Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bili, dusili, podpalali - mówi prokurator. Szczegóły procesu w sprawie brutalnego zabójstwa w Pierzchnicy

Monika WOJNIAK. [email protected]
D. Łukasik
Ruszył proces w sprawie brutalnego zabójstwa w gminie Pierzchnica. Oskarżeni nie mają jeszcze 20 lat Trudno uwierzyć, że człowiek może tak okrutnie znęcać się nad drugą osobą, jak - zdaniem prokuratury - robili to dwaj młodzi ludzie z gminy Pierzchnica.

18- i 19-latek stanęli przed sądem, oskarżeni o to, że ze szczególnym okrucieństwem zamordowali 70-latka z tej samej wsi.

Młodszy uczył się w zawodówce, dorabiał na budowie, mieszkał z rodzicami i rodzeństwem. - Kocham rodzinę. Tęsknię za nimi - mówił później, gdy już trafił do aresztu. W kieleckim Sądzie Okręgowym był wczoraj skupiony, trochę zmieszany. Za to jego o rok starszy kolega nie wyglądał na zestresowanego tym, że znalazł się na ławie oskarżonych. Uśmiechał się, stroił miny do grupy kolegów, którzy przyszli na rozpoczęcie procesu. Choć trzeba przyznać, że nie miał łatwego życia do tej pory. Wychował go ojciec i babcia, bo matka - jak mówi - zostawiła go, gdy miał zaledwie trzy miesiące. Skończył gimnazjum, pracował na budowie.

OKRUTNE MĘKI

Tamtego listopadowego wieczoru 2008 roku obaj chłopcy spotkali się przed sklepem. Jak później opowiadali, kupili alkohol i poszli razem z innymi na imprezę do znajomej. Tam popili, pogadali. Impreza skończyła się ponoć gdzieś między godz. 22 a 23. Wracali z niej razem. I w drodze powrotnej narodził się podobno ten szatański pomysł… Aby pójść do domu 70-letniego mężczyzny. Starszy człowiek mieszkał samotnie. - Miał swój świat - mówią o nim dalsi krewni, bo bliższych nie miał. Zbierał różne rzeczy, jego dom był pełen rupieci.

- Chcieliśmy mu podokuczać i przy okazji zabrać jakieś pieniądze - opowiadał później śledczym 18-latek. Wspominał, że kopniakami rozprawili się z drzwiami wejściowymi. Co do dalszych wypadków, relacje obu chłopaków różnią się w szczegółach. Podczas niektórych przesłuchań rozdzielali winę między siebie po równo, innym razem starszy twierdził na przykład, że tylko patrzył na to, co robił młodszy kolega. - Uderzyliśmy go, a on upadł - opowiadał śledczym podczas jednego z przesłuchań 18-latek. - Któryś z nas krzyknął, aby go rozebrać. Zdjąłem mu spodnie. Odruchowo wziąłem leżący obok sznurek i zawiązałem go na penisie tego mężczyzny. Ciągnąc za sznurek krzyczałem: "Dawaj ch.. kasę!". On odpowiadał gwarą: "Ni mom piniędzy". I coś o bólu mówił. Kolega mu związał ręce. Dusił go. Przeszukaliśmy mu ubranie. Wiedzieliśmy, że po 10 dniu każdego miesiąca dostaje pieniądze z renty.

"NIE CHCIELIŚMY ZABIĆ…"

Ostatecznie jednak z domu starszego pana niczego nie skradziono. Może dlatego, że - jak przyznają sami oskarżeni - pieniędzy aż tak bardzo nie potrzebowali, bo każdy z nich je miał. - Przed wyjściem kolega jeszcze przypalał ofierze włosy na głowie i mówił: "Dawaj kasę, bo cię spalę" - dodawał 18-latek. Zanim wyszli, jak później opowiadali przysypali ofiarę kartonowymi pudłami. Cztery dni później w takiej pozycji ciało 70-latka odnaleźli sąsiedzi.

Czy młodzi ludzie wiedzieli, że mogli zabić? - Jestem pewien, że nie przyczyniliśmy się do jego śmierci - przekonywał najpierw 19-latek śledczych. Innym razem mówił co innego: - Rozmawialiśmy na ten temat. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ten mężczyzna mógł nie żyć.

- Poszliśmy tam, aby go okraść. Nie mieliśmy zamiaru zabić. Biliśmy go, aby uzyskać pieniądze. Gdyby nam je dał, przestalibyśmy go bić - mówił wczoraj przed sądem 18-latek. Oskarżonym grozi 25 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie