- Przyleciały oddzielnie, on 24 a ona 25 marca, trochę wcześniej niż zazwyczaj - mówi pani Zofia. - Bociany są u nas odkąd tylko pamiętam. Kilka lat temu, po tym jak wiąz, na którym miały gniazdo przegnił wymieniliśmy go na betonowy słup. Mąż, syn i ja wkopywaliśmy go w ziemię. Przenieśliśmy gniazdo i udało się - bociany to zaakceptowały.
Pani Zofia, podobnie jak wszyscy domownicy z sympatią obserwuje ptaki. Kilka lat temu, kiedy w gnieździe były już pisklęta jeden z rodziców zginął, ten który pozostał wyrzucił dwa ptaki, zostawił tylko jednego. - Człowiek patrzył, serce mu krwawiło, ale co mógł zrobić - pyta pani Zofia. - Ale odchował tego, który został a jesienią ptaki odleciały. Teraz przylatuje do nas inna para.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?