA
Drużyna Gmina Gorzyce i Miasto Sandomierz wystartowała w składzie (od lewej): Robert Pasieczny, Tomasz Biernacki, Jacek Łabudzki i Marian Urbaniak.
Drużyna Gmina Gorzyce i Miasto Sandomierz wystartowała w składzie (od lewej): Robert Pasieczny, Tomasz Biernacki, Jacek Łabudzki i Marian Urbaniak. archiwum prywatne
Biegacze z Sandomierza uczestniczyli w ósmej edycji 12-godzinnego Sztafetowego Biegu Pod Ziemią, który został rozegrany w nieczynnej kopalni soli w Bochni. Razem z kolegami z Gorzyc wywalczyli niezłą, jedenastą pozycję na sześćdziesiąt drużyn.

212 METRÓW POD ZIEMIĄ

Trasa biegu prowadzi zabytkowymi wyrobiskami bocheńskiej kopalni soli - 212 metrów pod ziemią.

Sandomierzanie - Tomasz Biernacki z Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji oraz lekarz Jacek Łabudzki wystartowali razem z biegaczami z Gorzyc - Marianem Urbaniakiem i Robertem Pasiecznym. Swoją drużynę nazwali: "Gmina Gorzyce i Miasto Sandomierz".

Dla Jacka Łabudzkiego był to trzeci start w Bochni, ale pierwszy pod takim właśnie szyldem. Wcześniej biegał razem z kolegami ze Spartathlonu, odbywającego się w Grecji.

W rywalizacji pod ziemią w Bochni bierze udział 60 drużyn. Chętnych jest pięć razy tyle.

169 KILOMETRÓW W 12 GODZIN

Jak wygląda bieg wyrobiskami kopalni? - Biegnie się nieczynnym chodnikiem górniczym, po tak zwanej agrafce, czyli do końca jednego korytarza, wraca się tą samą drogą, potem pokonuje się drugi korytarz i wraca do miejsca, gdzie jest strefa zmian - opowiada Jacek Łabudzki.

Biega się tak 12 godzin. Wygrywa drużyna, która w tym czasie pokona najwięcej kilometrów.

Bieg, przyznaje maratończyk z Sandomierza, nie jest łatwy. Są miejsca lepiej i gorzej oświetlone, zakręty, łuki, torowiska dla kolejek. Jest wąsko. W takich warunkach nie jest trudno o kontuzję, dlatego trzeba bardzo uważać.

Zawodnicy z Sandomierza i Gorzyc pokonali w sumie 169 kilometrów, z czego najwięcej Jacek Łabudzki i Tomasz Biernacki. Drużyna zajęła 11 miejsce. Do tego, aby znaleźć się w pierwszej dziesiątce zabrakło 1300 metrów.

- Szkoda, że się nie udało, tym bardziej, że miejsce w dziesiątce mieliśmy na wyciągnięcie ręki - mówi Jacek Łabudzki.

- Ale 11 miejsce to jak na nową drużynę całkiem nieźle. Mamy satysfakcję, że pokonaliśmy kolegów z Tarnobrzega, którzy jako Witar biegają od lat, wyprzedziliśmy także Spartathlończyków.

TRENING PRZED SAHARĄ I KALIFORNIĄ

Dla Jacka Łabudzkiego start w Bochni ma jeszcze jedno znaczenie - treningowe, przed kolejnymi biegami na długich dystansach. - Był to element mocnego treningu, bieg bardzo intensywny. Samemu czasami trudno jest się zmusić do takiego wysiłku - przyznaje zawodnik.

Na początku kwietnia Jacek Łabudzki wystartuje w Maratonie Piasków na Saharze. Do pokonania będzie miał 250 kilometrów. W czerwcu wybiera się na - 90-kilometrowy bieg do Republiki Południowej Afryki oraz 100-milowy w Sierra Nevada w Kalifornii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie